[MOC] Rudy jest szary
Moderatorzy: Mod Team, Mod Team
- dmac
- Adminus Emeritus
- Posty: 2432
- Rejestracja: 2004-06-17, 19:16
- Lokalizacja: Szczecin
- brickshelf: dmac
-
[MOC] Rudy jest szary
Dobry wieczór, dziewczęta i chłopcy.
Kwestia oryginału.
Dawno, dawno temu, zanim jeszcze nastały mroczne czasy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w Związku Sowieckim rozpoczęły się prace nad nowym czołgiem średnim. Wóz ten, z armatą kalibru 76 mm, zyskał sławę jako T-34 (o tym, czy była to sława w pełni zasłużona, można oczywiście dyskutować). W styczniu 1944 roku z fabryki nr 112 w Krasnym Sormowie wyjechało pierwszych 25 czołgów tego typu z większą wieżą i nowym działem(D-5, kalibru 85 mm), nazywanych dziś T-34-85. Znawcy Tematu ponoć się oburzają, gdy ktoś pisze T-34/85, więc nie będziemy tego robić. I właśnie taką maszynę, której sylwetkę spopularyzował w naszym kraju znany i lubiany serial „Четыре танкиста и собака”, zbudowaliśmy sobie tego lata z Borysem. I tu jedno ważne zastrzeżenie: w toku tzw. riserczu ustaliliśmy, że istniało dzikie mnóstwo odmian wieży z armatą 85 mm (a raczej z armatami, bo montowano rozmaite), a wieże te różniły się między sobą dość znacznie rozmiarami – nawet o 20 cm szerokości! – i sposobem składania, czy wręcz kształtem. Wieża w naszym modelu jest, z konieczności, wypadkową wielu, ale najbliżej jej do tzw. wieży wielkiej z fabryki w Gorkim. Problemy konstrukcyjne zmusiły nas też do zmiany układu peryskopów na płycie górnej – prosimy o wyrozumiałość.
Kwestia autorstwa.
Jak niektórzy wiedzą, od dawna przymierzam się do zbudowania dużego T-34, z funkcjami PF. To, że powstał najpierw model mały, jest głównie zasługą mojego starszego syna. To Borys zbudował prototyp i przyszedł z nim do mnie, a ja powiedziałem Mu bez litości, co koniecznie musi przerobić. Ale wkrótce projekt tak mnie wciągnął, że w końcu zaczęliśmy budować razem, choć dawniej sądziłem, że to niemożliwe. Jak się okazuje, jednak można twórczo dyskutować z klockami w ręku, można przyczepić jakiś element i przekonywać partnera, że to świetny pomysł, a minutę później odczepić go z pokorą i uznać wyższość innego rozwiązania. Wszystkim ojcom z LUGPolu życzę, żeby doświadczyli czegoś takiego. Tak czy owak, z dumą oświadczam, że jest to nasz wspólny model i nie ma w tym żadnej przesady. Dodam jeszcze, że jak zwykle cenne były dla nas uwagi Misterzumbiego, który jest wielkim miłośnikiem T-34 . Śmiesznie było: wysłałem Mu zdjęcia prototypu – odpisał, że jest „dobry, ale...” Lista zarzutów była długa, głównie pod adresem wieży. Zbudowaliśmy nową wieżę. Tym razem odpowiedział, że jest tak nędzna, że w ogóle nie będzie o niej pisał. No, to teraz nas wkurzył. Zrobiliśmy kolejną wersję, korzystając z zupełnie innej techniki. Nareszcie! A potem jeszcze zmiana wysokości zawieszenia, jarzma karabinu etc... Gorąco polecam zasięganie opinii wybitnych budowniczych w trakcie pracy nad modelem – po paru dniach/tygodniach intensywnej pracy po prostu traci się dystans do własnego dzieła. Adam nie podpowiadał nam konkretnych rozwiązań, po prostu mówił, co jest do bani. I za to Mu dziękujemy.
Kwestia detali wartych uwagi.
Najtrudniejszym do odwzorowania elementem czołgu T-34 jest oczywiście wieża. Mam wrażenie, że udało nam się nieźle oddać jej kształt – zwróćcie uwagę zwłaszcza na pochyłość bocznych ścian wieży, żadna z nich nie jest pionowa. (Za odpowiednią sumę dolarów amerykańskich zdradzę Wam, jak to się robi, bo użyliśmy techniki zupełnie innej, niż w moim starym, równie popapranym AT-ST). Na bokach wieży widać też dość subtelne uchwyty dla desantu. Ktoś powie, że użyliśmy nielegalnego rozwiązania, ale ja nie czuję wyrzutów – nacięliśmy jedynie fleksy, choć w nietypowy sposób. Kalkomanie są oryginalne, z zestawów Indiany Jonesa. Kopnięty kwadrat to także oryginalna naklejka z zestawu LEGO, tylko przycięta wedle potrzeb. Jeśli chodzi o numer boczny i tajemnicze litery, to jest to luźne nawiązanie do autentycznych oznaczeń sowieckich czołgów. Litery „ФЦ”, (czyli FC w ludzkim alfabecie) zdaniem różnych złośliwców oznaczają „fucking criminals”, ale oczywiście chodzi o VIII pułk pancerny im. Fiodora Cwietajewa. I dalej: siódma kompania, szósty pluton, wóz numer dwa. Strzałki też bywały malowane na wieży, służę materiałem dowodowym. A teraz zejdźmy niżej. Jarzmo karabinu maszynowego wyszło chyba przyzwoicie, po wielu próbach i błędach. Żaby na tylnym pancerzu oraz zbiorniki z opon to duma Borysa. Sposób zamocowania ogniw gąsienic na przednim pancerzu – raczej moja. Długo głowiliśmy się nad zamocowaniem błotników z przodu, żeby nie były grube na dwie płytki. No i nie są. Nie chcieliśmy też używać standardowych gąsienic szerokich na trzy, bo wtedy kadłub między błotnikami ma tylko 6 studów szerokości, a to za mało dla legowych grubasów. I tu dochodzimy do kwestii skali – oczywiście jak większość czołgów z klocków, nasz T-34 ma się nijak do wzrostu minifigurek. Idealnie pasuje do niego Jack Stone. Jeśli jednak przyjmiemy znane i lubiane założenie, że minifigurki to chorobliwie otyłe karły o wzroście 1,5 metra (bo tak właśnie wyglądają), to sprawa wygląda nieco lepiej i nie ma się nad czym rozwodzić.
Kwestia bawialności.
Wieża się obraca. Lufa się podnosi i opuszcza. Koła się kręcą. Mimo to, nie nazwałbym naszego modelu bawialnym. Gąsienice spadają z przednich kół podczas próby jazdy. Ściany wieży mogą zapaść się do środka, jeśli się je ściśnie w niewłaściwym miejscu. Na przednie błotniki lepiej nie chuchać . Ale za to ładny jest ten nasz Szary, naszym skromnym zdaniem. I jeszcze jedno słowo dla tych, którzy tak dzielnie dotrwali do końca tekstu: za godziwą kwotę w walucie wymienialnej mógłbym zamienić kółka napędowe i naciągające na brzydsze, zębatkowe i upakować w środku dwa mikromotory...
Życzymy miłego oglądania fotek i liczymy na konstruktywną krytykę, której w zachwycie nad własnym dziełem i tak nie uwzględnimy ;) – dmac i Borys.
P.S. Dioramka widoczna na niektórych zdjęciach jest w 100% dziełem Borysa. Ładne brzózki, prawda?
Edyta: Galeria na Brickshelfie także jest już dostępna (zawiera te same zdjęcia, co galeria na Flickrze, ale jest, o dziwo, na Brickshelfie).
Kwestia oryginału.
Dawno, dawno temu, zanim jeszcze nastały mroczne czasy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w Związku Sowieckim rozpoczęły się prace nad nowym czołgiem średnim. Wóz ten, z armatą kalibru 76 mm, zyskał sławę jako T-34 (o tym, czy była to sława w pełni zasłużona, można oczywiście dyskutować). W styczniu 1944 roku z fabryki nr 112 w Krasnym Sormowie wyjechało pierwszych 25 czołgów tego typu z większą wieżą i nowym działem(D-5, kalibru 85 mm), nazywanych dziś T-34-85. Znawcy Tematu ponoć się oburzają, gdy ktoś pisze T-34/85, więc nie będziemy tego robić. I właśnie taką maszynę, której sylwetkę spopularyzował w naszym kraju znany i lubiany serial „Четыре танкиста и собака”, zbudowaliśmy sobie tego lata z Borysem. I tu jedno ważne zastrzeżenie: w toku tzw. riserczu ustaliliśmy, że istniało dzikie mnóstwo odmian wieży z armatą 85 mm (a raczej z armatami, bo montowano rozmaite), a wieże te różniły się między sobą dość znacznie rozmiarami – nawet o 20 cm szerokości! – i sposobem składania, czy wręcz kształtem. Wieża w naszym modelu jest, z konieczności, wypadkową wielu, ale najbliżej jej do tzw. wieży wielkiej z fabryki w Gorkim. Problemy konstrukcyjne zmusiły nas też do zmiany układu peryskopów na płycie górnej – prosimy o wyrozumiałość.
Kwestia autorstwa.
Jak niektórzy wiedzą, od dawna przymierzam się do zbudowania dużego T-34, z funkcjami PF. To, że powstał najpierw model mały, jest głównie zasługą mojego starszego syna. To Borys zbudował prototyp i przyszedł z nim do mnie, a ja powiedziałem Mu bez litości, co koniecznie musi przerobić. Ale wkrótce projekt tak mnie wciągnął, że w końcu zaczęliśmy budować razem, choć dawniej sądziłem, że to niemożliwe. Jak się okazuje, jednak można twórczo dyskutować z klockami w ręku, można przyczepić jakiś element i przekonywać partnera, że to świetny pomysł, a minutę później odczepić go z pokorą i uznać wyższość innego rozwiązania. Wszystkim ojcom z LUGPolu życzę, żeby doświadczyli czegoś takiego. Tak czy owak, z dumą oświadczam, że jest to nasz wspólny model i nie ma w tym żadnej przesady. Dodam jeszcze, że jak zwykle cenne były dla nas uwagi Misterzumbiego, który jest wielkim miłośnikiem T-34 . Śmiesznie było: wysłałem Mu zdjęcia prototypu – odpisał, że jest „dobry, ale...” Lista zarzutów była długa, głównie pod adresem wieży. Zbudowaliśmy nową wieżę. Tym razem odpowiedział, że jest tak nędzna, że w ogóle nie będzie o niej pisał. No, to teraz nas wkurzył. Zrobiliśmy kolejną wersję, korzystając z zupełnie innej techniki. Nareszcie! A potem jeszcze zmiana wysokości zawieszenia, jarzma karabinu etc... Gorąco polecam zasięganie opinii wybitnych budowniczych w trakcie pracy nad modelem – po paru dniach/tygodniach intensywnej pracy po prostu traci się dystans do własnego dzieła. Adam nie podpowiadał nam konkretnych rozwiązań, po prostu mówił, co jest do bani. I za to Mu dziękujemy.
Kwestia detali wartych uwagi.
Najtrudniejszym do odwzorowania elementem czołgu T-34 jest oczywiście wieża. Mam wrażenie, że udało nam się nieźle oddać jej kształt – zwróćcie uwagę zwłaszcza na pochyłość bocznych ścian wieży, żadna z nich nie jest pionowa. (Za odpowiednią sumę dolarów amerykańskich zdradzę Wam, jak to się robi, bo użyliśmy techniki zupełnie innej, niż w moim starym, równie popapranym AT-ST). Na bokach wieży widać też dość subtelne uchwyty dla desantu. Ktoś powie, że użyliśmy nielegalnego rozwiązania, ale ja nie czuję wyrzutów – nacięliśmy jedynie fleksy, choć w nietypowy sposób. Kalkomanie są oryginalne, z zestawów Indiany Jonesa. Kopnięty kwadrat to także oryginalna naklejka z zestawu LEGO, tylko przycięta wedle potrzeb. Jeśli chodzi o numer boczny i tajemnicze litery, to jest to luźne nawiązanie do autentycznych oznaczeń sowieckich czołgów. Litery „ФЦ”, (czyli FC w ludzkim alfabecie) zdaniem różnych złośliwców oznaczają „fucking criminals”, ale oczywiście chodzi o VIII pułk pancerny im. Fiodora Cwietajewa. I dalej: siódma kompania, szósty pluton, wóz numer dwa. Strzałki też bywały malowane na wieży, służę materiałem dowodowym. A teraz zejdźmy niżej. Jarzmo karabinu maszynowego wyszło chyba przyzwoicie, po wielu próbach i błędach. Żaby na tylnym pancerzu oraz zbiorniki z opon to duma Borysa. Sposób zamocowania ogniw gąsienic na przednim pancerzu – raczej moja. Długo głowiliśmy się nad zamocowaniem błotników z przodu, żeby nie były grube na dwie płytki. No i nie są. Nie chcieliśmy też używać standardowych gąsienic szerokich na trzy, bo wtedy kadłub między błotnikami ma tylko 6 studów szerokości, a to za mało dla legowych grubasów. I tu dochodzimy do kwestii skali – oczywiście jak większość czołgów z klocków, nasz T-34 ma się nijak do wzrostu minifigurek. Idealnie pasuje do niego Jack Stone. Jeśli jednak przyjmiemy znane i lubiane założenie, że minifigurki to chorobliwie otyłe karły o wzroście 1,5 metra (bo tak właśnie wyglądają), to sprawa wygląda nieco lepiej i nie ma się nad czym rozwodzić.
Kwestia bawialności.
Wieża się obraca. Lufa się podnosi i opuszcza. Koła się kręcą. Mimo to, nie nazwałbym naszego modelu bawialnym. Gąsienice spadają z przednich kół podczas próby jazdy. Ściany wieży mogą zapaść się do środka, jeśli się je ściśnie w niewłaściwym miejscu. Na przednie błotniki lepiej nie chuchać . Ale za to ładny jest ten nasz Szary, naszym skromnym zdaniem. I jeszcze jedno słowo dla tych, którzy tak dzielnie dotrwali do końca tekstu: za godziwą kwotę w walucie wymienialnej mógłbym zamienić kółka napędowe i naciągające na brzydsze, zębatkowe i upakować w środku dwa mikromotory...
Życzymy miłego oglądania fotek i liczymy na konstruktywną krytykę, której w zachwycie nad własnym dziełem i tak nie uwzględnimy ;) – dmac i Borys.
P.S. Dioramka widoczna na niektórych zdjęciach jest w 100% dziełem Borysa. Ładne brzózki, prawda?
Edyta: Galeria na Brickshelfie także jest już dostępna (zawiera te same zdjęcia, co galeria na Flickrze, ale jest, o dziwo, na Brickshelfie).
Ostatnio zmieniony 2017-05-21, 15:27 przez dmac, łącznie zmieniany 3 razy.
Pozdrawiam,
dmac
_________________
The absence of limitations is the enemy of art - Orson Welles
dmac
_________________
The absence of limitations is the enemy of art - Orson Welles
- Misterzumbi
- Zasłużony
- Posty: 1479
- Rejestracja: 2006-06-20, 01:21
- Lokalizacja: z piekła
- brickshelf: misterzumbi
- Kontakt:
-
- dmac
- Adminus Emeritus
- Posty: 2432
- Rejestracja: 2004-06-17, 19:16
- Lokalizacja: Szczecin
- brickshelf: dmac
-
To króciutkie, co sterczy z wieży, to kawałki rurki znanej jako fleks (nacięte na końcu). A same relingi to kable znane jako fleks :) . Bo tzw. "flex system" to właśnie kabel poruszający się we wnętrzu rurki. Choć pewnie nie tak wyobrażali sobie twórcy jego wykorzystanie...Sariel pisze:Z czego zrobiłeś te poziome relingi na bokach wieży, bo zgłupiałem?
Adaś, ja chyba bym nie umiał zrobić instrukcji :) . No i nie wiem jak bym poskładał ten model po raz drugi.
Pozdrawiam,
dmac
_________________
The absence of limitations is the enemy of art - Orson Welles
dmac
_________________
The absence of limitations is the enemy of art - Orson Welles
- M_longer
- VIP
- Posty: 5429
- Rejestracja: 2007-09-29, 08:47
- Lokalizacja: Lubin
- brickshelf: M-longer
- Kontakt:
-
http://www.bricklink.com/catalogList.as ... String=483Sariel pisze:Z czego zrobiłeś te poziome relingi na bokach wieży, bo zgłupiałem?
Longer, starzejesz się, już Cie ubiegnięto w odpowiedzi buahahahha
Ostatnio zmieniony 2011-08-10, 22:10 przez Belfast, łącznie zmieniany 1 raz.
Lepsze jutro było wczoraj, a świat zamienił wrażliwość na wydajność !
Belfast
Belfast
- glaz_pimpur
- VIP
- Posty: 1392
- Rejestracja: 2008-05-13, 20:25
- Lokalizacja: Warszawa
- brickshelf: glaz-pimpur
-
Ładny ten Rudy wyszedł chociaż szary, a nie zielony. Chociaż ja osobiście bym wolał, żeby, był bardziej bawialny ale rozumiem też, że większość forum preferuje bardziej dokładne odwzorowanie oryginału.
Też sobie tego życzę, ale jeszcze troszeczkę muszę poczekać:)dmac pisze:Wszystkim ojcom z LUGPolu życzę, żeby doświadczyli czegoś takiego.
acmilaneo pisze:jak widzę zawiść niektórych osób wobec osób niebudujących i niepublikujących to aż mi się odechciewa brać udział w tych zakupach