Tym razem Janka zawiało na Rodos.
Początek września, bezchmurne niebo, temperatury 30+. Żyć nie umierać! :)
Jako, że wyspa, JK został wyposażony we właściwy ekwipunek. Akwalung, sprzęt trekkingowy oraz oczywiście najnowszy LUGPolowy środek transportu morskiego.
Janek trafił na wschodnie wybrzeże wyspy, do hotelu Kalithea Mare Palace...
...i jak na prawdziwego turystę all-inclusive i konesera, od samego początku turnusu wiedział co dobre:
Samym jedzeniem i piciem człowiek czy minifig nie żyje, zatem Janek, aby nie przybrać zbyt na wadze (w końcu nie musimy już przywozić kilka kilo obywatela więcej do Ojczyzny ;)), poszedł trochę popływać...
...najpierw delikatnie, korzystając z pokładowych środków pływackich po hotelowych wodach, a potem...
...w pełnym morzu. A po pływaniu (i unikaniu krabów i ich nadwymiarowych co do skali Janka szczypiec) - byczenie się na słoneczku:
Uff... plastik się rozpuszcza od tego leżenia!
Janek zapragnął także zbratać się z historią miejsca do którego trafił. A właściwie, to szybko trafił na piedestał:
, choć w muzeum nie wolno było dotykać zabytków i szybko został przegoniony za deptanie sztuki antycznej.
Ograniczeń tych nie było na murach miasta i twierdzy Rodos, które dzielnie w palącym słońcu przeszedł od początku do końca (czyt. końca trasy turystycznej :)) Jedna z najlepiej zachowanych na świecie twierdz średniowiecznych została przez Janka zdobyta. I to bez wystrzału!
Rozpościerał się z nich piękny widok na Stare Miasto, z jego licznymi zacienionymi i wąskimi uliczkami... Bardzo szybko Janek zaczął żałować, że oprócz mapy kompasu nie wziął.
Janek zwiedzał dalej, a im dalej od Starego Miasta, tym starsze zabytki napotykał.
Na starym akropolu podziwiał majestatyczne pozostałości po świątyni Apolla:
...oraz hipodromu...
.
Później, jadąc na ośle dotarł na szczyt zamku w Lindos, gdzie czekała na niego jeszcze jedna restaurowana aktualnie antyczna świątynia
oraz do antycznego miasta Kamiros, gdzie w końcu mógł bez nerwów odpocząć na innym piedestale, z którego ktoś już wcześniej posąg usunął.
Ale co dobre niestety się kończy i Janek trochę ze smutkiem spakował manatki i wrócił do Polski. Ale na pewno powróci jeszcze pod niebo boga Heliosa.
_________________ Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Takiego obszarpańca prezentowałeś za granicą? Zamiast dać mu ładny nowiutki torsik to Janek wygląda jak bezdomny w obszarpanym dziurawym sweterku. Ujęcia fajne ale JK w stroju kloszarda mi się nie podoba...
Czy Janek miał wykupione all inclusive? Bo nie ma opaski ;)
Oj tam, był jako dziecko :). I musiałem go chronić przed m.in. kotami, które są tam w ilościach hurtowych. Rzekłbym, że w PL to ten zacny przybytek - 5 min. i Sanepid zamyka na cztery spusty.
gmkkk napisał/a:
Takiego obszarpańca prezentowałeś za granicą? (...)
Marudzisz jak stara teściowa :PPP Zważywszy na powszechną obecność minifigów Lego-podobnych na Rodos, to i tak był elitą. Nowe naklejki planuję robić na początku października kiedy będę "konserwował" swoje MOCe, to i mu się strzeli wdzianko. Albo kilka. Choć najlepszym wyjściem myślę byłby tors albo drukowany, albo jeszcze lepiej grawerowany. Przynajmniej nie musiałbym myśleć jak go na środek zatoki suchym plastikiem przewozić :).
Poza tym "obszarpaniec" trąci nostalgią za pierwszymi minifigami z 1978r... :)
_________________ Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Ostatnio zmieniony przez BHs 2015-09-16, 21:54, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 34 Dołączył: 18 Kwi 2011 Wpisy: 5646 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-09-16, 22:12
Przecież mamy grawerowany tors dla JK :> Bardzo ładny zresztą. Tym niemniej jestem zwolennikiem klasycznego torsu, który objeździł już kilka kontynentów - póki naklejka się trzyma niech służy Jankowi :)
A relacja bardzo fajna :)
_________________ ...na mieście już ćwierkają wróble... 🐦🐦🐦
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich wpisów Nie możesz usuwać swoich wpisów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum