W cieniu ponurego wulkanu, pośród ciszy mgieł, narodziło się dzieło: Wieża Maga płonąca wulkanicznym ogniem. Narodzona z samego serca ziemi, tchniona mocą arcyzaklinacza ognia, ta potężna budowla stanowiła świadectwo tajemniczej potęgi jej enigmatycznego kreatora.
Legendy szepcą opowieści o pochodzeniu wieży, opisując, jak jej fundamenty ciemną magią zostały ulepione w płynnych głębinach kaldery wulkanu. Szeptano, że ów mag, mistrz zarówno arkanów magii ognia, jak i tajników sztuki budowlanej, opanował surową moc wulkanicznych ognisk, by kształtować zarówno kamień, jak i metal, tworząc strukturę z bazaltu, która wykraczała poza granice poznania ludów tej krainy.
Gdy wieża wznosiła się ku niebu, jej zewnętrzne ściany mieniły się antracytowym blaskiem, a promienne odcienie czerwieni i złota tańczyły jak płomienie na jej powierzchni...
Inspiracje niewątpliwie po trochu ze Śródziemia - kształt i surowy czarny kolor wieży sugeruje tytułową budowlę jednego z filmów trylogii (aby nie było - Saruman zrzynał kształt wieży ode mnie, nie ja od niego ;) ).
Estetykę pozostawiłem surową w kolorach (czerń, skały DBG) i formie (tu połączenie zewnętrznej, chropowatej struktury skały wulkanicznej ze zwartą strukturą wieży), aby zostawić większy kontrast dla pola gorącej lawy.
Na koniec budowania usługi oddały stare znicze, te z możliwością tworzenia takich "biczy Balroga".
Czaszki pokonanych wrogów były w gratisie.
Pierwotny plan przewidywał 9 ruchomych bloków okrągłych, opartych o round bricki 2x2. Te niestety, zamknięte w okręgu łuku szerokości 8 studów, miały lukę na około pół studa i tendencję do odchylania się od pionu. Po kilkunastu sekundach całość potrafiła zablokować się. Wersja druga, oparta o 12 kwadratowych blockach 2x2 zadziałała.
Całość napędzana silnikiem PF XL. Pierwsza wersja miała silnik M nad LEDami, przez co skracała się odległość silnik - koło rotacyjne do ruchu lawy. Potem w drugiej wersji jednak przeniosłem silnik niżej i wymieniłem na docelowy - a zmiana z kółek na kwadraty w polu lawy zapewnił wystarczającą stabilizację axla. Obawy o tarcie ścian klocków i blokowanie się albo to, że podniesione bloki nie będą chciały opaść pod własnym ciężarem (moduł to zaledwie 3 bricki + to co na górze) okazały się tym razem bezpodstawne.
Moduły LED ze starego kasetonu reklamowego całkiem ładnie pasują do Lego - wysokość równo 1 brick, 2 study szerokości (tu minusem są wypustki montażowe na wkręt, ale można je albo uciąć, albo składając parami do siebie idealnie się chowają w module), 10 studów długości, uwzględniając margines na manewr kablem sieciowym. W MOCa weszło 7 modułów (4 podświetlające do góry, jeden w bok, dwa pod kątem).
Jeszcze dorobię ładny filmik jak całość pracuje - ale to już w weekend ;).
