(alternatywny numer zestawu - 456)
rok 1977
49 klocków, 2 naklejki
Peeron - instrukcja i spis elementów:
http://www.peeron.com/inv/50sets/661 i http://www.peeron.com/inv/50sets/456-1
Bricklink:
http://www.bricklink.com/search.asp?vie ... t=C&sz=100
http://www.bricklink.com/search.asp?vie ... t=C&sz=100 (nówka za marne... 350 dolców !!! :)
Mała uwaga: był to nie pierwszy (jak się często uważa), ale drugi w historii przelot samolotu nad Atlantykiem bez międzylądowań. Pierwsi byli John Alcock i Arthur Brown w 1919 roku, którzy w 1919 przelecieli z Nowej Funlandii do Irlandii na dwusilnikowym samolocie Vickers Vimy.
Lot Lindbergha był ważny dlatego, że dokonał tego samotnie, małym samolotem jednosilnikowym, łącząc nie najdalej wysunięte przylądki, ale ważne miasta obu kontynentów - Nowy Jork i Paryż. Stąd też wzięła się nazwa samolotu - 'NYP'.
Zaś jego imię - 'Spirit Of St.Louis' to wyraz wdzięczności dla mieszkańców miasta St.Louis w Missouri, którzy wspierali wyczyn Lindbergha finansowo.
Przy okazji przelotów Atlantyckich trzeba wspomnieć o Stanisławie Skarżyńskim, który w 1933 przeleciał samolotem RWD-5bis z Senegalu do Brazylii, ustanawiając do dzisiaj nie pobity rekord - jego samolot był najlżejszym, który pokonał Atlantyk (masa własna 450kg).
Ryan NYP, zbudowany w oparciu o Ryan M-2, posiadał kilka interesujących rozwiązań technicznych, mających sprzyjać tak długiemu przelotowi. Przede wszystkim - ze względu na ogromny zbiornik paliwa przed kabiną - kabina nie posiadała widoczności do przodu. Miała tylko niewielkie, boczne okienka, przez które pilot mógł wychylać głowę. Do tego dysponował wysuwanym w bok peryskopem. Druga interesująca rzecz, to powierzchnia stateczników poziomych stanowiąca tylko 13% powierzchni nośnej (czyli skrzydeł). Przez to samolot był trudno sterowny i bardzo wrażliwy na wszelkie podmuchy. Było to zgodne z zamówieniem Lindbergha, który chciał maszyny, która nie da mu zasnąć podczas kilkudziesięciu godzin lotu.
Benzyna wypełniająca wszystkie zbiorniki stanowiła ponad połowę masy startowej samolotu!
Jedna ze stron na temat przelotu Lindbergha: http://www.charleslindbergh.com/plane/index.asp
W 1977 roku mały, czteroletni Maciuś wsiadł z mamą do pociągu i pojechał na Święta do Zakopanego.
Wtedy jeszcze był bardzo grzecznym chłopcem, więc kiedy spotkał Mikołaja, dostał od niego... TAK! Samolot !
Swój pierwszy zestaw LEGO! Nikt nie jest w stanie powiedzieć czy czasem nie był to również jego pierwszy samolocik w ogóle, który tak zaważył na całym jego późniejszym życiu. Maciuś jeszcze nie wiedział, że to Ryan, nie wiedział co za napisy trzeba nakleić, nie wiedział jak to trzeba poskładać, ale żółty samolocik na pudełku i góra malutkich kolorowych klocuszków bardzo mu się spodobały!
Kiedy przystąpił do składania, zafascynowany przestał odbierać wszelkie bodźce ze świata zewnętrznego. Po kilkudziesięciu minutach (i kilkukrotnej pomocy dorosłych), samolot wreszcie był gotowy i mógł wzbić się ponad chmury!
Żółto-czarny górnopłat obleciał wszystkie dostępne zakątki -pokoje, schody, jadalnię, latał bez przerwy, miał przecież ogromne zbiorniki paliwa specjalnie do długich przelotów. A kiedy po Gwiazdce wrócił do domu - latał dalej, bez przerwy, z każdym rokiem coraz wyżej!
Model ma ładnie wymodelowany, żółty kadłub, czarne skrzydła i stateczniki poziome, ruchome śmigło, obracane koła, przeszkloną kabinę pilota, i dwa ozdobne napisy na przód maszyny. Naklejki są wymierzone dokładnie na klocek 2x3. Moje już wiele lat temu odpadły (czy też sam je zdarłem). I tu z pomocą przyszedł Bricklink. Za marne 10 i pół dolara z Australii przyleciał do mnie niedawno piękny, nowiutki arkusik! Ponieważ naklejki się starzeją, więc chyba je w końcu wykorzystam:
Oryginalny żółty klocek 2x3 z tego zestawu z naklejkami wygląda tak:
Spośród 49 klocków większość to żółte - płaskie i grube, i kilka czarnych, m.in. 2 płytki 4x10.
Z ciekawostek - dwie gładkie opony starego typu na czerwonych felgach, mlecznobiała (nie 'biała' !) oś '8', starego typu klocki 'technic brick 1x2 w. hole':
, oraz starego typu zaokrąglony statecznik pionowy (kolor żółty tylko w 3-ch zestawach z lat 1976-1977). Rok 1977 był ostatnim rokiem produkcji wszystkich powyższych elementów, z wyjątkiem czerwonych felg.
Gadać szybko, kto wtedy umiał już powiedzieć 'mama', a kogo jeszcze w planach nie było !
Porównanie starych i nowych technic bricków:
I przy okazji stary i nowy 'round brick 1x1':
(a kiedyś były jeszcze inne - bez wcięcia na dole).
Pudełko zwyczajne, instrukcja też (oczywiście jak na owe czasy, dzisiaj takie pudełko miałoby status opakowania zastępczego).
Pudełko jest maleńkie, zupełnie inaczej niż dzisiaj. Akurat takie, żeby pomieścić klocki, wsypane luzem do środka, i nic więcej.
Mimo, że odwzorowanie oryginału pozostawia trochę do życzenia, dla mnie to jeden z najpiękniejszych zestawów w historii; nie szkodzi, że bez silnika :) Ważny i cenny dla mnie ze względów sentymentalnych.
Cała galeria: [GALERIA]
Na zakończenie model wirtualny w przestworzach: