[MOC] Hej, żeglarzu!
: 2011-06-15, 19:06
Był to dzień, jak co dzień. John Guingham udał się we własnoręcznie wykonanej łódce na połów. Planował jak najszybciej napełnić kosz i udać się do domu - w końcu ileż można spędzać czasu na falującym morzu...
W pewnym momencie coś przykuło jego uwagę. W oddali spostrzegł złoty błysk. Zaciekawiony chwycił za wiosła i ruszył w stronę dziwnego światła. W miarę upływu czasu spostzregł źródło owego blasku - był to złoty stożek znajdujący się na samotnych skałach. Bez namysłu postanowił stać się jego właścicielem, w końcu to złoto...
Niepodziewanie, zza skały wyłoniła się piękna złotowłosa postać... John bez trudu rozpoznał w niej syrenę. Słyszał już o nich. Stają się zgubą każdego, kto ich spotka...
Wystraszony zaczął się wycofywać. Obrócił łódkę i zaczął wiosłować z całej siły. Nagle... Usłyszał... Pieśń. Cudowny, dźwięczny głos wzywał go do siebie... Słowa "Hej, żeglarzu!" rozbrzmiewały w jego umyśle. Nie mógł... nie mógł się powstrzymać... Musiał... musiał tam popłynąć!
Powoli zbliżał się do skał, o które biły morskie fale. Gdy do nich dotarł nie widział nic, poza wysmukłą postacią kobiety-ryby. Chciał się do niej zbliżyć, dotknąć, spojrzeć w oczy... Wyciągnęła do niego ręce. On uczynił to samo. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ogarnęło go niesamowite szczęście... Wszystkie zmysły chłonęły cudowną, jasnowłosą postać. Był tak otumaniony, szczęśliwy, że...
Że nie usłyszał już plusku wody wzburzonej przez drugą, ciemnowłosą syrenę.
Nie poczuł także nefrytowego ostrza przebijającego jego ciało...
Galeria
P.S. Wszelkie uwagi i komentarze są mile widziane;)
Pozdrawiam Forumowiczów!
W pewnym momencie coś przykuło jego uwagę. W oddali spostrzegł złoty błysk. Zaciekawiony chwycił za wiosła i ruszył w stronę dziwnego światła. W miarę upływu czasu spostzregł źródło owego blasku - był to złoty stożek znajdujący się na samotnych skałach. Bez namysłu postanowił stać się jego właścicielem, w końcu to złoto...
Niepodziewanie, zza skały wyłoniła się piękna złotowłosa postać... John bez trudu rozpoznał w niej syrenę. Słyszał już o nich. Stają się zgubą każdego, kto ich spotka...
Wystraszony zaczął się wycofywać. Obrócił łódkę i zaczął wiosłować z całej siły. Nagle... Usłyszał... Pieśń. Cudowny, dźwięczny głos wzywał go do siebie... Słowa "Hej, żeglarzu!" rozbrzmiewały w jego umyśle. Nie mógł... nie mógł się powstrzymać... Musiał... musiał tam popłynąć!
Powoli zbliżał się do skał, o które biły morskie fale. Gdy do nich dotarł nie widział nic, poza wysmukłą postacią kobiety-ryby. Chciał się do niej zbliżyć, dotknąć, spojrzeć w oczy... Wyciągnęła do niego ręce. On uczynił to samo. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, ogarnęło go niesamowite szczęście... Wszystkie zmysły chłonęły cudowną, jasnowłosą postać. Był tak otumaniony, szczęśliwy, że...
Że nie usłyszał już plusku wody wzburzonej przez drugą, ciemnowłosą syrenę.
Nie poczuł także nefrytowego ostrza przebijającego jego ciało...
Galeria
P.S. Wszelkie uwagi i komentarze są mile widziane;)
Pozdrawiam Forumowiczów!