[MOC] Audi R8 V10
: 2015-03-09, 22:37
Dane techniczne:
Wymiary: dł. 61s / szer. 28s / wys. 16s
Waga: 2.488 kg
Napęd: 2 x PF XL na wszystkie koła przez 4-biegową skrzynię biegów
Zawieszenie: pełne niezależne
Silniki: 2 x PF XL, 1 x PF M, 1 x PF Servo, 1 x Micromotor
Jeszcze dekadę temu Audi kojarzyło się głównie ze stonowanymi limuzynami dla starszych biznesmenów i na hasło "supersamochód od Audi" każdy postukałby się w głowę. A potem panowie Niemcy wzięli płytę podłogową z Lamborghini Gallardo i zrobili na niej coś co prowadzi się lepiej i sprzedaje się 2 x szybciej. Oryginalne R8 było jednym z bardziej charakterystycznych supersamochodów ostatnich lat, doczekało się rzeszy fanów i jednych z najwyższych not w programie Top Gear, gdzie prowadzący prawie się do niego modlił i stawiał na równi z Porsche 911. W powszechnej opinii R8 nie tylko bije oryginalne Gallardo osiągami, ale jest też o niebo wygodniejsze, obszerniejsze i lepiej dostosowane do codziennego użytku. Osobiście zwróciłbym też uwagę na fantastyczną pracę stylistów którzy zrobili prawdziwe cudo z samochodu o sylwetce mocno zbliżonej do o ileż brzydszego Bugatti Veyrona, czyli generalnie bułki na kołach. Warto zresztą rzucić okiem na zachwyty jakie R8 zebrało w TG:
https://www.youtube.com/watch?v=oaENG1vt6-Y
Oprócz ochów i achów samochód doczekał się też kolejnych wersji - początkowe V8 zastąpiono V10 wziętym z Gallardo (do którego wzięto je z wcześniejszych modeli Audi ponieważ dziś wszystkie samochody robią Niemcy), przewinęła się koncepcyjna wersja z V12 oraz obowiązkowy kabriolet, GT i LMS, a oryginał przeszedł facelifting a dosłownie parę tygodni temu doczekał się nowej generacji. Osobiście muszę wyznać że z każdą kolejną wersją oczy krwawią mi coraz bardziej, a wspomniana nowa generacja przypomina pijany sen blacharza który chciał wyklepać R8 myśląc o Huracanie, ale pocieszam się że przynajmniej nie jest tak tragicznie jak z nowym Fordem GT który wygląda mniej więcej jakby McLaren zgwałcił świnię.
Do rzeczy. Lubię R8 i lubię pomarańczowe klocki, więc dawno temu strzeliło mi do głowy żeby to połączyć. Po mordowaniu się przez dobry rok z chorym pomysłem budy z bricków na pełnowymiarowym supercarze mam tylko jedną radę: nie idźcie tą drogą! Zdecydowanie zdrowiej dla psychiki jest pozostać przy panelach - tutaj niestety podkusiła mnie myśl że pomarańczowych paneli jest dość mało, i że nie oddam nimi przyzwoicie kształtów R8.
Z wyglądu model ma conajmniej kilka wad, które nadrabia głównie kolorem i podświetleniem. Przede wszystkim koła są o pół studa za wąsko, czego nie byłem w stanie sensownie rozwiązać bo miałem do wyboru: pół studa za wąsko, pół studa za szeroko, albo buda w nieparzystej szerokości. Stanęło na pierwszej opcji, liczyłem że kołpaki trochę zniwelują efekt, wygląda to średnio ale przynajmniej pozwala zmniejszyć trochę przednie błotniki. Poza tym w trakcie budowy pół Internetu dyszało mi do ucha że tam absolutnie, bez względu na wszystko musi siedzieć V10 a nie V8, no więc siedzi, tyle że wyżej i dalej do tyłu niż powinien, na tyle że wystaje przez tylny brak szyby. Nie było opcji żeby go przesunąć, bo pod nim jest już zawieszenie a przed nim skrzynia biegów, też nie do przesunięcia bo ograniczają ją fotele. Skutkiem tego tył jest też niedokładny, bo musiałem wydłużyć pokrywę silnika - wygląda to trochę jakby model był za długi, ale nie jest.
Reszta nieładnych rozwiązań to głównie skutek niedoboru pomarańczowych części, np. Lego nie robi żadnych zawiasów w pomarańczu więc drzwi, po dobrych 2 tygodniach kombinowania, siedzą na zawiasie z liftarmów otwieranym amorami pneumatycznymi, co nie wygląda pięknie ale przynajmniej działa. Spaprałem też tylne światła, ale w oryginale są tak specyficznie ukształtowane że po prostu nie miałem lepszego pomysłu. Tylne skrzydło jest ordynarnie proste i tak kruche, że rozpada się od kichnięcia, a to ponownie przez V10 który sięga tak daleko do tyłu że między nim a tyłem karoserii miałem dokładnie 1 stud przestrzeni do wykorzystania.
Jeśli chodzi o mechanikę, całość jest zbudowana wokół układu napędowego z dwóch PF XLi, ze skrzynią biegów taką jak w moim Ferrari Enzo pomiędzy nimi, i z dwoma PF Servami kontrolującymi tę skrzynię nad XLami. Powstał z tego dość zwarty moduł który wypełnia prawie całą karoserię na szerokość ale za to jest dość krótki, mieści się z powodzeniem między tylną osią a fotelami, chociaż są one wysunięte nieco do przodu żeby zostawić miejsce na przeniesienie napędu z XLi na skrzynię. Obecność skrzyni wyeliminowała niestety centralny dyfer, bo zabrakło miejsca na wysokość żeby go gdzieś upchnąć. Obie osie są napędzane przez dyfry, obie mają bardzo twarde zawieszenie z ogranicznikami, przednia jest dodatkowo skręcana. W ogóle przód modelu to straszny sajgon bo z braku miejsca gdzie indziej bateria która to wszystko zasila siedzi ni mniej ni więcej tylko przed przednią osią, w samym nosie. Jeśli chcecie znienawidzić siebie, spróbujcie teraz zrobić oś z napędem, skrętem i zawieszeniem, wokół której przechodzi kilka metrów kabli (samych Legowych diod z przodu jest 5 par), a która ze wszystkim musi się mieścić pod bardzo niską maską. Ja miałem z tym zabawę ponad miesiąc, a cały przód karoserii finalnie tworzy takie puzzle które łączy się do kupy w bardzo określonej kolejności.
Reszta mechaniki jest banalna - kierownica obracana Micromotorem, prosto bo na finezję nie było miejsca, silnik V10 podłączony w dość pokręcony sposób do napędu, tak żeby pracował ze stałą prędkością na wszystkich biegach i również po wrzuceniu na luz, wspomniane tylne skrzydło podłączone w ten sam sposób ale od spodu podwozia, dzięki czemu po wysprzęgleniu skrzyni można nim sterować za pomocą napędu. Do tego imitacja tarcz hamulcowych z zaciskami z chromowanych przez Auriego okrągłych płytek 4x4, niestety dość śmieszna bo obracająca się razem z kołami, oraz drzwi które otwierane są przez pneumatyczne amory, co wymagało bardzo solidnego wzmocnienia boków karoserii i w sumie nie wygląda zbyt efektownie, ale dało mi satysfakcję bo mam te amory od dobrych 5 lat i dopiero teraz udało mi się je do czegoś wykorzystać.
Od początku bardzo ważnym dla mnie elementem było oświetlenie modelu. Po tylnych lampach tego nie zgadniecie, ale już z przodu mamy całą konstrukcję z pięcioma LEDami Lego w każdej lampie: jedna siedzi w starym chromowanym reflektorze z dziurką, co przy widoku z przodu tworzy wrażenie świetlówki w kształcie pierścienia, pozostałe cztery ustawione pod różnymi kątami podświetlają kafle w kolorze trans-light blue. W kaflach są takie centralne tyczki, więc wymyśliłem że jak się to podświetli z tyłu to efekt trochę będzie przypominał listwy LEDowe w oryginalnym R8 (nie w późniejszych potworkach).
Po bokach silnika natomiast, oraz pod sufitem kabiny między fotelami, znajdują się diody RGB produkcji Lifelites i jest to wbrew pozorom jedyny element niekoszerny, nie licząc elementów chromowanych przez Auriego jak i nalepek mojej produkcji. Diody zasilane są z własnego małego batboxa wciśniętego pomiędzy fotele i sterowane podczerwienią z własnego pilota.
Model wymęczył mnie potwornie i nigdy więcej nie chcę się mordować rzeźbiąc taką karoserię z bricków. Nie jest idealny, ale pozwolił spróbować kilku rozwiązań - w tym miejscu chcę podziękować Aurimaxowi za znoszenie moich przedziwnych zachcianek, szczytem których było chromowanie kołpaków czarnym chromem :) oraz Makorolowi za cenne porady dotyczące nalepek. Osobiście najbardziej cieszę się chyba ze zdjęć - wreszcie widzę że lata inwestycji i kombinowania: dobry obiektyw, kartonowe tła w różnych kolorach, założenie dyfuzorów na lampy - to wszystko razem pozwala mi robić zdjęcia o których parę lat temu nie śmiałbym marzyć. Gdyby jeszcze Lego produkowało pomarańcz w jednym odcieniu a nie kilkunastu...
Galeria: http://www.brickshelf.com/cgi-bin/gallery.cgi?f=553891
Kilka fotek:
I film, który zdecydowanie, ale to zdecydowanie należy oglądać w full HD:
https://www.youtube.com/watch?v=9g5IFrmPNfM