[MOC] Fura
: 2015-06-19, 02:20
Jak z klocków Lego zbudować furę?
Mówimy oczywiście o skali ludzikowej, czyli 1:30-1:40. Ja przyjmuję 1:34,7. Nie pamiętam już z jakiego powodu akurat tyle.
'Furę', czyli furę siana, że przypomnę jedno z pierwotnych znaczeń.
Właściwie - jak zbudować siano, bo reszta, czyli wóz, to nie problem.
Szeroka i długa góra siana, zasłaniająca całą drogę, zwisająca po bokach i z tyłu. Bez świateł. Niegdyś zmora nocnych motocyklistów.
Przez pewien czas myślałem, że dałoby się zbudować po prostu górę korzystając z różnych drobnych skosów,
grilli, ludzikowych łapek i pręcików. Ale to wciąż góra klocków, mniej lub bardziej pozaokrąglany kloc,
który nie imituje właściwego obiektu, szczególnie z bliska. Bo z daleka, to jeszcze jako-tako.
Są dźwigienki. Gdyby udało mi się zdobyć potrzebną ilość w kolorze beżowym,
a na furę potrzeba by było sporych rozmiarów worek za równie dużych rozmiarów worek banknotów,
to pozostaje pytanie - jak je pozczepiać, żeby imitowały snopki.
Jakoś by się dało, ale albo byłaby to mordercza praca polegająca na związywaniu ich niteczkami,
albo trzeba by było wykorzystać inne klocki, co również dałoby efekt kloca.
Tu także z daleka efekt mógłby być wystarczający, ale z bliska obawiałbym się wrażenia kosmicznego jeżozwierza.
Rurki 'flex tube' są zbyt grube i toporne.
Są jeszcze elementy z kategorii roślin. Niestety beżowe nie istnieją.
Brązowych łodyżek by mi wystarczyło, ale to brązowe, zeschłe badyle, nijak nie przypominające siana.
A może coś ciemnobeżowego? Siano rzadko ma jasny kolor złocistych łanów.
Tak! Jest coś takiego! Krzaczki!
No to lecimy!
Gwoli formalności wspomnę, że montaż nie był trywialny i przebiegał przy akompaniamencie nietrywialnych bluźnierstw.
Szczególnie kiedy trzeba było wszystko demontować, żeby poprawić mocowanie drabin, z których jest zbudowany wóz,
czy gdy zaszła potrzeba obniżenia/podwyższenia najniższej warstwy o płytkę.
Minusem, który pojawił się niemal natychmiast, był sam kształt krzaczków, które nijak nie chciały wypełnić wszystkich szczelin.
Ich gałązki są zbyt sztywne, żeby dało się je ścisnąć na 'zakrętach' i po wciśnięciu ostatniego wszystkie obok odpadały.
Po kilku tygodniach ostatecznie udało mi się je poprzyczepiać tak, żeby zminimalizować szczeliny i móc powiedzieć sobie - 'tak wystarczy'.
Fajnie, że krzaczki mają od spodu normalne mocowanie, dzięki czemu dało się zróżnicować ich wysunięcie i lekko pozaokrąglać boki fury.
Wszystko poza kilkoma snopkami z najwyższej warstwy jest przyczepione wystarczająco mocno,
żeby dało się wóz razem z koniem podnieść jedną ręką i nawet nim lekko potrząsać.
Górna warstwa jest tylko położona. Ale też nie spodziewajmy się nie wiadomo czego -
- czy ktoś podnosi olbrzymią ręką prawdziwą furę i oczekuje, że wszystko pozostanie na miejscu?
Ludzik jest przyczepiony, jego nóżki również, takoż worek za nim, który maskuje przerwę pomiędzy snopkami.
Zatem - w cyklu 'motoryzacja PRL i okolic' - przedstawiam wóz drabiniasty z sianem.
Nie powiem - jestem z niego wyjątkowo dumny, jako że budowanie kolejnych samochodzików to jednak wciąż podobne techniki,
bo i nie ma czego specjalnie wymyślać. A góra siana to miła odmiana.
Proszę o wskazówki i uwagi.
Trochę ciemnobeżowych krzaczków kupiłem kiedyś w BOP-ie, niestety nie wystarczyło i musiałem szukać na BL.
A tam - słabo, trzeba było kupować po 1-2 !
Łącznie wóz zawiera 4 koła, 2 drabiny, 1 konia, oraz 33 krzaczki jeśli dobrze policzyłem.
Podczas zbierania materiałów (może to nieco naciągane, bo jakiejż dokumentacji wymaga wóz drabiniasty,
ale naszło mnie, żeby przy okazji poczytać o sianokosach) wyczytałem gdzieś,
że w trakcie suszenia temperatura w belach siana potrafi dochodzić do kilkudziesięciu stopni,
a nawet zdarza się jego zamozapłon! Jakieś substancje zawarte w roślinach powodują takie zjawiska.
Dziękuję za uwagę, dopijam wino i wracam do łóżka.
Dobranoc!
Mówimy oczywiście o skali ludzikowej, czyli 1:30-1:40. Ja przyjmuję 1:34,7. Nie pamiętam już z jakiego powodu akurat tyle.
'Furę', czyli furę siana, że przypomnę jedno z pierwotnych znaczeń.
Właściwie - jak zbudować siano, bo reszta, czyli wóz, to nie problem.
Szeroka i długa góra siana, zasłaniająca całą drogę, zwisająca po bokach i z tyłu. Bez świateł. Niegdyś zmora nocnych motocyklistów.
Przez pewien czas myślałem, że dałoby się zbudować po prostu górę korzystając z różnych drobnych skosów,
grilli, ludzikowych łapek i pręcików. Ale to wciąż góra klocków, mniej lub bardziej pozaokrąglany kloc,
który nie imituje właściwego obiektu, szczególnie z bliska. Bo z daleka, to jeszcze jako-tako.
Są dźwigienki. Gdyby udało mi się zdobyć potrzebną ilość w kolorze beżowym,
a na furę potrzeba by było sporych rozmiarów worek za równie dużych rozmiarów worek banknotów,
to pozostaje pytanie - jak je pozczepiać, żeby imitowały snopki.
Jakoś by się dało, ale albo byłaby to mordercza praca polegająca na związywaniu ich niteczkami,
albo trzeba by było wykorzystać inne klocki, co również dałoby efekt kloca.
Tu także z daleka efekt mógłby być wystarczający, ale z bliska obawiałbym się wrażenia kosmicznego jeżozwierza.
Rurki 'flex tube' są zbyt grube i toporne.
Są jeszcze elementy z kategorii roślin. Niestety beżowe nie istnieją.
Brązowych łodyżek by mi wystarczyło, ale to brązowe, zeschłe badyle, nijak nie przypominające siana.
A może coś ciemnobeżowego? Siano rzadko ma jasny kolor złocistych łanów.
Tak! Jest coś takiego! Krzaczki!
No to lecimy!
Gwoli formalności wspomnę, że montaż nie był trywialny i przebiegał przy akompaniamencie nietrywialnych bluźnierstw.
Szczególnie kiedy trzeba było wszystko demontować, żeby poprawić mocowanie drabin, z których jest zbudowany wóz,
czy gdy zaszła potrzeba obniżenia/podwyższenia najniższej warstwy o płytkę.
Minusem, który pojawił się niemal natychmiast, był sam kształt krzaczków, które nijak nie chciały wypełnić wszystkich szczelin.
Ich gałązki są zbyt sztywne, żeby dało się je ścisnąć na 'zakrętach' i po wciśnięciu ostatniego wszystkie obok odpadały.
Po kilku tygodniach ostatecznie udało mi się je poprzyczepiać tak, żeby zminimalizować szczeliny i móc powiedzieć sobie - 'tak wystarczy'.
Fajnie, że krzaczki mają od spodu normalne mocowanie, dzięki czemu dało się zróżnicować ich wysunięcie i lekko pozaokrąglać boki fury.
Wszystko poza kilkoma snopkami z najwyższej warstwy jest przyczepione wystarczająco mocno,
żeby dało się wóz razem z koniem podnieść jedną ręką i nawet nim lekko potrząsać.
Górna warstwa jest tylko położona. Ale też nie spodziewajmy się nie wiadomo czego -
- czy ktoś podnosi olbrzymią ręką prawdziwą furę i oczekuje, że wszystko pozostanie na miejscu?
Ludzik jest przyczepiony, jego nóżki również, takoż worek za nim, który maskuje przerwę pomiędzy snopkami.
Zatem - w cyklu 'motoryzacja PRL i okolic' - przedstawiam wóz drabiniasty z sianem.
Nie powiem - jestem z niego wyjątkowo dumny, jako że budowanie kolejnych samochodzików to jednak wciąż podobne techniki,
bo i nie ma czego specjalnie wymyślać. A góra siana to miła odmiana.
Proszę o wskazówki i uwagi.
Trochę ciemnobeżowych krzaczków kupiłem kiedyś w BOP-ie, niestety nie wystarczyło i musiałem szukać na BL.
A tam - słabo, trzeba było kupować po 1-2 !
Łącznie wóz zawiera 4 koła, 2 drabiny, 1 konia, oraz 33 krzaczki jeśli dobrze policzyłem.
Podczas zbierania materiałów (może to nieco naciągane, bo jakiejż dokumentacji wymaga wóz drabiniasty,
ale naszło mnie, żeby przy okazji poczytać o sianokosach) wyczytałem gdzieś,
że w trakcie suszenia temperatura w belach siana potrafi dochodzić do kilkudziesięciu stopni,
a nawet zdarza się jego zamozapłon! Jakieś substancje zawarte w roślinach powodują takie zjawiska.
Dziękuję za uwagę, dopijam wino i wracam do łóżka.
Dobranoc!