[MOC] Spotkanie z Panem Tumnusem
: 2016-02-23, 11:21
Gdy tylko zobaczyłam, że w nowej serii CM pojawi się faun wiedziałam "co z nim począć". Pan Tumnus! Moja naukochańsza i najmilsza memu sercu postać z cudownej książki C.S. Lewisa "Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa". Uwielbiam wszystkie części z tej serii i spośród wszystkich bohaterów tak mocno jak Pana Tumnusa ukochałam jeszcze tylko myszę Ryczypiska. Ponieważ na mysz wśród CM przyjdzie jeszcze poczekać przedstawiam małą scenkę, 16-tkę, lub jak kto woli - winietkę, zbudowaną w jedno niedzielne popołudnie. Scena przedstawia pierwsze spotkanie Łucji z Panem Tumnusem, zaraz po tym, jak Łucja weszła do starej szafy i trafiła do zimowej i zaśnieżonej Narnii.
Kiedy po blisko dziesięciu minutach doszła do światła, przekonała się, że to świeci
latarnia na słupie. A kiedy tak stała i patrzyła na nią, rozmyślając, skąd się wzięła latarnia w
środku lasu i co robić dalej, usłyszała odgłos zbliżających się kroków. Wkrótce potem bardzo
dziwna postać z parasolem wynurzyła się spomiędzy drzew i weszła w krąg światła rzucany
przez latarnię.
Dziwna istota była tylko trochę wyższa od Łucji. Od pasa w górę przypominała
człowieka, ale jej nogi były nogami kozła (pokrytymi czarną, połyskującą w świetle latarni
sierścią), a zamiast stóp miała najprawdziwsze kopytka. Miała też ogon, choć w pierwszej
chwili Łucja go nie zauważyła, ponieważ był elegancko przewieszony przez trzymającą
rozłożony parasol rękę, zapewne po to, aby nie ciągnął się po śniegu. Szyję otulał czerwony,
wełniany szalik, a jej skóra miała również lekko czerwoną barwę. Twarz wędrowca była
dziwna, lecz miła. Miał krótką, ostro zakończoną bródkę i kręcące się włosy, z których
wystawały dwa małe różki. W jednej ręce, jak już powiedziałem, trzymał otwarty, biały od
śniegu parasol, w drugiej - kilka paczek owiniętych w brązowy papier, jakby wracał z
zakupów przed Bożym Narodzeniem.
Był to faun. Kiedy zobaczył Łucję, tak gwałtownie podskoczył z wrażenia, że
wszystkie paczki wypadły mu z rąk.
- Boże miłosierny! - wykrzyknął.
W filmie w postać Pana Tumnusa wciela się przepiękny James McAvoy i nie można nie doszukiwać się podobieństwa między figurką, a aktorem.
Szalik też jest LEGO, przepraszam z góry wszystkich, którzy chcieli będą mnie żywym ogniem przypalać za pocięcie wstażki ze Scali - nic innego wymyślić nie dałam rady, a szaliczek czerwony być musiał i basta.
Dziękuję za uwagę. :)
Kiedy po blisko dziesięciu minutach doszła do światła, przekonała się, że to świeci
latarnia na słupie. A kiedy tak stała i patrzyła na nią, rozmyślając, skąd się wzięła latarnia w
środku lasu i co robić dalej, usłyszała odgłos zbliżających się kroków. Wkrótce potem bardzo
dziwna postać z parasolem wynurzyła się spomiędzy drzew i weszła w krąg światła rzucany
przez latarnię.
Dziwna istota była tylko trochę wyższa od Łucji. Od pasa w górę przypominała
człowieka, ale jej nogi były nogami kozła (pokrytymi czarną, połyskującą w świetle latarni
sierścią), a zamiast stóp miała najprawdziwsze kopytka. Miała też ogon, choć w pierwszej
chwili Łucja go nie zauważyła, ponieważ był elegancko przewieszony przez trzymającą
rozłożony parasol rękę, zapewne po to, aby nie ciągnął się po śniegu. Szyję otulał czerwony,
wełniany szalik, a jej skóra miała również lekko czerwoną barwę. Twarz wędrowca była
dziwna, lecz miła. Miał krótką, ostro zakończoną bródkę i kręcące się włosy, z których
wystawały dwa małe różki. W jednej ręce, jak już powiedziałem, trzymał otwarty, biały od
śniegu parasol, w drugiej - kilka paczek owiniętych w brązowy papier, jakby wracał z
zakupów przed Bożym Narodzeniem.
Był to faun. Kiedy zobaczył Łucję, tak gwałtownie podskoczył z wrażenia, że
wszystkie paczki wypadły mu z rąk.
- Boże miłosierny! - wykrzyknął.
W filmie w postać Pana Tumnusa wciela się przepiękny James McAvoy i nie można nie doszukiwać się podobieństwa między figurką, a aktorem.
Szalik też jest LEGO, przepraszam z góry wszystkich, którzy chcieli będą mnie żywym ogniem przypalać za pocięcie wstażki ze Scali - nic innego wymyślić nie dałam rady, a szaliczek czerwony być musiał i basta.
Dziękuję za uwagę. :)