Indie - Varanasi oraz Nepal - Under construction

Moderatorzy: Mod Team, Mod Team

Autor
Wiadomość
tajfek
Posty: 366
Rejestracja: 2011-01-16, 18:24
Lokalizacja: Krzeczów
brickshelf: tajfek

 

Indie - Varanasi oraz Nepal - Under construction

#1 Post autor: tajfek »

A było to tak...

Ponad pięć lat temu zostałem zaproszony na wesele, które odbyć miało się w miejscowości Lucknow w stanie Uttarpradesz w północnowschodnich Indiach. Tam właśnie moja krewna miała poślubić hindusa. W tamtym czasie, będąc na tym weselu, poznałem całą rodzinę z dalekich Indii z którą utrzymywałem kontakt poprzez konto facebook, które założyłem ponownie na ich prośbę.

W grudniu 2016 roku odebrałem wiadomość od Indyjskiego kuzyna Shobhama z zapytaniem co robię 10 marca? Dobrze wiedział że mam wtedy urodziny bo pięć lat wcześniej obdarował mnie na tą okoliczność koszulą, która jest do dzisiaj moją ulubioną :). Odpowiedziałem, że zapewne będę świętował swoje urodziny. Kolejny dzień przyniósł kolejne pytanie niespodziankę, " to może uczcilibyśmy tą datę wspólnie ponieważ chciałem Cię w tym dniu zaprosić z całą rodziną na moje wesele" 8-D. Radość trwała dosyć krótko, ponieważ zdałem sobie sprawę z tego, że moja żona nie przepada za ich kuchnią, a dzieci które od czasu kiedy się poznaliśmy pojawiły się na tym pięknym świecie, są jeszcze za małe na tak daleką podróż. Po konsultacjach rodzinnych uznałem że klapa. Ale...

Pomyślałem sobie, że zapytam moją krewneą czy też zostali zaproszeni i czy się wybierają na to wesele. Wysłałem wiadomość, dostałem odpowiedź "Nie, nie jedziemy ale Aishwaraya chciał z Tobą porozmawiać". Umówiliśmy się "na skajpa". Po wymianie kilku zdań z Dorotą, przyszedł czas na rozmowę z jej mężem :).

Ash, bo tak do niego mówię, oznajmił że jedzie i że będąc na weselu będziemy zwiedzać miasto Varanasi, zobaczymy Ganges, zaliczymy wesele, moje urodziny, jego urodziny. Potem polecimy do Nepalu i spędzimy dwa tygodnie w Himalajach... moja żona w tym momencie wyszła z pokoju... a ja złapawszy kontakt z rzeczywistością przerwałem mu pytaniem, "zaraz zaraz jak to my? Tak, bo polecimy razem. Daj znać jak dostaniesz zielone światło od Magdy" .... aaaaa to dlatego wyszła, załapałem. :)

Kolejne dni przyniosły kilka owocnych rozmów podczas których musiałem obiecać, że przestane palić, zrezygnuję z tradycji picia piwa wieczorem a koledzy będą mnie odwiedzać 1-2 razy w miesiącu. To, że to czytacie świadczy o tym, że nie dość że się zgodziłem to nawet temu podołałem. Nie było łatwo ale cel był szczytny.

Zielone światło.

Obrazek

Po podjęciu wyzwania, rozpocząłem przygotowania:
-potwierdzenie obecności na weselu – checked

-gdzie jest Janek – checked

-warunki w nepalu w marcu- checked

-śpiwór – checked

-plecak - checked

-buty – checked

-kurtka spodnie ubranie – checked

-kijki – checked

-bilety – checked

-wiza do Indii wypełniamy wniosek, dokonujemy wpłaty w wysokości ok. 200zł paszport wysyłamy kurierem po trzech tygodniach paszport z wizą wraca kurierem - checked

ObrazekIMG_1553
-spotkanie z kumplami (1 z 2 w styczniu) – checked

-Janek dotarł poleconym cały i zdrowy – checked

-leki, apteczka, tabletki do uzdatnienie wody – checked

-ubranka dla dzieci w Nepalu – checked

-prezenty weselne – checked

-battery bank dzięki Auriemu – checked

-itd. itd..

Start 07.03.2017

O 5:00 byłem na lotnisku w Balicach, potem lot do Berlina, następnie do Abu Zabi . Z Abu Zabi lot do Delhi wspominam najmilej bo mogłem oglądnąć sobie Moanę w Angielskiej wersji językowej która moim zdaniem jest lepsza od Polskiego dubbingu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

NEW DELHI

W Deli na lotnisku Indira Ghandi, wylądowałem o 23:00 czasu lokalnego, Odprawiliśmy się z Jankiem, prosiłem o stempel do Janowego Paszportu ale się nie dało, Imigration officer powiedział, że się nie da bo wszędzie są kamery, ale odnotował długopisem że Janek przekroczył granicę Indyjską na lotnisku w Delhi.
O godzinie 3:00 nad ranem spotkałem Asha, który zabrał ze sobą kolegę, ale przez całą podróż nie udało się ustalić jego danych personalnych, zasiedliśmy w lotniskowym barze zjedliśmy ciepłe sandwicze i popiliśmy aromatyczną kawą a następnie razem o 9:00 polecieliśmy do Varanasi.

Obrazek

Obrazek


W Waranasi wylądowaliśmy w południe, mmmm ciepełko około 30 stopni na to czekałem hehehe, teraz tylko odbiór bagaży, i oczekiwanie na transport do hotelu..


Obrazek

Obrazek




Waranasi

W Waranasi mogłem pozwiedzać miasto, posmakować jedzenia, pozwiedzać zabytkowe świątynie.

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek



Do większości świątyń można było wejść tylko boso, dostosowałem się. Brodzenie w mule krowim łajnie nie należy do przyjemności ale jest do zrobienia.


Obrazek


Hotel na bardzo wysokim standardzie, pyszne jedzenie, przestronne klimatyzowane pokoje, WC z muszlą klozetową i duży basen.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Uliczne jedzenie bez mycia rąk mi nie szkodziło, ale jeśli jesteście hardkorami to proszę was o jedno, nie jedzcie Chutki. Chutki to odświeżacz do ust o smaku proszku Vizir. Wsypuje się go do buzi, trzyma jakiś czas a potem wypluwa. Ja nie dogadałem się jak go stosować i zjadłem go tak trochę, no trochę więcej jak pół opakowania. Byłem po tym tak chory, że po raz pierwszy w trakcie trwania tej podróży, zacząłem wizualizować sobie mój transport zwłok do kraju. Miałem bóle brzucha, głowy i chyba wszystkiego połączone z wymiotami i …. Było to w dniu wesela więc na weselu jak się domyślacie nie mogłem wiele posmakować.

https://youtu.be/1lanBL4VoZo


Wesele odbywało się w hotelu. Hotel ten mieścił się w budynkach pałacu zbudowanego kilkaset lat temu przez jakiegoś maharadżę, ale niestety nie zapamiętałem jak się nazywał.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Na Gangesem widziałem też kremację ludzkich zwłok o wchodzie słońca. Nieprawda nic nie śmierdzi! O ile słowo pisane i zwykły przekaz tego zjawiska może wzbudzać obrzydzenie, moje odczucia były raczej podobne do tych jakie odczuwają ludzie będący na pogrzebie. Człowiek zdaje sobie sprawę z kruchości życia, uświadamia sobie ile warte są konflikty które prowadzi się za życia, pogrąża się w refleksji nad otaczającym go światem.

Jaki dziwny jest ten świat? W tym dniu dotarła do mnie smutna wiadomość o śmierci moje sąsiadki. Przed wyjazdem żegnała mnie słowami „Wracaj szcześliwie”, wróciłem ale jej już nie było..


Obrazek
Obrazek

Obrazek


CDN... stay tuned
Ostatnio zmieniony 2017-06-10, 14:12 przez tajfek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
martinb
Posty: 680
Rejestracja: 2015-01-11, 20:12
Lokalizacja: Schwiebus

#2 Post autor: martinb »

TNF musi być. Tam nawet minister turystyki chodzi w TNF... ;-)

tajfek, co planujesz? Dablamkę czy Skalnego Kloca?

tajfek
Posty: 366
Rejestracja: 2011-01-16, 18:24
Lokalizacja: Krzeczów
brickshelf: tajfek

 

#3 Post autor: tajfek »

martinb pisze:TNF musi być. Tam nawet minister turystyki chodzi w TNF... ;-)

tajfek, co planujesz? Dablamkę czy Skalnego Kloca?
TNF jest faktycznie wszędzie. Co do wysokości to delikatnie Thorong La i treking od Chame do Pokhary.

Jestem z pisaniem w pierwszym tygodniu tak że może do 10-14 dni skończę.
Ostatnio zmieniony 2017-05-13, 11:37 przez tajfek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
martinb
Posty: 680
Rejestracja: 2015-01-11, 20:12
Lokalizacja: Schwiebus

#4 Post autor: martinb »

tajfek pisze:
martinb pisze:TNF musi być. Tam nawet minister turystyki chodzi w TNF... ;-)

tajfek, co planujesz? Dablamkę czy Skalnego Kloca?
TNF jest faktycznie wszędzie. Co do wysokości to delikatnie Thorong La i treking od Chame do Pokhary.

Jestem z pisaniem w pierwszym tygodniu tak że może do 10-14 dni skończę.
O! To piękna trasa!

Wyrypa samodzielna (z Kurczabem pod pachą), czy korzystałeś z któregoś z organizatorów-gotowców?

PS. Dobrze wiedzieć, że jest tu ktoś kto lubi atrakcje powyżej 4k/5k. :-)

tajfek
Posty: 366
Rejestracja: 2011-01-16, 18:24
Lokalizacja: Krzeczów
brickshelf: tajfek

 

#5 Post autor: tajfek »

martinb pisze:
tajfek pisze:
martinb pisze:TNF musi być. Tam nawet minister turystyki chodzi w TNF... ;-)

tajfek, co planujesz? Dablamkę czy Skalnego Kloca?
TNF jest faktycznie wszędzie. Co do wysokości to delikatnie Thorong La i treking od Chame do Pokhary.

Jestem z pisaniem w pierwszym tygodniu tak że może do 10-14 dni skończę.
O! To piękna trasa!

Wyrypa samodzielna (z Kurczabem pod pachą), czy korzystałeś z któregoś z organizatorów-gotowców?

Hehehehe wrócimy do tematu jak skończę pisać. Gdybym teraz podał te informacje to byłoby to klasyczne spoilerowanie.
martinb pisze:PS. Dobrze wiedzieć, że jest tu ktoś kto lubi atrakcje powyżej 4k/5k. :-)
Za rok Ural jak dożyje :) możemy się zgadać.
Ostatnio zmieniony 2017-05-13, 20:53 przez tajfek, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ