Żbik pisze:I tak i nie. Śmietanowcy powinni być kompetentni, czyli uznanie zdobyć w boju, nie na piękne oczy. Jeśli tak jest, to ich głos jest sto razy bardziej cenny niż kogoś, kto praktyki nie ma. Tylko tyle i aż tyle.
No dobrze, masz rację i ja też uważam, że głos fachowca jest wart więcej.
Tylko to jest trochę jak z mechanikami w warsztacie samochodowym. Zazwyczaj obraz jest taki, że siedzi loża rutyniarzy, fachowców, którzy w branży siedzą od lat. Ciężko im oczywiście odmówić doświadczenia. Tylko ile razy każdy z nas był świadkiem, gdy Ci fachowcy mieli problem ze zdiagnozowaniem czegoś? Mój ojciec był w czterech serwisach gdzie nikt nie potrafił powiedzieć co jest grane, choć w każdym z nich sugerował turbinę. W końcu pojechał do piątego warsztatu gdzie przyjął go młody łepek świeżo po szkole, bo akurat właściciela nie było na miejscu. Ojciec mówi, sprawdzić turbinę, chłopaczek rozkręca, patrzy i... faktycznie turbina! To trza było, aż pięciu warsztatów i zostawienia za sobą morza hajsu, żeby ktoś w końcu posłuchał sugestii?
Czasem jest tak, że fachowiec twierdzi, że czegoś nie da się zrobić, a przychodzi młody, który nie wie, że się nie da i właśnie on to robi. Doświadczenie to ważna rzecz, ale potrafi zgubić. To odróżnia wielkich od malutkich, że naprawdę doświadczony człowiek wysłucha i przeanalizuje, a nie od razu naskoczy, że się nie znasz.
Czy jeśli mówię, że system jest cięższy i mniej funkcjonalny od technica to nie mam na pewno racji, bo jeszcze nie zbudowałem nic znaczącego? A może wystarczy zbudować bliźniacze konstrukcje w obu stylach i zważyć?
Czy, jeśli jakiś czas temu w innym wątku mówię, że PF ma dłuższy czas reakcji na wychylenie drążka od modułu RC to nie mam racji, bo nie mam dyplomu inżyniera?
Ja naprawdę szanuję i doceniam porady doświadczonych kolegów, ale do bólu drażni mnie, gdy się mnie ocenia przez pryzmat braku tego doświadczenia.
W pracy obserwuję to samo zjawisko. Jestem młodym kierowcą ciężarówki, a spora część kolegów po fachu to weterani transportu, którzy mają za sobą miliony kilometrów. Szanuję starych, doświadczonych szoferów i z uwagą słucham ich rad, ale nie zdzierżę, gdy z kolei moje sugestie są kwitowane "młody jesteś, nie znasz się".