Kilka lat temu Nisiia wyciągnęła mnie na Targi Książki, gdzie w moje ręcetrafiła historia Jelczańskich Zakładów Samochodowych autorstwa Wojciecha Połomskiego: “Pojazdy samochodowe i przyczepy Jelcz 1984-1989”. Podczas przeglądania książki bardzo zaintrygował mnie opisany w niej, a mało znany prototyp kabiny kierowcy typu 138.
Kabina 138
Jelcz PR 110 D
Podobno istnieje kilka wersji historii jej powstania, która stała się już swego rodzaju legendą. Według jednej z wersji, przedstawionej przez ówczesnego pracownika prototypowni JZS, na początku roku 1984 dyrektor OBK zlecił stworzenie prototypu, który maju 1985 miał pokazać “jutro” Zakładów podczas wielkiej wystawy we Wrocławiu organizowanej z okazji 40 lat od powrotu ziem zachodnich i północnych do Polski. Od tego zaczęła się cała historia kabiny wykonanej z wytłoczek autobusu dalekobieżnego. Tak, dokładnie - autobusu dalekobieżnego, a konkretnie mowa tu była o modelu PR 110 D.
Według oficjalnej wersji jeszcze w I kwartale 1984r. rozpoczęto prace nad założeniami nowoczesnej kabiny dalekobieżnej, która jak na polskie standardy wyprzedzała epokę.
Kabina przez swoje dość duże gabaryty ważyła około 300kg więcej od dotychczas stosowanych i znanych z Jelczy serii 300 kabin typu 113, co spowodowało decyzję o wyposażeniu podwozia prototypowego pojazdu (pochodzącego z już produkowanego Jelcza 620, a mającego niski numer seryjny 000022) w produkowaną przez JZS na licencji austriackiego Steyra sztywną oś przednią o nośności 6,5t.Wojciech Połomski pisze:W połowie marca, dokumentacja konstrukcyjna nowej kabiny, noszącej oznaczenie 138, trafiła do zakładowej prototypowni i przystąpiono do prac. Zgodnie z otrzymaną dokumentacją konstrukcyjną przy budowie kabiny wykorzystano ścianę czołową wraz z szybą adaptowaną z autobusu dalekobieżnego, kompletne drzwi, wytłoczkę otworu drzwiowego oraz przednią część dachu.[...]
Kabina została wyposażona w dwa amortyzowane fotele firmy Möve oraz dwie leżanki (górna stała, nieskładana). Górny parapet znajdujący się na wieńcu dachu został wyposażony w schowki oraz stereofoniczne radio Safari 5A z dwoma głośnikami.
W sierpniu pojazd został przekazany do testów w Dziale Badań Prototypów JZS, a te trwały do maja 1986r. Pojazd przejechał 14300km, a przez prawie 2 lata był wyposażony w innowacyjne urządzenie przeciwblokujące kół opracowane na Politechnice Łódzkiej.
Podczas wrocławskiej wystawy ciągnik wzbudzał ogromne zainteresowanie, a kierownictwo fabryki zapowiadało wprowadzenie kabiny do produkcji seryjnej, Niestety, pod koniec testów zaobserwowano uszkodzenia elementów nośnych kabiny, które w połączeniu z wieloma większymi i mniejszymi wadami konstrukcyjnymi doprowadziły do decyzji o zarzuceniu projektu.
Nie chcę tu przytaczać całego rozdziału, żeby już nie przynudzać, po więcej odsyłam do literatury (na wystawy książka będzie jeździła ze mną i modelem ;) ). Dla tych, którzy przetrwali przydługi wstęp, duże brawa i przejdźmy w końcu do klocków.Wojciech Połomski pisze:Wracając do kabiny typu 138 zastanawiające jest to, iż całkowicie przerwano nad nią prace, nie próbując nawet usunąć niektórych z zawartych w sprawozdaniu zastrzeżeń. Dlaczego?
Tego chyba nie uda się już wyjasnić.
Pracę nad modelem zacząłem jeszcze w połowie 2016 roku, ale szły wyjątkowo opornie. Powstało kilka wersji podwozia, 2 modele silnika, a sama kabina powstawała w bólach ponad rok i doczekała się w tym czasie kilkudziesięciu modyfikacji. Początkowo była zbudowana tradycyjnie i bez fajerwerków, ale postanowiłem zrobić całą tylną ścianę SNOTem. Następnie uznałem, że dach nie do końca mnie satysfakcjonuje, więc tydzień rzeźbiłem w łuczkach i skosach żeby jego kształt był bliski tego co zakładałem.
Fotele w oryginale były różne, ale na tyle, że dla uproszczenia użyłem dwóch identycznych, ale i tak trwało to chwile, żeby ich zawieszenie i wyprofilowanie dały miły dla oka efekt i nie sprawiały wrażenia jakby były wyciosane z kamienia.
Takich elementów jest jeszcze wiele, ale samo przypominanie sobie o walce z ich kształtem jest dla mnie traumatyczne ;)
Podczas prac nad dachem uznałem, że może dobrze by było zbuntować się przeciwko szkole Macieja Drwięgi i wygładzić study. Tylu kafelków nie użyłem chyba przez ostatnie 5 lat, co w tym jednym modelu. Czy było warto? Oceńcie sami.
Ogromne podziękowania należą się dla Jaremy za ogarnięcie zdjęć, bo wyszły naprawdę rewelacyjnie, a robiliśmy je jeszcze w piątek rano przed samym wyjazdem na wystawę do Pszczyny :)