Bylem gotów ruszyć swoje 4 litery gdy TO się stało. TO to był telefon od znajomego mechanika.
- W końcu skończyliśmy ! dziś wyprowadzamy maleństwo z hangaru.
Maleństwo o jakim maleństwie on do jasnej ciasnej mówi ? Ah tak! Restaurowali poczciwego PZL'a czy jakoś.
Jako że nic ciekawszego nie miałem do roboty natychmiast udałem sie na lotnisko.
Korki spowodowały ze dotarłem dopiero kiedy samolot stał na parkingu. Chłopaki robili ostatni przegląd.
Zanim skończą przybliżę historie tej maszyny:
PZL P.11c jest jednomiejscowym samolotem myśliwskim z czasów WWII. Pierwszy raz wzbił się w przestworza w roku 1934. (Jego pierwsza wersja P.11a w 1931). Służba w siłach zbrojnych trwała od 1935 do 1937. Wyprodukowano 155 egzemplarzy.
Parametry techniczne:
Silnik: Mercury VS2 p mocy 600 KM
Prędkość maksymalna: 360 km/h
Pułap: 8040m
Zasięg: 503
Uzbrojenie: 2 lub 4 karabiny maszynowe Vickers F kal. 7,9 mm
50 kg bomb
WikipediaPomimo znacznej przewagi niemieckiej polscy piloci myśliwscy zgłosili i udokumentowali 110 zestrzeleń pewnych i 16 prawdopodobnych przy stracie 118 maszyn własnych co daje współczynnik zestrzeleń powyżej 1:1
O widzę, ze już skończyli dłubanie i pora wyprowadzić samolot na pas.
Kilka zdjęć przed wzbiciem się w przestworza:
Brickshelf
Niestety kontrola lotu nie wyraziła zgody na start ze względu na złe warunki atmosferyczne. I mieli rację dość szybko nadciągnęły chmury i rozpadało sie. Może następnym razem będziemy mieć więcej szczęścia.
Się rozpisałem:P
Ze strony wykonania zabrakło mi (a w zasadzie nie mam:P) niebieskich nawiasów dlatego łączenia skrzydeł kują w oczy. Tylny pionowy statecznik trzyma sie na jednym studzie, natomiast tylne skrzydła na dwóch.
Na podwozie brakło mi pomysłów. Może ktoś z Was coś wymyśli. I jeszcze oryginał ma 9 cylindrów a mi udało się upchnąć jedynie 8.
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania.