[MOC] Faun SLT
: 2008-03-24, 22:40
W święta normalni ludzie jedzą, mniej normalni budują...
Faun SLT
Dane techniczne:
Waga: ciągnik 2.1 kg, laweta 1.2 kg
Wymiary: ciągnik dł. 59s / szer. 20s / wys. 23 s
laweta dł. 109s (135 z opuszczoną rampą), szer. 24s, wys. 23 s
Napęd: 2 x PF XL przez sumator z różnym przełożeniem
Zawieszenie: pełne kolebkowe w ciągniku i lawecie
Inne: pneumatyczne podpory w lawecie, rampa lawety opuszczana zdalnie z ciągnika
Rozbestwiony tym, że nie zgnoiliście za bardzo moich pierwszych prób budowy modeli rzeczywistych maszych (S Tanka i Liebherra T282B), rzuciłem się na kolejny temat - niemiecki transporter czołgów Faun SLT. Wygrzebałem go już jakiś czas temu szukając pojazdu na nowy sezon TrTr, ale że w oryginale ma ponad 3 metry szerokości, nie daje szans na spełnienie regulaminu.
Opis wypada zacząć od tego, że istnieją dwie podstawowe wersje Faunów, bardzo różne technicznie, ale o prawie identycznym wyglądzie: Elefant i Franziska. Najkrócej mówiąc, Elefant to w pełni wypasiony transporter z napędem w układzie 8x8 i silnikiem mocy 734 HP, podczas gdy Franziska to taki Elefant dla ubogich, czyli niby to samo ale zbudowane z tańszych, fabrycznych komponentów, w układzie 8x6 i z silnikiem mocy 525 HP. Obie wersje różnią się zawieszeniem, osiami, skrzyniami biegów, i większością bebechów, a także - co ciekawe - lawetami. Elefant występuje z wyższą, 4-osiową lawetą przystosowaną do poruszania się w trudnym terenie, natomiast Franziska holuje niższą, 6-osiową lawetę typowo drogową. Ponieważ lawet można używać wymiennie, Elefanta i Franziskę da się rozróżnić tylko po dwóch detalach: światłach przednich, które są podwójne we Franzisce i pojedyńcze w Elefancie, oraz piastach kół, które są identyczne na wszystkich osiach Elefanta, podczas gdy druga oś Franziski ma inną piastę niż pozostałe.
Po lewej Elefant, po prawej Franziska
Elefant w wersji opancerzonej, z wieżyczką CKM-u na kabinie
To co zbudowałem jest modelem 1:19 wersji Elefant. Posiada pełne zawieszenie kolebkowe i napęd na wszystkie 8 kół - z tyłu przez wachacze podłużne, z przodu przez mosty jakie wykorzystałem w modelu Liebherra T282B.
Układ napędowy to dwa silniki PF XL połączone sumatorem. Zainteresowało mnie co by było gdyby silniki te bardziej wyspecjalizować i dać im różne przełożenie przed sumatorem, przez co jeden mógłby służyć do normalnej jazdy, a drugi do holowania. W efekcie wyszło mi to, co Emilus pokazywał jakiś czas temu jako skrzynię biegów, bo faktycznie daje to 4 kombinacje biegów i mocy obu silników. Niestety, jest jeden zasadniczy minus takiego rozwiązania - jeśli koła trafią na dostatecznie duży opór, napęd zacznie trafiać na ten z silników, który ma mniejszą redukcję. Tradycyjny sumator jest pod tym względem lepszy, tam silniki mogą się w najgorszym razie zatrzymać.
Skręt pierwszych dwóch osi - z jednakowym promieniem, tak jak w prawdziwym Elefancie - wykonywany jest silnikiem PF. Układ napędowy i skrętny upchnięte są w taki sposób, który niestety wykluczył zastosowanie w kabinie działającej kierownicy.
Drugi silnik PF znajduje się na tyle ciągnika i napędza przegub kardana w siodle. Po podłączeniu lawety napęd przekazywany jest dalej, aż na jej tył, gdzie służy do opuszczania i podnoszenia rampy.
W lawecie znajduje się także prosty układ pneumatyczny podnoszący i opuszczający dwie podpory w jej przedniej części. W przypadku lawety nie trzymałem się oryginału tak ściśle jak przy ciągniku, i pozwoliłem sobie m.in. ramię łączące ją z ciągnikiem, które w oryginale jest całkowicie sztywne, zbudować w wersji przegubowej, dzięki czemu podłączanie lawety do ciągnika jest znacznie łatwiejsze. Niemcy nie usztywnili jednak ramienia bez powodu - żeby laweta nie padała na nos po podniesieniu podpór, musiałem oprzeć ramię na parze amortyzatorów, która dociska je do ciągnika.
Co do wyglądu samego ciągnika - oryginał ma za kabiną cudowny bałagan w postaci silnika V12 z przyległościami. Zdaję sobie sprawę że dałoby się go całkiem dokładnie odwzorować z klocków, jest tylko jedno ale - u mnie w tym miejscu kryje się kupa mechaniki, elektryki, i pęki kabli. Miałem do wyboru zostawić to na wierzchu, albo ładnie zabudować starając się odwzorować tylko najbardziej charakterystyczne elementy bebechów Elefanta. Wybrałem to drugie, na ile szczęśliwie - pozostawiam Waszej ocenie.
Bez paniki, to raczej mój ostatni MOC w tym miesiącu :) Czekam na Wasze komentarze i z góry dziękuję za zainteresowanie.
GALERIA ZDJĘĆ
Przykładowe zdjęcia:
Film:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=gLWqUnMMAb8[/youtube]
PS. Tak, laweta ma pokrycie 24 x ok. 90 studów. Przydała się kolekcja czarnych płytek jaką zebrałem przy okazji dźwigów, prawdopodobnie jedna z większych w kraju ;) I, jak widać, nawet czarne, łatwe do zakurzenia płytki, można mieć LŚNIĄCO CZYSTE.
Faun SLT
Dane techniczne:
Waga: ciągnik 2.1 kg, laweta 1.2 kg
Wymiary: ciągnik dł. 59s / szer. 20s / wys. 23 s
laweta dł. 109s (135 z opuszczoną rampą), szer. 24s, wys. 23 s
Napęd: 2 x PF XL przez sumator z różnym przełożeniem
Zawieszenie: pełne kolebkowe w ciągniku i lawecie
Inne: pneumatyczne podpory w lawecie, rampa lawety opuszczana zdalnie z ciągnika
Rozbestwiony tym, że nie zgnoiliście za bardzo moich pierwszych prób budowy modeli rzeczywistych maszych (S Tanka i Liebherra T282B), rzuciłem się na kolejny temat - niemiecki transporter czołgów Faun SLT. Wygrzebałem go już jakiś czas temu szukając pojazdu na nowy sezon TrTr, ale że w oryginale ma ponad 3 metry szerokości, nie daje szans na spełnienie regulaminu.
Opis wypada zacząć od tego, że istnieją dwie podstawowe wersje Faunów, bardzo różne technicznie, ale o prawie identycznym wyglądzie: Elefant i Franziska. Najkrócej mówiąc, Elefant to w pełni wypasiony transporter z napędem w układzie 8x8 i silnikiem mocy 734 HP, podczas gdy Franziska to taki Elefant dla ubogich, czyli niby to samo ale zbudowane z tańszych, fabrycznych komponentów, w układzie 8x6 i z silnikiem mocy 525 HP. Obie wersje różnią się zawieszeniem, osiami, skrzyniami biegów, i większością bebechów, a także - co ciekawe - lawetami. Elefant występuje z wyższą, 4-osiową lawetą przystosowaną do poruszania się w trudnym terenie, natomiast Franziska holuje niższą, 6-osiową lawetę typowo drogową. Ponieważ lawet można używać wymiennie, Elefanta i Franziskę da się rozróżnić tylko po dwóch detalach: światłach przednich, które są podwójne we Franzisce i pojedyńcze w Elefancie, oraz piastach kół, które są identyczne na wszystkich osiach Elefanta, podczas gdy druga oś Franziski ma inną piastę niż pozostałe.
Po lewej Elefant, po prawej Franziska
Elefant w wersji opancerzonej, z wieżyczką CKM-u na kabinie
To co zbudowałem jest modelem 1:19 wersji Elefant. Posiada pełne zawieszenie kolebkowe i napęd na wszystkie 8 kół - z tyłu przez wachacze podłużne, z przodu przez mosty jakie wykorzystałem w modelu Liebherra T282B.
Układ napędowy to dwa silniki PF XL połączone sumatorem. Zainteresowało mnie co by było gdyby silniki te bardziej wyspecjalizować i dać im różne przełożenie przed sumatorem, przez co jeden mógłby służyć do normalnej jazdy, a drugi do holowania. W efekcie wyszło mi to, co Emilus pokazywał jakiś czas temu jako skrzynię biegów, bo faktycznie daje to 4 kombinacje biegów i mocy obu silników. Niestety, jest jeden zasadniczy minus takiego rozwiązania - jeśli koła trafią na dostatecznie duży opór, napęd zacznie trafiać na ten z silników, który ma mniejszą redukcję. Tradycyjny sumator jest pod tym względem lepszy, tam silniki mogą się w najgorszym razie zatrzymać.
Skręt pierwszych dwóch osi - z jednakowym promieniem, tak jak w prawdziwym Elefancie - wykonywany jest silnikiem PF. Układ napędowy i skrętny upchnięte są w taki sposób, który niestety wykluczył zastosowanie w kabinie działającej kierownicy.
Drugi silnik PF znajduje się na tyle ciągnika i napędza przegub kardana w siodle. Po podłączeniu lawety napęd przekazywany jest dalej, aż na jej tył, gdzie służy do opuszczania i podnoszenia rampy.
W lawecie znajduje się także prosty układ pneumatyczny podnoszący i opuszczający dwie podpory w jej przedniej części. W przypadku lawety nie trzymałem się oryginału tak ściśle jak przy ciągniku, i pozwoliłem sobie m.in. ramię łączące ją z ciągnikiem, które w oryginale jest całkowicie sztywne, zbudować w wersji przegubowej, dzięki czemu podłączanie lawety do ciągnika jest znacznie łatwiejsze. Niemcy nie usztywnili jednak ramienia bez powodu - żeby laweta nie padała na nos po podniesieniu podpór, musiałem oprzeć ramię na parze amortyzatorów, która dociska je do ciągnika.
Co do wyglądu samego ciągnika - oryginał ma za kabiną cudowny bałagan w postaci silnika V12 z przyległościami. Zdaję sobie sprawę że dałoby się go całkiem dokładnie odwzorować z klocków, jest tylko jedno ale - u mnie w tym miejscu kryje się kupa mechaniki, elektryki, i pęki kabli. Miałem do wyboru zostawić to na wierzchu, albo ładnie zabudować starając się odwzorować tylko najbardziej charakterystyczne elementy bebechów Elefanta. Wybrałem to drugie, na ile szczęśliwie - pozostawiam Waszej ocenie.
Bez paniki, to raczej mój ostatni MOC w tym miesiącu :) Czekam na Wasze komentarze i z góry dziękuję za zainteresowanie.
GALERIA ZDJĘĆ
Przykładowe zdjęcia:
Film:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=gLWqUnMMAb8[/youtube]
PS. Tak, laweta ma pokrycie 24 x ok. 90 studów. Przydała się kolekcja czarnych płytek jaką zebrałem przy okazji dźwigów, prawdopodobnie jedna z większych w kraju ;) I, jak widać, nawet czarne, łatwe do zakurzenia płytki, można mieć LŚNIĄCO CZYSTE.