Tradycyjnie otwieram swoją pracą następny etap Policjantów i Złodziei. Będę się streszczał, bo tym razem napisałem ogromniastą historyjkę (a tak narzekałem na V1).Zadanie 3.2 – Sledztwo
Z miejscowego muzeum w bardzo wyszukany sposob skradzione bezcenne dzielo sztuki. Twoj departament musi je odzyskac.
2 tygodnie budowania i robienia zdjęć. 9 specjalnie zbudowanych scenek. W każdej scence starałem się dać jakiś specjalny szczegół (trochę snot-u, peruka, strój Komandosa własnej produkcji, rozbudowana fasada muzeum). Tyle wstępu. Zapraszam do czytania (linki do zdjęć w tekście), a niechętnych literkom - niżej, gdzie znajdą zdjęcia wszystkich winietek do tego zadania.
************************************************
Godzina 10.30 - Podziemia kwatery głównej Orłów Temidy.
- Jak tam? Don Alfredo sumiennie przekazuje nam informacje? – spytał Kapitan wchodząc do pokoju.
- Muszę przyznać szefie, że całkiem solidnie do tego podszedł. Musiał go pan nieźle nastraszyć – odpowiedział Informatyk. Niestety Alfik robi nam trochę pod górę i przekazuje zakodowane dane. Na szczęście HAL 2000 daje sobie nieźle radę z ich odcyfrowaniem. – Informatyk z nabożną czcią spojrzał na migająca lampkami maszynerię.
- Świetnie. To co dziś mamy do roboty? – spytał Kapitan z zainteresowaniem.
- Chwileczkę. Zaraz dostanę wynik analizy. O, już jest! Hmm, ciekawe, ciekawe – zadumał się Informatyk. Dostaliśmy cynk, że ktoś chce ukraść Serce Paryża.
- Serce Paryża? Wieżę Eiffela chcą zwinąć? Trochę bez sensu – zdziwił się Kapitan.
- No gdzie tam – zaśmiał się Informatyk. Serce Paryża, to ogromny rubin, który należał kiedyś do Baronowej de Żur, a teraz jest w zbiorach naszego muzeum miejskiego. Don Alfredo doniósł, że chcą ukraść ten kamyczek.
- To lepiej jedźmy do muzeum. Zobaczymy na miejscu jak jest zabezpieczony. – Zaordynował Kapitan i udał się na parking. Informatyk czule pogładził superkomputer żałując, że musi go zostawić samego i poszedł za szefem.
Godzina 10.44 - Przed muzeum miejskim
- Jesteśmy na miejscu! Nowy rekord trasy - 7 minut. – Kierowca krzyknął dumnie do lekko bladej reszty zespołu.
- Ale parkowanie to Ci nie wyszło... – Z przekąsem stwierdził Kapitan. No, nic. Nieważne. Orły, zbierajcie manatki! Idziemy do muzeum. Kierowca zostaje z włączonym silnikiem – tak na wszelki wypadek – rozkazał szef.
- Tak jest Herr Kapitan! – Uśmiechnął się Kierowca i wygodniej usadowił w fotelu. Zapowiadał się dłuższy postój.
Godzina 10.50 – Sala Rubinowa muzeum miejskiego.
- Ładne rzeczy tu mają. Ciekawy miecz. – Stwierdziła Snajper patrząc na jedną z gablot.
- No tak, tylko gdzie do diabła jest Serce Paryża? – krzyknął Kapitan. O rany, chyba je zwinęli!
- Spoko szefie. Kamery są w porządku, na pewno nagrali co się stało. – Sapnął komandos wspinając się pod sufit, żeby sprawdzić kamery monitoringu.
- To ja zasięgnę języka. Podpytam co i jak, a wy się tu jeszcze rozejrzyjcie. – Informatyk skierował się do pomieszczeń dyrekcji muzeum.
Godzina 11.00 – Sala Rubinowa.
- Już wszystko wiem! – Zakomunikował Informatyk wracając do Sali Rubinowej. Tutaj też dostali informacje, że ktoś chce skraść rubin. Tak się przestraszyli, ze na wszelki wypadek przenieśli świecidełko do magazynu i wsadzili do szafy pancernej.
- No to do magazynu! – zdecydował Kapitan.
- Oby tam był, bo inaczej będziemy mieli pracowite popołudnie – szepnęła z nadzieją Snajper.
Godzina 11.05 – Magazyn muzealny.
- Dzień dobry, policja – rzucił Kapitan.
- Oj, ale to nie moje telewizory. To kolegi. Ja tu tylko siedzę. Ja nic nie wiem. – Magazynier prawie spadł z krzesła.
- My w sprawie Serca Paryża. – Dokończył, nieco podejrzliwie, Kapitan.
- Aaaa, Serce Paryża – odetchnął magazynier. – No mamy tu takie. Kazali schować w szafie pancernej, że niby tu będzie bezpieczne.
- Chcielibyśmy obejrzeć tą szafę – poprosił Informatyk.
- Jasne, proszę za mną. Magazynier podreptał w głąb pomieszczenia.
- O kurza... – Głos uwiązł Kapitanowi w gardle.
- ...morda – dokończył Komandos.
- Ukradli... Rozpruli, wybebeszyli i ukradli. Ja się pochlastam – zbladł Magazynier.
- Tego się właśnie obawiałam. – Snajper oparła się o ścianę.
- Cóż, czeka nas robótka. – Kapitan rzekł nie ukrywając zadowolenia, że nie będzie to stracony dzień. Ruszamy w miasto przepytać parę osób.
- Nawet wiem od kogo zaczniemy – głośno myślał Informatyk. Od źródła naszych wiadomości – Don Alfreda.
Godzina 11.30 - Most Południowy
- Gadaj kto zwinął rubin. Gadaj, bo jak nie, to sprawdzimy, czy potrafisz latać. – Komandos miarowo potrząsał Don Alfredo.
- Latać i pływać – dorzucił Kapitan.
- Ja nic więcej nie wiem. Tylko tyle, że chcieli ukraść kamyk. Tylko to – bronił się mafiozo.
- Akurat ci uwierzę. Koniec żartów. – Wycedził przez zęby Komandos wykonując lekki zamach trzymanym przestępcą.
- Nie, litości, nie umiem pływać. To Grigorij. Jednonogi Grigorij. Od jego ludzi dowiedziałem się o kradzieży – wyznał Don Alfredo.
- Widzisz, jak chcesz, to potrafisz – pochwalił go Kapitan. Postaw gagatka i zwijamy się – poprosił Komandosa.
- Dobrze szefie. – Z nieukrywanym żalem odpowiedział specjalista od rozwiązań siłowych i postawił Alfreda na ziemi.
Godzina 12 – Magazyn na przedmieściach – kwatera Jednonogiego Grigorija
- ... Wybieraj: lewe, czy prawe. – Powiedziała Snajper, głosem tak zimnym, że pingwiny w pobliskim zoo poczuły się jak w domu.
- No coś ty, Skarbie. Starego kalekę straszysz. – Grigorij nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
- Nie jestem żadnym Skarbem. – Palec pani Snajper niebezpiecznie drgnął na spuście.
- Spokojnie, spokojnie. Na pewno się dogadamy. Czego szukacie? – spytał pojednawczo Rosjanin.
- Gdzie jest Serce Paryża? – przeszedł do rzeczy Kapitan.
- Jakie serce. O co chodzi? – zdumiał się Grigorij.
- Czerwony kamyk, który zwinąłeś z muzeum. – Wyjaśnił Informatyk, a Komandos pomachał bandziorowi przed nosem swoją pięścią, która wielkością nie ustępowała sporej główce kapusty.
- Aaa, to cacko. Bezpiecznie leży w moim sejfie. Z dala od łap policji. – Odpowiedział Rosjanin, źle skrywając satysfakcję.
- W sejfie powiadasz? Saperze, mógłbyś? – uśmiechnął się Kapitan.
- Z przyjemnością szefie – rozpromienił się Saper.
Godzina 12.15 – Przy sejfie
- Bułka z masłem, a raczej trochę z C4 i po kłopocie – wyjaśnił Saper.
- Świetnie. O, i rubin się znalazł. Dobra robota – pochwalił swoich ludzi Kapitan.
- Nie ma sprawy szefie. To czysta przyjemność – odpowiedziały Orły Temidy.
- Na szczęście się nie narobiłam – szepnęła pod nosem Snajper.
- Wracamy do bazy. Grigorija zostawcie, może jeszcze zmądrzeje. – Rozkazał kapitan i skierował się do furgonetki. Reszta drużyny ruszyła za nim.
************************************************
Galeria konkursowa
Inne ujęcia
Uff
Pozdrawiam