42030 Volvo L350F Front Loader
Moderatorzy: Mod Team, Mod Team
- Waler
- VIP
- Posty: 768
- Rejestracja: 2010-09-08, 21:42
- Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
- brickshelf: waler
- Kontakt:
-
42030 Volvo L350F Front Loader
Recenzja 42030 Volvo L350F Front Loader
Seria: Technic
Rok produkcji: 2014
Liczba figurek: 0
Waga: 3630g
Liczba elementów: 1671
Spis części: BrickLink
Cena: S@H: 949.99zł, Allegro: 950zł, Sklepy: ok. 800zł.
SZWEDZKA MYŚL TECHNICZNA
Tegoroczny flagowy model Technic powstał we współpracy z dobrze znaną na całym świecie firmą produkującą nie tylko bezpieczne (a i kiedyś „niezniszczalne”) samochody osobowe lecz też wszelkiej maści maszyny budowlane – Volvo. Jako pierwowzór do stworzenia w pełni zdalnie sterowanej ładowarki kołowej posłużył „najwyższy” obecnie oferowany model, czyli L350F. Za przedni osprzęt służy tutaj wielgachna łyżka (opcjonalnie do Volvo doczepiony może być chwytak do drewna) o pojemności 6.9m^3. Do napędu tego 52 tonowego kolosa służy 16.1 litrowy, 6-cio cylindrowy rzędowy silnik diesla o mocy 540 KM i momencie obrotowym wynoszącym aż 2550Nm!.
Maksymalna prędkość jaką jest w stanie osiągnąć maszyna sięga blisko 40km/h. O zużycie paliwa lepiej nie pytać, nie bez powodu jest tam zbiornik na olej napędowy o pojemności 660l…
Cała ładowarka jest zaawansowaną konstrukcją spełniającą szereg norm, poczynając od bezpieczeństwa na czystości spalin kończąc. Powiedziałem już o systemie GPS oraz o klimatyzowanej kabinie z szeregiem kamer wspomagających pracę operatora? A to tylko część drobiazgów, którą można znaleźć w tej ładowarce. Słowem kawał techniki na 4 kołach – i to nie byle jakich – za komplet opon Goodyear do tej ładowarki można by kupić dokładnie 199 takich zestawów Lego!
Nie ma co, pierwowzór wybrany doskonale.
Po nie najkrótszym wstępie czas przejść do części zasadniczej, czyli tego co tak naprawdę dostajemy uszczuplając nasz portfel o niemal tysiąc złotych:
OPAKOWANIE
L350F przychodzi w bardzo dobrze znanym nam z innych dużych modeli z linii Technic kartonowym pudełku z otwieranym displayem. Ma ono standardowe wymiary szerokości i długości znane np. z zestawu 8110 Unimog, czy też z zeszłorocznego flagowca – 42009 Mobile Crane Mk II, czyli 57.5 x 47.8 cm.
Dość znaczna różnica występuje za to w wysokości opakowania. W porównaniu do wyżej wymienionych modeli pudełko z Volvo jest aż o 4 cm grubsze - mierząc dokładnie 12cm.
Na froncie widnieje główny model z ogromną łyżką, obok której w lewym dolnym rogu umieszczono napis Volvo. Po prawej stronie jak przystało na każdy model z Power Functions – spis „elektryki”. Powyżej informacja, iż model jest w pełni zdalnie sterowany. Tuż obok logo Lego ukazany jest lewy profil maszyny z podanymi wymiarami – długość 58cm oraz maksymalna wysokość 38.5cm.
Po otworzeniu „okładki” ukazane są wszystkie funkcje modelu jak i rozmieszczenie poszczególnych, kluczowych elementów w całej maszynie. I tak na dole zaprezentowany jest wspomniany 6-cio cylindrowy silnik, natomiast wyżej ukazane jest rozmieszczenie wszystkich elementów Power Functions w modelu.
W lewym dolnym rogu natomiast, po raz pierwszy w licencjonowanych zestawach Technic przedstawione jest zdjęcie pierwowzoru maszyny wraz z podstawowymi danymi technicznymi. Ciekawe urozmaicenie lecz pod kątem zdjęcia designerzy pudełka zbytnio się nie frapowali – dokładnie to samo zdjęcie (oczywiście nie edytowane) można zobaczyć na drugiej pozycji w Google po wpisaniu frazy Volvo L350F.
Boki pudełka zajęte są poprzez informacje o tym, że nie trafionym pomysłem jest zatapianie w wodzie wszelakich części elektrycznych, jest również dwukrotnie powtórzony spis elementów PF z frontu opakowania, niewielkie zdjęcie modelu głównego oraz tradycyjnie jedna część w skali 1:1 – padło tutaj na największy element w zestawie czyli łyżkę. Dodatkowo rzut tejże części na płaszczyznę opatrzony jest jednym wymiarem (szerokości) 18.2cm.
Na tylnej części pudełka zaprezentowany jest model B – wozidło przegubowe Volvo model A25F.
Powstaje tutaj jedno zasadnicze pytanie, które zostało już poruszone – dlaczego z wywrotki „obcięto” jedną oś? Skoro ma to być odwzorowanie prawdziwej maszyny to takie „przeoczenie” jest niedopuszczalne. Tym bardziej zastanawiający jest fakt, że Volvo produkuje wozidła w układzie 4x4. Więc dlaczego nie został tutaj użyty inny model jako pierwowzór, tylko akurat A25F? A przecież model, który wygląda niemal identycznie do 3-osiowego A25F, lecz posiada parę osi, nosi oznaczenie A25D… Nic już z tego nie rozumiem, wygląda to jakby ktoś pomylił modele…
Pomijając ten „szczegół” tylna część pudełka dostarcza nam jeszcze informacji o funkcjach owego wozidła oraz tak jak przy L350F podane są dane prawdziwej maszyny. Niestety, tym razem bez realnego zdjęcia.
Hmmm, ciekawe dlaczego…?
ZAWARTOŚĆ OPAKOWANIA
W środku znajdziemy 14 foliowych, nieponumerowanych woreczków. Dodatkowe 6 z drobnymi pinami zapakowanych jest we większe. Tak jak to miało miejsce w poprzednich zestawach tak i tutaj dostajemy dwie pary identycznych co do zawartości torebek. Dodatkowo w środku luzem wrzucone są wszystkie elementy Power Functions, 4 opony z felgami, łyżka oraz instrukcja z naklejkami.
Zaczniemy może od końca, czyli instrukcji.
Instrukcję w formie pojedynczej książeczki widzę po raz pierwszy w zestawie Technic (choć w późniejszym okresie produkcji 42009 również miało jednoczęściową instrukcję, jednak ja tego nie uświadczyłem).
Na samym początku od razu rzuca się w oczy jej grubość oraz waga – 629g! Zawiera ona 324 strony, które są klejone na grzbiecie.
Instrukcja jako nowa trzyma się bardzo mocno, lecz jak będzie wyglądać po kilku albo kilkunastu latach? Czy klej się nie rozejdzie i nie powypadają wszystkie strony? Miejmy nadzieję, że nie - choć zszywki wydają się solidniejszym rozwiązaniem.
Przeglądając jej zawartość, już na pierwszych stronach jesteśmy informowani o tym (podobnie jak w zestawie 9398 Crawler), że należy bawić się na płaskiej gładkiej powierzchni, a nie w trawie.
Kolejna strona to powtórzone zdjęcie oryginału oraz dane (tym razem pojemność łyżki jak i waga zostały podane wpierw w jednostkach imperialnych).
Cały proces budowy zaprezentowany na ponad 300 stronach jest jak najbardziej przejrzysty, bez błędów oraz wpadek. Nie ma tutaj żadnych większych „podpunktów” w budowaniu modelu – od razu budujemy całą maszynę.
Ciekawostką jest też wprowadzony w wymaganych tego miejscach system strzałek podpowiadających w jaki sposób przeprowadzić kabel tak, by nie kolidował z elementami ruchomymi.
W końcowych stronach instrukcji jest obrazkowe wytłumaczenie, którym drążkiem jakie funkcje obsługujemy, porównanie zestawu do oryginału od tylnej ich strony oraz oczywiście spis części.
Może część osób pamięta jak w recenzji 42009 pisałem o tym, że spis części znajdował się w nietypowym miejscu, bo na początku pierwszej instrukcji. Jak widać była to jednorazowa zagrywka.
Razem z instrukcją dołączone są naklejki. Są one podzielone osobno dla modelu A oraz modelu B.
Niestety, gdy zbudujemy model alternatywny jesteśmy zmuszeni do zerwania naklejek modelu głównego. Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł, ponieważ oderwane naklejki ciężko jest przykleić idealnie z powrotem w to samo miejsce na arkuszu, a ich kilkukrotne przeklejanie w najlepszym wypadku doprowadzi do utraty ich „kleistości”. Wracając do samych naklejek model nie jest nimi przeładowany, użyte są w odpowiednich miejscach, a żadne z nich nie łączą się na dwóch elementach. Jedna z naklejek do modelu Volvo jest mniejsza niż 1x1 stud. Mimo, że mi nie sprawiła ona zbytnich problemów z naklejeniem, tak 11-latkowi może to już sprawić zakłopotanie.
Ciekawym detalem jest zastosowanie dwóch rodzajów farb na naklejce imitującej atrapę chłodnicy. Pod światło ewidentnie widać część wykonaną z połyskującej farby, a część z matowej.
Nie można pominąć również innych elementów, które od razu zwracają na siebie uwagę:
Łyżka
Niewątpliwie jest to jeden z kluczowych nowych elementów i powód tak grubego pudełka całego zestawu. Nowa łyżka jest przeogromna.Wystarczy tylko krótkie spojrzenie na porównanie jej z dotychczasową największą łyżką produkowaną przez Lego (używana między innymi w zestawach 8043, 8265 czy 8455).
Jej wymiary to 23 study szerokości na 13 wysokości. Również sam kształt łyżki jest nietypowy – jej przednia część ukształtowana jest w literę V. Na samym szczycie umieszczone są bariery ochronne gdzie górna ich część płynnie przechodzi w dół łyżki tworząc użebrowanie.
By tak wielki element umieścić stabilnie do maszyny, wreszcie zostały dodane odpowiednie uchwyty mocujące. Nie ma już tutaj wątłych zaczepów o grubości 1/2, lecz solidne tuleje o grubości 1 studa.
Również rozstaw tychże elementów się zmniejszył – o całe 2 study. W środku do dyspozycji mamy teraz 3 zamiast 5 studów.
Mimo, że o nowej łyżce można mówić w samych superlatywach, patrząc przez pryzmat przyszłych MOC-y z jej użyciem ma jedną podstawową wadę, choć pewnie dla 98% osób nie będzie ona zupełnie istotna – w końcu jest to łyżka wzorowana na projekcie Volvo z charakterystycznym „nosem” i zabezpieczeniami na jej górze.
Felgi
W sumie nic tutaj nowego czy odkrywczego, ot po prostu wyprodukowano je w żółtym kolorze. Obok porównanie do dobrze już znanej, czarnej wersji.
Kilka przydatnych elementów
Postanowiłem umieścić je na jednym zdjęciu, bo również w tym miejscu nie ma co się zbytnio nad nimi rozwodzić.
Najciekawszym, bo nowym elementem z tej grupy są zielone cylindry. Inne nowe, ciekawe klocki jakie udało mi się dostrzec to liftarm 5 stud 1/2 w kolorze LBG (6 sztuk), ośka 5 ze stopem (7 sztuk), nowy axle pin 3L (15 sztuk) oraz znane już dobrze zwolnice.
Elektryka
Nie sposób pominąć elementów Power Functions. W sumie mamy ich 9 sztuk:
Wieża IR x2, Pilot IR x2, Battery Box x1, Silnik XL x1, Silnik L x1, Silnik M x1 oraz Servo x1.
Uff, sporo tego, lecz jeżeli chodzi o liczebność elektryki nie jest to rekordzista. Ex aequo na pierwszym miejscu pod tym względem razem z 42030 na podium znajdują się Motorized Excavator 8043 oraz limitowana edycja Crawlera, czyli 41999.
Może i ilościowo L350F nie przebija się pod względem elektryki, lecz dostajemy tutaj pełen przekrój silników PF. Tym bardziej miło widzieć znów silnik XL (ostatni raz w zestawie został użyty aż 5 lat temu - Crane Truck 8258)! Na dobrą sprawę gdyby dokupić drugie źródło zasilania oraz 4 inne koła, możemy zbudować w oparciu o ten zestaw dwa niezależnie sterowane od siebie pojazdy.
W tym miejscu można wspomnieć o niewielkim błędzie jaki wkradł się podczas produkcji pudełek. Na froncie widać ewidentnie dwie wieże w wersji V2, natomiast w środku dostajemy ich starszą wersję V1.
Po rekonesansie, szczegółowym przedstawieniu opakowania i zawartości, myślę że jest to dobry moment by rozpocząć...
...BUDOWĘ
Zaczynamy od tylnej części maszyny.
Odpowiednio 8, 13 oraz 19 krok.
W tym miejscu mamy już przyczepione zwolnice.
W 28 kroku zaczynamy budować drugą część.
W tym miejscu składamy również niewielki „pod-model” 9, 19 oraz 25 pod-krok.
W 31 punkcje głównej numeracji mamy już połączone obie połówki w całość.
Na zdjęciu poniżej zaprezentowany jest mechanizm skrętu użyty w ładowarce.
33 krok – mechanizm zamontowany. Można tutaj łatwo zrozumieć na jakiej zasadzie to działa.
Przednią część można skręcić do tego punktu…
…by serwo przekręcając się o pełen kąt 90^ dociągnęło i „zablokowało” cały mechanizm.
41 krok i 46 – silnik napędowy jest już na swoim miejscu.
47 punkt – można zobaczyć tylną kolebkę poprzeczną wraz z pomysłową osłoną na dyferencjał.
W 50 punkcie dokładamy serwomotor do skrętu, a w 56 kroku obudowujemy tylną część.
W międzyczasie wspominany zielony silnik został zbudowany.
Warto poświęcić mu chwilę uwagi i zastanowić się dlaczego jest akurat takiego koloru, a nie szarego jak wszystkie inne bloki produkowane przez Lego. Otóż nie jest to tylko urozmaicenie kolorystyczne… Volvo praktycznie od początku swojego istnienia montuje zielonkawe silniki w swoich maszynach. Na samym początku swojej działalności (założonej w 1927r) Volvo kupowało silniki od firmy Penta ( w późniejszym okresie szwedzka firma kupiła Pentę), która malowała je właśnie na taki kolor i wysyłała do fabryki Volvo. Później, w latach 50 ubiegłego wieku Volvo zaczęło samodzielnie produkować silniki diesla do maszyn i ciężarówek, lecz kolor – używany przecież przez prawie 20 lat - pozostał ten sam, aż do dziś.
Co prawda również i w tej kwestii model Lego odbiega trochę od rzeczywistego koloru tych silników, lecz zmiana ta wiązałaby się z wyprodukowaniem dodatkowej barwy, której nie ma w palecie Lego.
Trzy białe elementy po prawej stronie motoru również są miłym smaczkiem – to filtry oleju.
W 60 i 65 kroku odpowiednio montujemy serwo do ramy oraz dwa odbiorniki IR.
69 punkt budowy – pojemnik na baterie umieszczony już na swoim miejscu.
79, 86 krok. Wpierw L-ka, a później ostatni silnik na miejscu – Medium.
90 krok zostaje przerwany na budowę mechanizmów obu dolnych siłowników śrubowych i w 91 punkcie montujemy całość do ramy.
Setny krok budowy.
Wszystkie 3 siłowniki na miejscu, 109-ty - przednie wzmocnienie ramy zamocowane. Od tego również kroku przestajemy skupiać się na mechanice pojazdu i zaczynamy go obudowywać.
114, 122 oraz 129 krok.
132, 139. Kabina skończona. Tylna pokrywa również.
Punkt 146 oraz 152 – całe tylne prawe nadkole wraz z drabinką i barierkami jest już na miejscu.
Krok 163, 171 i 175 przeznaczamy na budowę przedniego ramienia łyżki.
Po całej budowie pozostały takie części zapasowe:
Koniec. Łącznie z robieniem zdjęć budowa zajęła mi ok. 6h. Ta była bardzo przyjemna i nie wkradała się żadna monotonia (jak czasami bywa przy budowaniu przez 15 minut jakiegoś elementu i powtarzaniu go 4 razy).
W instrukcji nie było żadnych błędów ani niedoróbek. Sama książka po jednorazowej budowie wygląda już na używaną. Otwarcie i zamknięcie każdej strony powoduje, że cała instrukcja „puchnie”.
Nie wygląda to tragicznie lecz widać, że kartki odstają od siebie.
GOTOWY MODEL
Volvo po złożeniu prezentuje się naprawdę byczo. Widać tutaj kawał solidnej roboty designerów. Cała rama jest „ukuta” i żaden liftarm nie znalazł się tutaj przypadkiem. Wszystko jest ze sobą bardzo solidnie połączone i nie mam wrażenia, że za chwilę coś może odpaść.
Wspominane wcześniej naklejki zostały użyte w rozsądnej i trafnej ilości. Są tam gdzie potrzeba i nadają bardziej realistycznego wyglądu maszynie.
Do sterowania ładowarką służą dwa zwykłe piloty IR. Przyciskami (od lewej do prawej) sterujemy kolejno: jazda przód-tył, łyżka góra-dół, przednie ramię góra-dół, oraz skręt lewo-prawo.
Te funkcje obsługują odpowiednio silniki: jazda – XL, ruch łyżką - Medium, ruch ramieniem – Large, skręt – Servo.
Obie wieże zostały ładnie wkomponowane zaraz za kabiną i gdyby nie kolorowe tile 1x2 do oznaczenia odpowiednich przewodów, nie rzucałyby się zupełnie w oczy.
Obok wież przyklejona jest wspominana wcześniej mała naklejeczka.
W tylnej części pojazdu znajduje się również rura wydechowa (komin). Osadzona jest ona na pinie 1/2 więc ma możliwość obrotu wokół własnej osi. Nie wygląda to może najsolidniej, lecz trzyma się całkiem dobrze.
Warto kilka słów poświęcić kabinie. W jej wnętrzu próżno szukać jakichkolwiek detali i udogodnień zaczerpniętych z pierwowzoru. Niczym w pojazdach z lat 20 ubiegłego stulecia mamy tutaj tylko dwie najpotrzebniejsze rzeczy – siedzenie i kierownicę. Ta druga ostatnimi czasy w modelach Technic (nawet tych flagowych) była stateczna. Tutaj wykonuje ruchy zgodne z położeniem serwa, czyli o 90^ w lewo i w prawo. W dachu kabiny jest otwór imitujący szyberdach oraz mały pomarańczowy kogucik – zdecydowanie estetyczniejszy niż używane dotychczas round bricki 2x2.
Frontowa część to dwa światła dalekosiężne, napis Volvo między nimi oraz lusterka wsteczne.
Do miejsca pracy operatora prowadzą schodki z prawej strony pojazdu. Powstały tutaj spory o to, czy analogicznie nie powinny być i z drugiej strony, zwłaszcza, że pierwowzór takowe ma. Lecz po głębszym przestudiowaniu broszury i cenników schodki po lewej stronie są opcją i nie każde L350F je posiada. Więc przyjmujemy, że wszystko jest OK. - ot Legowa wersja nie jest „full” opcją.
Najważniejsza część w tego typu pojeździe, czyli łyżka razem z ramieniem prezentują się bardzo dobrze. Plus należy się również za dodanie kilku skosów i bricków do ramienia łyżki, a nie pozostawienie kilku cienkich liftarmów. Wygląd zyskał na wartości, a cała konstrukcja przedniego ramienia wydaje się masywniejsza i przypomina tym samym bardziej oryginalny element.
Zakres ruchów jest dość spory. Bez problemu można nabrać niemal całą łyżkę towaru i podnieść go na wysokość ok. 30cm. Niestety projektanci nie zdecydowali się na dołożenie jakichkolwiek sprzęgieł, więc siłowniki dochodząc do pozycji granicznych zaczynają „strzelać”. Nie jest to aż tak destrukcyjne dla siłownika jak mogłoby się po dźwięku wydawać, aczkolwiek można by tutaj trochę pokombinować.
Ładowarka od samego dołu jest w stanie podnieść ok. pół kilograma tak, by siłowniki nie przeskakiwały. To bardzo dużo, ponieważ trudno będzie znaleźć materiał (oczywiście w warunkach domowych), który po wypełnieniu całej łychy ważyłby ponad 500g.
Skoro jesteśmy przy przedzie maszyny wyrażę trochę niezadowolenia wizualnego. O ile z opuszczoną łyżką jest „jak cię mogę” o tyle po jej podniesieniu ujawnia się konstrukcja czysto liftarmowa włącznie z silnikiem dosłownie na wierzchu. Ogółem odczułem wrażenie, że przód jest mniej dopracowany wizualnie niż tylna część pojazdu. Przydało by się tu i ówdzie dorzucić może panel, dwa, by zasłonić niepotrzebne dziury.
A największa z nich ujawnia się gdy patrzymy na Volvo z profilu. Między kabiną a przednimi błotnikami.
Na zdjęciach, gdy pierwszy raz zobaczyłem ten zestaw w pełnej okazałości nie podobało mi się to ani trochę. Jedna wielka dziura ze wszystkimi „bebechami” na wierzchu…
Jednak mój punkt widzenia podczas budowy zmienił się w przeciągu tych kilku godzin o 180^. Ile razy nie patrzyłem na 42030 ta niedoskonałość coraz mniej mnie raziła. I wiecie co powiem – po tygodniu obcowania z nią problem jakiejkolwiek niewypełnionej przestrzeni zniknął u mnie bezpowrotnie. Tak po prostu, zupełnie mnie to przestało razić.
Podwozie pojazdu skrywa układ napędowy z dwoma dyferencjałami (ładowarka ma napęd 4x4) oraz kolebkę poprzeczną.
Ta nie jest w żaden sposób amortyzowana. Z jednej strony jest zamocowana do małej obrotnicy, z drugiej już tylko na axlu. Element ten sprawdza się bardzo dobrze zwłaszcza kiedy maszyna próbuje podjechać pod jakieś wzniesienie, a nie jest ustawiona do niego prostopadle. Tylna ruchoma oś sprawia, że (oczywiście do pewnego momentu) wszystkie koła dotykają podłoża. Przekłada się to na większe możliwości terenowe.
Mocy w ładowarce jest pod dostatkiem i jeden silnik XL z sumarycznym przełożeniem 1 : 4.2 daje sobie z nią świetnie radę. Przy pełnym zatrzymaniu żadna zębatka nie przeskakuje. Gdy spróbujemy popchnąć Volvo, z lekkim oporem, ale silnik elektryczny zaczyna się kręcić.
Przy samych zwolnicach (w których prędkość jest redukowana trzykrotnie) został dodany kolejny miły detal. Jasno szary connector imituje zaciski hamulcowe.
W tylnej części pojazdu ulokowane są wszystkie „manualne” funkcje modelu. Po pierwsze możemy otworzyć tylną pokrywę silnika.
Po drugie z obu stron są uchylne nadkola razem z drabinkami.
Po ich uchyleniu możemy dostać się głębiej do zielonego serca maszyny otwierając dwa dodatkowe panele maskujące.
Po trzecie z również z tyłu jest dostęp do pojemnika na baterie. By go wymienić musimy odpiąć czarny pin ze zderzaka, odczepić kostki od wież, od dołu wyciągnąć dwa axle 4 ze stopem i gotowe... Jak dla mnie za dużo tutaj kombinowania.
PODSUMOWANIE
Mimo kilku niedoróbek model zasługuje w pełni na uznanie. Jest wielki, ma pełną elektrykę, i posiada kilka elementów, które pozostaną prawdopodobnie „exclusivem” dla tego zestawu (m. in. zielone cylindry czy łyżka). Oferuje mnóstwo zabawy, a z racji bardzo dobrego doboru prędkości operowania łyżką nie przynudza i daje niezłą precyzję sterowania. Natomiast przy precyzyjniejszych manewrach miotanie przodem przez „zero-jedynkowe” działanie serwa oraz ruszanie „na kangura” trochę frustruje gdy chcemy naładować coś na pakę pojazdu.
Można by znów zacząć gdybanie „a pewnie gdyby nie licencja to byłoby taniej” lecz nie zamierzam tutaj tego wątku poruszać. Jest to co jest, a księgowi z Billund pewnie nie raz kalkulowali sprawę.
Fakt, że mamy tutaj do czynienia z najdroższym zestawem Technic jaki do tej pory był w sprzedaży (nie wnikając w przeliczniki walutowe za czasów PRL :) ), lecz części i możliwości jakie dostajemy kupując ten zestaw są nie do przecenienia.
Podliczając ceny części (zwłaszcza elementów PF) na wolnym rynku, cena jaką przyszłoby nam zapłacić za pozbierane elementy byłaby zapewne podobna jak i nie wyższa niż kwota za cały zestaw.
Dlatego szczerze polecam wszystkim tym, którzy nie mają odpowiedniej kolekcji na budowanie własnych MOC-y. Lecz ten zestaw nie powinien znaleźć się na pierwszym miejscu na liście „chcę to” dla osoby, która dopiero planuje wejść w temat klocków. Powód jest prosty i znany nie od dziś – wydać prawie tysiaka i po 10 minutowej zabawie stwierdzić, że jednak Lego mnie nie kręci to kiepski interes. Oczywiście nie krytykuję tutaj osób które kupią bo chcą, pobawią się i odstawią na półkę do kolekcji swoich innych zestawów zbieranych przez 10 lat, bo i tacy się znajdą.
W przeciwnym przypadku jeżeli jesteśmy świadomi wyboru będzie to jeden z naszych najlepszych zestawów w historii Technic.
Sumarycznie wystawiam zestawowi wysoką notę: 9/10
Niżej krótka sesja fotograficzna na tle codzienności Volvo L350F oraz w towarzystwie tego, co sprawił, że 42030 znalazło się u mnie :)
FILM
http://www.youtube.com/watch?v=EuVkajD12ok
Oficjalny. Jeżeli ktoś potrzebuje dokładnego przeanalizowania działania wszystkich funkcji, myślę, że Sariel ze swoim filmem wyczerpał temat możliwości tego modelu.
Pełna Galeria: http://www.brickshelf.com/cgi-bin/gallery.cgi?f=545816
Dziękuję wszystkim za spędzenie dłuższej chwilki nad recenzją oraz dziękuje również Administratorom za udostępnienie modelu do recenzji.
Seria: Technic
Rok produkcji: 2014
Liczba figurek: 0
Waga: 3630g
Liczba elementów: 1671
Spis części: BrickLink
Cena: S@H: 949.99zł, Allegro: 950zł, Sklepy: ok. 800zł.
SZWEDZKA MYŚL TECHNICZNA
Tegoroczny flagowy model Technic powstał we współpracy z dobrze znaną na całym świecie firmą produkującą nie tylko bezpieczne (a i kiedyś „niezniszczalne”) samochody osobowe lecz też wszelkiej maści maszyny budowlane – Volvo. Jako pierwowzór do stworzenia w pełni zdalnie sterowanej ładowarki kołowej posłużył „najwyższy” obecnie oferowany model, czyli L350F. Za przedni osprzęt służy tutaj wielgachna łyżka (opcjonalnie do Volvo doczepiony może być chwytak do drewna) o pojemności 6.9m^3. Do napędu tego 52 tonowego kolosa służy 16.1 litrowy, 6-cio cylindrowy rzędowy silnik diesla o mocy 540 KM i momencie obrotowym wynoszącym aż 2550Nm!.
Maksymalna prędkość jaką jest w stanie osiągnąć maszyna sięga blisko 40km/h. O zużycie paliwa lepiej nie pytać, nie bez powodu jest tam zbiornik na olej napędowy o pojemności 660l…
Cała ładowarka jest zaawansowaną konstrukcją spełniającą szereg norm, poczynając od bezpieczeństwa na czystości spalin kończąc. Powiedziałem już o systemie GPS oraz o klimatyzowanej kabinie z szeregiem kamer wspomagających pracę operatora? A to tylko część drobiazgów, którą można znaleźć w tej ładowarce. Słowem kawał techniki na 4 kołach – i to nie byle jakich – za komplet opon Goodyear do tej ładowarki można by kupić dokładnie 199 takich zestawów Lego!
Nie ma co, pierwowzór wybrany doskonale.
Po nie najkrótszym wstępie czas przejść do części zasadniczej, czyli tego co tak naprawdę dostajemy uszczuplając nasz portfel o niemal tysiąc złotych:
OPAKOWANIE
L350F przychodzi w bardzo dobrze znanym nam z innych dużych modeli z linii Technic kartonowym pudełku z otwieranym displayem. Ma ono standardowe wymiary szerokości i długości znane np. z zestawu 8110 Unimog, czy też z zeszłorocznego flagowca – 42009 Mobile Crane Mk II, czyli 57.5 x 47.8 cm.
Dość znaczna różnica występuje za to w wysokości opakowania. W porównaniu do wyżej wymienionych modeli pudełko z Volvo jest aż o 4 cm grubsze - mierząc dokładnie 12cm.
Na froncie widnieje główny model z ogromną łyżką, obok której w lewym dolnym rogu umieszczono napis Volvo. Po prawej stronie jak przystało na każdy model z Power Functions – spis „elektryki”. Powyżej informacja, iż model jest w pełni zdalnie sterowany. Tuż obok logo Lego ukazany jest lewy profil maszyny z podanymi wymiarami – długość 58cm oraz maksymalna wysokość 38.5cm.
Po otworzeniu „okładki” ukazane są wszystkie funkcje modelu jak i rozmieszczenie poszczególnych, kluczowych elementów w całej maszynie. I tak na dole zaprezentowany jest wspomniany 6-cio cylindrowy silnik, natomiast wyżej ukazane jest rozmieszczenie wszystkich elementów Power Functions w modelu.
W lewym dolnym rogu natomiast, po raz pierwszy w licencjonowanych zestawach Technic przedstawione jest zdjęcie pierwowzoru maszyny wraz z podstawowymi danymi technicznymi. Ciekawe urozmaicenie lecz pod kątem zdjęcia designerzy pudełka zbytnio się nie frapowali – dokładnie to samo zdjęcie (oczywiście nie edytowane) można zobaczyć na drugiej pozycji w Google po wpisaniu frazy Volvo L350F.
Boki pudełka zajęte są poprzez informacje o tym, że nie trafionym pomysłem jest zatapianie w wodzie wszelakich części elektrycznych, jest również dwukrotnie powtórzony spis elementów PF z frontu opakowania, niewielkie zdjęcie modelu głównego oraz tradycyjnie jedna część w skali 1:1 – padło tutaj na największy element w zestawie czyli łyżkę. Dodatkowo rzut tejże części na płaszczyznę opatrzony jest jednym wymiarem (szerokości) 18.2cm.
Na tylnej części pudełka zaprezentowany jest model B – wozidło przegubowe Volvo model A25F.
Powstaje tutaj jedno zasadnicze pytanie, które zostało już poruszone – dlaczego z wywrotki „obcięto” jedną oś? Skoro ma to być odwzorowanie prawdziwej maszyny to takie „przeoczenie” jest niedopuszczalne. Tym bardziej zastanawiający jest fakt, że Volvo produkuje wozidła w układzie 4x4. Więc dlaczego nie został tutaj użyty inny model jako pierwowzór, tylko akurat A25F? A przecież model, który wygląda niemal identycznie do 3-osiowego A25F, lecz posiada parę osi, nosi oznaczenie A25D… Nic już z tego nie rozumiem, wygląda to jakby ktoś pomylił modele…
Pomijając ten „szczegół” tylna część pudełka dostarcza nam jeszcze informacji o funkcjach owego wozidła oraz tak jak przy L350F podane są dane prawdziwej maszyny. Niestety, tym razem bez realnego zdjęcia.
Hmmm, ciekawe dlaczego…?
ZAWARTOŚĆ OPAKOWANIA
W środku znajdziemy 14 foliowych, nieponumerowanych woreczków. Dodatkowe 6 z drobnymi pinami zapakowanych jest we większe. Tak jak to miało miejsce w poprzednich zestawach tak i tutaj dostajemy dwie pary identycznych co do zawartości torebek. Dodatkowo w środku luzem wrzucone są wszystkie elementy Power Functions, 4 opony z felgami, łyżka oraz instrukcja z naklejkami.
Zaczniemy może od końca, czyli instrukcji.
Instrukcję w formie pojedynczej książeczki widzę po raz pierwszy w zestawie Technic (choć w późniejszym okresie produkcji 42009 również miało jednoczęściową instrukcję, jednak ja tego nie uświadczyłem).
Na samym początku od razu rzuca się w oczy jej grubość oraz waga – 629g! Zawiera ona 324 strony, które są klejone na grzbiecie.
Instrukcja jako nowa trzyma się bardzo mocno, lecz jak będzie wyglądać po kilku albo kilkunastu latach? Czy klej się nie rozejdzie i nie powypadają wszystkie strony? Miejmy nadzieję, że nie - choć zszywki wydają się solidniejszym rozwiązaniem.
Przeglądając jej zawartość, już na pierwszych stronach jesteśmy informowani o tym (podobnie jak w zestawie 9398 Crawler), że należy bawić się na płaskiej gładkiej powierzchni, a nie w trawie.
Kolejna strona to powtórzone zdjęcie oryginału oraz dane (tym razem pojemność łyżki jak i waga zostały podane wpierw w jednostkach imperialnych).
Cały proces budowy zaprezentowany na ponad 300 stronach jest jak najbardziej przejrzysty, bez błędów oraz wpadek. Nie ma tutaj żadnych większych „podpunktów” w budowaniu modelu – od razu budujemy całą maszynę.
Ciekawostką jest też wprowadzony w wymaganych tego miejscach system strzałek podpowiadających w jaki sposób przeprowadzić kabel tak, by nie kolidował z elementami ruchomymi.
W końcowych stronach instrukcji jest obrazkowe wytłumaczenie, którym drążkiem jakie funkcje obsługujemy, porównanie zestawu do oryginału od tylnej ich strony oraz oczywiście spis części.
Może część osób pamięta jak w recenzji 42009 pisałem o tym, że spis części znajdował się w nietypowym miejscu, bo na początku pierwszej instrukcji. Jak widać była to jednorazowa zagrywka.
Razem z instrukcją dołączone są naklejki. Są one podzielone osobno dla modelu A oraz modelu B.
Niestety, gdy zbudujemy model alternatywny jesteśmy zmuszeni do zerwania naklejek modelu głównego. Moim zdaniem nie jest to dobry pomysł, ponieważ oderwane naklejki ciężko jest przykleić idealnie z powrotem w to samo miejsce na arkuszu, a ich kilkukrotne przeklejanie w najlepszym wypadku doprowadzi do utraty ich „kleistości”. Wracając do samych naklejek model nie jest nimi przeładowany, użyte są w odpowiednich miejscach, a żadne z nich nie łączą się na dwóch elementach. Jedna z naklejek do modelu Volvo jest mniejsza niż 1x1 stud. Mimo, że mi nie sprawiła ona zbytnich problemów z naklejeniem, tak 11-latkowi może to już sprawić zakłopotanie.
Ciekawym detalem jest zastosowanie dwóch rodzajów farb na naklejce imitującej atrapę chłodnicy. Pod światło ewidentnie widać część wykonaną z połyskującej farby, a część z matowej.
Nie można pominąć również innych elementów, które od razu zwracają na siebie uwagę:
Łyżka
Niewątpliwie jest to jeden z kluczowych nowych elementów i powód tak grubego pudełka całego zestawu. Nowa łyżka jest przeogromna.Wystarczy tylko krótkie spojrzenie na porównanie jej z dotychczasową największą łyżką produkowaną przez Lego (używana między innymi w zestawach 8043, 8265 czy 8455).
Jej wymiary to 23 study szerokości na 13 wysokości. Również sam kształt łyżki jest nietypowy – jej przednia część ukształtowana jest w literę V. Na samym szczycie umieszczone są bariery ochronne gdzie górna ich część płynnie przechodzi w dół łyżki tworząc użebrowanie.
By tak wielki element umieścić stabilnie do maszyny, wreszcie zostały dodane odpowiednie uchwyty mocujące. Nie ma już tutaj wątłych zaczepów o grubości 1/2, lecz solidne tuleje o grubości 1 studa.
Również rozstaw tychże elementów się zmniejszył – o całe 2 study. W środku do dyspozycji mamy teraz 3 zamiast 5 studów.
Mimo, że o nowej łyżce można mówić w samych superlatywach, patrząc przez pryzmat przyszłych MOC-y z jej użyciem ma jedną podstawową wadę, choć pewnie dla 98% osób nie będzie ona zupełnie istotna – w końcu jest to łyżka wzorowana na projekcie Volvo z charakterystycznym „nosem” i zabezpieczeniami na jej górze.
Felgi
W sumie nic tutaj nowego czy odkrywczego, ot po prostu wyprodukowano je w żółtym kolorze. Obok porównanie do dobrze już znanej, czarnej wersji.
Kilka przydatnych elementów
Postanowiłem umieścić je na jednym zdjęciu, bo również w tym miejscu nie ma co się zbytnio nad nimi rozwodzić.
Najciekawszym, bo nowym elementem z tej grupy są zielone cylindry. Inne nowe, ciekawe klocki jakie udało mi się dostrzec to liftarm 5 stud 1/2 w kolorze LBG (6 sztuk), ośka 5 ze stopem (7 sztuk), nowy axle pin 3L (15 sztuk) oraz znane już dobrze zwolnice.
Elektryka
Nie sposób pominąć elementów Power Functions. W sumie mamy ich 9 sztuk:
Wieża IR x2, Pilot IR x2, Battery Box x1, Silnik XL x1, Silnik L x1, Silnik M x1 oraz Servo x1.
Uff, sporo tego, lecz jeżeli chodzi o liczebność elektryki nie jest to rekordzista. Ex aequo na pierwszym miejscu pod tym względem razem z 42030 na podium znajdują się Motorized Excavator 8043 oraz limitowana edycja Crawlera, czyli 41999.
Może i ilościowo L350F nie przebija się pod względem elektryki, lecz dostajemy tutaj pełen przekrój silników PF. Tym bardziej miło widzieć znów silnik XL (ostatni raz w zestawie został użyty aż 5 lat temu - Crane Truck 8258)! Na dobrą sprawę gdyby dokupić drugie źródło zasilania oraz 4 inne koła, możemy zbudować w oparciu o ten zestaw dwa niezależnie sterowane od siebie pojazdy.
W tym miejscu można wspomnieć o niewielkim błędzie jaki wkradł się podczas produkcji pudełek. Na froncie widać ewidentnie dwie wieże w wersji V2, natomiast w środku dostajemy ich starszą wersję V1.
Po rekonesansie, szczegółowym przedstawieniu opakowania i zawartości, myślę że jest to dobry moment by rozpocząć...
...BUDOWĘ
Zaczynamy od tylnej części maszyny.
Odpowiednio 8, 13 oraz 19 krok.
W tym miejscu mamy już przyczepione zwolnice.
W 28 kroku zaczynamy budować drugą część.
W tym miejscu składamy również niewielki „pod-model” 9, 19 oraz 25 pod-krok.
W 31 punkcje głównej numeracji mamy już połączone obie połówki w całość.
Na zdjęciu poniżej zaprezentowany jest mechanizm skrętu użyty w ładowarce.
33 krok – mechanizm zamontowany. Można tutaj łatwo zrozumieć na jakiej zasadzie to działa.
Przednią część można skręcić do tego punktu…
…by serwo przekręcając się o pełen kąt 90^ dociągnęło i „zablokowało” cały mechanizm.
41 krok i 46 – silnik napędowy jest już na swoim miejscu.
47 punkt – można zobaczyć tylną kolebkę poprzeczną wraz z pomysłową osłoną na dyferencjał.
W 50 punkcie dokładamy serwomotor do skrętu, a w 56 kroku obudowujemy tylną część.
W międzyczasie wspominany zielony silnik został zbudowany.
Warto poświęcić mu chwilę uwagi i zastanowić się dlaczego jest akurat takiego koloru, a nie szarego jak wszystkie inne bloki produkowane przez Lego. Otóż nie jest to tylko urozmaicenie kolorystyczne… Volvo praktycznie od początku swojego istnienia montuje zielonkawe silniki w swoich maszynach. Na samym początku swojej działalności (założonej w 1927r) Volvo kupowało silniki od firmy Penta ( w późniejszym okresie szwedzka firma kupiła Pentę), która malowała je właśnie na taki kolor i wysyłała do fabryki Volvo. Później, w latach 50 ubiegłego wieku Volvo zaczęło samodzielnie produkować silniki diesla do maszyn i ciężarówek, lecz kolor – używany przecież przez prawie 20 lat - pozostał ten sam, aż do dziś.
Co prawda również i w tej kwestii model Lego odbiega trochę od rzeczywistego koloru tych silników, lecz zmiana ta wiązałaby się z wyprodukowaniem dodatkowej barwy, której nie ma w palecie Lego.
Trzy białe elementy po prawej stronie motoru również są miłym smaczkiem – to filtry oleju.
W 60 i 65 kroku odpowiednio montujemy serwo do ramy oraz dwa odbiorniki IR.
69 punkt budowy – pojemnik na baterie umieszczony już na swoim miejscu.
79, 86 krok. Wpierw L-ka, a później ostatni silnik na miejscu – Medium.
90 krok zostaje przerwany na budowę mechanizmów obu dolnych siłowników śrubowych i w 91 punkcie montujemy całość do ramy.
Setny krok budowy.
Wszystkie 3 siłowniki na miejscu, 109-ty - przednie wzmocnienie ramy zamocowane. Od tego również kroku przestajemy skupiać się na mechanice pojazdu i zaczynamy go obudowywać.
114, 122 oraz 129 krok.
132, 139. Kabina skończona. Tylna pokrywa również.
Punkt 146 oraz 152 – całe tylne prawe nadkole wraz z drabinką i barierkami jest już na miejscu.
Krok 163, 171 i 175 przeznaczamy na budowę przedniego ramienia łyżki.
Po całej budowie pozostały takie części zapasowe:
Koniec. Łącznie z robieniem zdjęć budowa zajęła mi ok. 6h. Ta była bardzo przyjemna i nie wkradała się żadna monotonia (jak czasami bywa przy budowaniu przez 15 minut jakiegoś elementu i powtarzaniu go 4 razy).
W instrukcji nie było żadnych błędów ani niedoróbek. Sama książka po jednorazowej budowie wygląda już na używaną. Otwarcie i zamknięcie każdej strony powoduje, że cała instrukcja „puchnie”.
Nie wygląda to tragicznie lecz widać, że kartki odstają od siebie.
GOTOWY MODEL
Volvo po złożeniu prezentuje się naprawdę byczo. Widać tutaj kawał solidnej roboty designerów. Cała rama jest „ukuta” i żaden liftarm nie znalazł się tutaj przypadkiem. Wszystko jest ze sobą bardzo solidnie połączone i nie mam wrażenia, że za chwilę coś może odpaść.
Wspominane wcześniej naklejki zostały użyte w rozsądnej i trafnej ilości. Są tam gdzie potrzeba i nadają bardziej realistycznego wyglądu maszynie.
Do sterowania ładowarką służą dwa zwykłe piloty IR. Przyciskami (od lewej do prawej) sterujemy kolejno: jazda przód-tył, łyżka góra-dół, przednie ramię góra-dół, oraz skręt lewo-prawo.
Te funkcje obsługują odpowiednio silniki: jazda – XL, ruch łyżką - Medium, ruch ramieniem – Large, skręt – Servo.
Obie wieże zostały ładnie wkomponowane zaraz za kabiną i gdyby nie kolorowe tile 1x2 do oznaczenia odpowiednich przewodów, nie rzucałyby się zupełnie w oczy.
Obok wież przyklejona jest wspominana wcześniej mała naklejeczka.
W tylnej części pojazdu znajduje się również rura wydechowa (komin). Osadzona jest ona na pinie 1/2 więc ma możliwość obrotu wokół własnej osi. Nie wygląda to może najsolidniej, lecz trzyma się całkiem dobrze.
Warto kilka słów poświęcić kabinie. W jej wnętrzu próżno szukać jakichkolwiek detali i udogodnień zaczerpniętych z pierwowzoru. Niczym w pojazdach z lat 20 ubiegłego stulecia mamy tutaj tylko dwie najpotrzebniejsze rzeczy – siedzenie i kierownicę. Ta druga ostatnimi czasy w modelach Technic (nawet tych flagowych) była stateczna. Tutaj wykonuje ruchy zgodne z położeniem serwa, czyli o 90^ w lewo i w prawo. W dachu kabiny jest otwór imitujący szyberdach oraz mały pomarańczowy kogucik – zdecydowanie estetyczniejszy niż używane dotychczas round bricki 2x2.
Frontowa część to dwa światła dalekosiężne, napis Volvo między nimi oraz lusterka wsteczne.
Do miejsca pracy operatora prowadzą schodki z prawej strony pojazdu. Powstały tutaj spory o to, czy analogicznie nie powinny być i z drugiej strony, zwłaszcza, że pierwowzór takowe ma. Lecz po głębszym przestudiowaniu broszury i cenników schodki po lewej stronie są opcją i nie każde L350F je posiada. Więc przyjmujemy, że wszystko jest OK. - ot Legowa wersja nie jest „full” opcją.
Najważniejsza część w tego typu pojeździe, czyli łyżka razem z ramieniem prezentują się bardzo dobrze. Plus należy się również za dodanie kilku skosów i bricków do ramienia łyżki, a nie pozostawienie kilku cienkich liftarmów. Wygląd zyskał na wartości, a cała konstrukcja przedniego ramienia wydaje się masywniejsza i przypomina tym samym bardziej oryginalny element.
Zakres ruchów jest dość spory. Bez problemu można nabrać niemal całą łyżkę towaru i podnieść go na wysokość ok. 30cm. Niestety projektanci nie zdecydowali się na dołożenie jakichkolwiek sprzęgieł, więc siłowniki dochodząc do pozycji granicznych zaczynają „strzelać”. Nie jest to aż tak destrukcyjne dla siłownika jak mogłoby się po dźwięku wydawać, aczkolwiek można by tutaj trochę pokombinować.
Ładowarka od samego dołu jest w stanie podnieść ok. pół kilograma tak, by siłowniki nie przeskakiwały. To bardzo dużo, ponieważ trudno będzie znaleźć materiał (oczywiście w warunkach domowych), który po wypełnieniu całej łychy ważyłby ponad 500g.
Skoro jesteśmy przy przedzie maszyny wyrażę trochę niezadowolenia wizualnego. O ile z opuszczoną łyżką jest „jak cię mogę” o tyle po jej podniesieniu ujawnia się konstrukcja czysto liftarmowa włącznie z silnikiem dosłownie na wierzchu. Ogółem odczułem wrażenie, że przód jest mniej dopracowany wizualnie niż tylna część pojazdu. Przydało by się tu i ówdzie dorzucić może panel, dwa, by zasłonić niepotrzebne dziury.
A największa z nich ujawnia się gdy patrzymy na Volvo z profilu. Między kabiną a przednimi błotnikami.
Na zdjęciach, gdy pierwszy raz zobaczyłem ten zestaw w pełnej okazałości nie podobało mi się to ani trochę. Jedna wielka dziura ze wszystkimi „bebechami” na wierzchu…
Jednak mój punkt widzenia podczas budowy zmienił się w przeciągu tych kilku godzin o 180^. Ile razy nie patrzyłem na 42030 ta niedoskonałość coraz mniej mnie raziła. I wiecie co powiem – po tygodniu obcowania z nią problem jakiejkolwiek niewypełnionej przestrzeni zniknął u mnie bezpowrotnie. Tak po prostu, zupełnie mnie to przestało razić.
Podwozie pojazdu skrywa układ napędowy z dwoma dyferencjałami (ładowarka ma napęd 4x4) oraz kolebkę poprzeczną.
Ta nie jest w żaden sposób amortyzowana. Z jednej strony jest zamocowana do małej obrotnicy, z drugiej już tylko na axlu. Element ten sprawdza się bardzo dobrze zwłaszcza kiedy maszyna próbuje podjechać pod jakieś wzniesienie, a nie jest ustawiona do niego prostopadle. Tylna ruchoma oś sprawia, że (oczywiście do pewnego momentu) wszystkie koła dotykają podłoża. Przekłada się to na większe możliwości terenowe.
Mocy w ładowarce jest pod dostatkiem i jeden silnik XL z sumarycznym przełożeniem 1 : 4.2 daje sobie z nią świetnie radę. Przy pełnym zatrzymaniu żadna zębatka nie przeskakuje. Gdy spróbujemy popchnąć Volvo, z lekkim oporem, ale silnik elektryczny zaczyna się kręcić.
Przy samych zwolnicach (w których prędkość jest redukowana trzykrotnie) został dodany kolejny miły detal. Jasno szary connector imituje zaciski hamulcowe.
W tylnej części pojazdu ulokowane są wszystkie „manualne” funkcje modelu. Po pierwsze możemy otworzyć tylną pokrywę silnika.
Po drugie z obu stron są uchylne nadkola razem z drabinkami.
Po ich uchyleniu możemy dostać się głębiej do zielonego serca maszyny otwierając dwa dodatkowe panele maskujące.
Po trzecie z również z tyłu jest dostęp do pojemnika na baterie. By go wymienić musimy odpiąć czarny pin ze zderzaka, odczepić kostki od wież, od dołu wyciągnąć dwa axle 4 ze stopem i gotowe... Jak dla mnie za dużo tutaj kombinowania.
PODSUMOWANIE
Mimo kilku niedoróbek model zasługuje w pełni na uznanie. Jest wielki, ma pełną elektrykę, i posiada kilka elementów, które pozostaną prawdopodobnie „exclusivem” dla tego zestawu (m. in. zielone cylindry czy łyżka). Oferuje mnóstwo zabawy, a z racji bardzo dobrego doboru prędkości operowania łyżką nie przynudza i daje niezłą precyzję sterowania. Natomiast przy precyzyjniejszych manewrach miotanie przodem przez „zero-jedynkowe” działanie serwa oraz ruszanie „na kangura” trochę frustruje gdy chcemy naładować coś na pakę pojazdu.
Można by znów zacząć gdybanie „a pewnie gdyby nie licencja to byłoby taniej” lecz nie zamierzam tutaj tego wątku poruszać. Jest to co jest, a księgowi z Billund pewnie nie raz kalkulowali sprawę.
Fakt, że mamy tutaj do czynienia z najdroższym zestawem Technic jaki do tej pory był w sprzedaży (nie wnikając w przeliczniki walutowe za czasów PRL :) ), lecz części i możliwości jakie dostajemy kupując ten zestaw są nie do przecenienia.
Podliczając ceny części (zwłaszcza elementów PF) na wolnym rynku, cena jaką przyszłoby nam zapłacić za pozbierane elementy byłaby zapewne podobna jak i nie wyższa niż kwota za cały zestaw.
Dlatego szczerze polecam wszystkim tym, którzy nie mają odpowiedniej kolekcji na budowanie własnych MOC-y. Lecz ten zestaw nie powinien znaleźć się na pierwszym miejscu na liście „chcę to” dla osoby, która dopiero planuje wejść w temat klocków. Powód jest prosty i znany nie od dziś – wydać prawie tysiaka i po 10 minutowej zabawie stwierdzić, że jednak Lego mnie nie kręci to kiepski interes. Oczywiście nie krytykuję tutaj osób które kupią bo chcą, pobawią się i odstawią na półkę do kolekcji swoich innych zestawów zbieranych przez 10 lat, bo i tacy się znajdą.
W przeciwnym przypadku jeżeli jesteśmy świadomi wyboru będzie to jeden z naszych najlepszych zestawów w historii Technic.
Sumarycznie wystawiam zestawowi wysoką notę: 9/10
Niżej krótka sesja fotograficzna na tle codzienności Volvo L350F oraz w towarzystwie tego, co sprawił, że 42030 znalazło się u mnie :)
FILM
http://www.youtube.com/watch?v=EuVkajD12ok
Oficjalny. Jeżeli ktoś potrzebuje dokładnego przeanalizowania działania wszystkich funkcji, myślę, że Sariel ze swoim filmem wyczerpał temat możliwości tego modelu.
Pełna Galeria: http://www.brickshelf.com/cgi-bin/gallery.cgi?f=545816
Dziękuję wszystkim za spędzenie dłuższej chwilki nad recenzją oraz dziękuje również Administratorom za udostępnienie modelu do recenzji.
- M_longer
- VIP
- Posty: 5429
- Rejestracja: 2007-09-29, 08:47
- Lokalizacja: Lubin
- brickshelf: M-longer
- Kontakt:
-
A tam gadasz, skoro uznano ten zestaw za koparkę, kto by się przejmował jakimiś prętami na łyżce... :)))Waler pisze:Mimo, że o nowej łyżce można mówić w samych superlatywach, patrząc przez pryzmat przyszłych MOC-y z jej użyciem ma jedną podstawową wadę, choć pewnie dla 98% osób nie będzie ona zupełnie istotna – w końcu jest to łyżka wzorowana na projekcie Volvo z charakterystycznym „nosem” i zabezpieczeniami na jej górze.
W zasadzie ten zestaw interesuje mnie tylko z powodu posiadania tej nowej, wielkiej łychy. Niestety z jej rozmiarem jest związany pewien problem, mianowicie TO CHOLERSTWO JEST ZA DUŻE BY WYSŁAĆ JAKO LIST, przez co koszty wysyłki z dowolnego sklepu na BL przekraczają jej wartość dwukrotnie, bo każdy chce ją wysłać paczką... Cierpliwy jestem, ale już bym ją chciał, moja L 580 wyglądałaby z nią lepiej...
Sand Green nie pasowałby lepiej?Waler pisze:Co prawda również i w tej kwestii model Lego odbiega trochę od rzeczywistego koloru tych silników, lecz zmiana ta wiązałaby się z wyprodukowaniem dodatkowej barwy, której nie ma w palecie Lego.
Wg mnie ten connector zapobiega wysunięciu ośki na której siedzi z8, podobnie jak w Unimogu 8110.Przy samych zwolnicach (w których prędkość jest redukowana trzykrotnie) został dodany kolejny miły detal. Jasno szary connector imituje zaciski hamulcowe.
Recenzja spoko, ale zestaw rozczarowuje. Łycha mnie nie rusza, ostrze zęby na żółte felgi i tyle. Fajnie, że jest komplet elektroniki.
- bonczyk85
- Posty: 289
- Rejestracja: 2012-03-26, 11:24
- Lokalizacja: Wyszków/Warszawa
- brickshelf: bonczyk85
-
Zestaw bardzo bawialny, fajnie było się nim pobawić na wystawie w Warszawie ładując i przerzucając fasolki, chociaż raczej nie przekona mnie to zakupu (po prostu nie moje klimaty).
Recenzja jak zawsze pełen profesjonalizm, dzięki.
Recenzja jak zawsze pełen profesjonalizm, dzięki.
My sets
Kolekcjonować czy budować... a może jedno i drugie...?
Kolekcjonować czy budować... a może jedno i drugie...?
- Bricksley
- VIP
- Posty: 2573
- Rejestracja: 2005-03-29, 23:00
- Lokalizacja: Stalowa Wola
- brickshelf: KAROL4
-
Tak jak Ci już mówiłem nie jest to łyżka tylko i wyłącznie stosowana w maszynach Volvo. Jest to po prostu łyżka z V-kształtną listwą zębatą stosowana do ciężko urabialnych materiałów tj. kamieni (stąd też zabezpieczenie przed wypadnięciem z łyżki na kabinę operatora). Osobiście cieszy mnie fakt, że wprowadzono nowy rodzaj łyżki. Niejedna ładowarka na tym zyska.Waler pisze:Mimo, że o nowej łyżce można mówić w samych superlatywach, patrząc przez pryzmat przyszłych MOC-y z jej użyciem ma jedną podstawową wadę, choć pewnie dla 98% osób nie będzie ona zupełnie istotna – w końcu jest to łyżka wzorowana na projekcie Volvo z charakterystycznym „nosem” i zabezpieczeniami na jej górze.
Miło, że wreszcie doczekaliśmy się żółtych felg, choć jak teraz patrzę to nie wiem czy nie będę próbował ich czymś wypełnić, bo za pusto tam w środku. Sposób Longera na felgi w jego L580 chyba nieco lepiej się prezentuje.
Co do dziury w przedniej ramie to ktoś na EB wrzucił ciekawą i prostą modyfikację poprawiająca wygląd z użyciem technicowych paneli.
Jako że miałem okazję się nieco pobawić to dopisze swoje wrażenie ;) Jeśli chodzi o napęd to ładowarka jest zdecydowanie za szybka, widać to zwłaszcza w momencie kiedy chcemy dokładniej manewrować czy to przy zwale czy wozie odstawczym. Pilot z regulacją prędkości pomaga (testowałem). Skręt na serwie to jakieś nieporozumienie, rozumiem, że zestaw dla dzieci itd. ale czy naprawdę nie dało się zastosować małych siłowników lub czegoś na kształt jak Longer miał w swojej L580? W tej chwili maszyną miota jak szatan ;) A jak już mamy urobek na łyżce to ma tendencję to wysypywania się podczas skrętu. Reszta wydaje się działać w miarę ok, choć podnoszenia ramienia powinno być nieco szybsze. Podczas zabawy w niektórych momentach odniosłem wrażenie, że zakres ruchów ramienia i łyżki mógłby być delikatnie większy.
Mimo tego model generalnie mi przypadł do gustu choć nie zachwycił jak 8258. Teraz kwestią pozostaje jego zdobycie, bo kupienie na części (koła, łycha elektryka czy siłowniki) zbliża nas blisko końcowej ceny, a tu przecież model ma ponad 1000 innych bardzo przydatnych części które z przyjemnością spożytkuję.
Pozdrawiam
- Uncle Jaca
- Posty: 1122
- Rejestracja: 2012-04-21, 14:00
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- brickshelf: jacaelnegro
-
Po obadaniu na żywo na wystawie mam mieszane uczucia. Wielkościowo/wyglądowo Volvo prezentuje się elegancko, wgl nie przeszkadzają mi dziury, wręcz przeciwnie. Cała obsługa jak chodzi o łychę bardzo mi się podobała i prędkość obsługi i jej wielkość -która jest imponująca. Prędkość ładowarki jak dla mnie jest ok, wolniejsza byłaby może precyzyjniejsza ale też i nudniejsza.
Skręt -no cóż, lipa. Trzęsie całym Volvo, gasi blask, czar pryska. Dodatkowo rozsypuje ładunek.. rozczarowywuje.
Baza PF, ilość elementów wzorowa. Nijak nie dziwi cena i nawet nie odstrasza jakoś specjalnie. Już teraz jest na BL do kupienia za 770PLN - szkoda tylko, że przy zakupie 20szt. Może cena jeszcze troszkie spadnie i uda się wyrwać taniej.
Też bym dał 9/10, pomiając ten nieszczęsny skręt i próbował to poprawić. Teraz czas na polowanie na korzystną ofertę.
Recenzja wzorowa Waler.
Skręt -no cóż, lipa. Trzęsie całym Volvo, gasi blask, czar pryska. Dodatkowo rozsypuje ładunek.. rozczarowywuje.
Baza PF, ilość elementów wzorowa. Nijak nie dziwi cena i nawet nie odstrasza jakoś specjalnie. Już teraz jest na BL do kupienia za 770PLN - szkoda tylko, że przy zakupie 20szt. Może cena jeszcze troszkie spadnie i uda się wyrwać taniej.
Też bym dał 9/10, pomiając ten nieszczęsny skręt i próbował to poprawić. Teraz czas na polowanie na korzystną ofertę.
Recenzja wzorowa Waler.
Pies utonął, łańcuch pływa
-
- Posty: 49
- Rejestracja: 2013-12-30, 15:10
- Lokalizacja: Warszawa
- brickshelf: Proszę uzupełnić
-
Dobra recenzja i bardzo podoba mi się ta konkursowa ciężarówka.
Chyba powinieneś ją przenieść do drugiego wątku, żeby nie łamać punktu 1.3 regulaminu.
Tak z ciekawości - jak prędkość ładowarki ma się do pojazdów truck trialowych? Dla mnie Volvo jest nieco ślamazarne.
Chyba powinieneś ją przenieść do drugiego wątku, żeby nie łamać punktu 1.3 regulaminu.
Tak z ciekawości - jak prędkość ładowarki ma się do pojazdów truck trialowych? Dla mnie Volvo jest nieco ślamazarne.
Ostatnio zmieniony 2014-08-08, 23:44 przez dropship, łącznie zmieniany 1 raz.
- Waler
- VIP
- Posty: 768
- Rejestracja: 2010-09-08, 21:42
- Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
- brickshelf: waler
- Kontakt:
-
Longer, ty to byś się czepiał każdego centymetra :P. Faktycznie, jest spora rozbieżność, ale myślę, że oprócz oczywistych wymiarów maszyny projektanci rzucali również okiem na poprzednie modele technic jak Crane Truck, buldek czy koparka 8043 by nie okazało się, że ta niemała ładowarka jaką jest prawdziwe Volvo wyjdzie nieproporcjonalna do innych flagowców.
-
- VIP
- Posty: 1263
- Rejestracja: 2009-04-13, 22:21
- Lokalizacja: Karczew/Warszawa
- brickshelf: cieslu12
-
A po co mieliby to robić? :)Waler pisze:Longer, ty to byś się czepiał każdego centymetra :P. Faktycznie, jest spora rozbieżność, ale myślę, że oprócz oczywistych wymiarów maszyny projektanci rzucali również okiem na poprzednie modele technic jak Crane Truck, buldek czy koparka 8043 by nie okazało się, że ta niemała ładowarka jaką jest prawdziwe Volvo wyjdzie nieproporcjonalna do innych flagowców.
Proporcje faktycznie są skopane, jeszcze przydługie ramię można zrozumieć z racji tego, że trzeba było pomieścić te liftarmy operujące łyżką, natomiast reszta istotnie nie ma zbyt wiele wspólnego z oryginałem. Bardziej przypomina Hanomaga, lub inną nieco starszą i kanciastą ładowarkę czołową.
Może i mechanikę zmieścić by się udało, ale jak te biedne dzieci/ inni właściciele, którzy podobno muszą mieć czerwone bushe żeby się nie pomylić by ją złożyli? :> Tak jak napisałeś, jest to zestaw. Słaba ale mimo wszystko wymówka :)
Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie.
WIP:
Oshkosh MMRS
MAN F2000
Iveco Powerstar
WIP:
Oshkosh MMRS
MAN F2000
Iveco Powerstar
- Waler
- VIP
- Posty: 768
- Rejestracja: 2010-09-08, 21:42
- Lokalizacja: Ożarów Mazowiecki
- brickshelf: waler
- Kontakt:
-
Proste - niektórzy kupują zestawy, składają i stawiają na półkę obok innych bądź również się nimi od czasu do czasu bawią. Jak by było nieproporcjonalne to trochę klapa :PCieślu pisze:A po co mieliby to robić? :)
No nie wiem jak oni tam sobie składają, ja jak byłbym designerem to bym myślał na wszystkie fronty żeby wyszło dobrze :)
-
- VIP
- Posty: 2363
- Rejestracja: 2014-03-16, 16:34
- Lokalizacja: Warszawa
- brickshelf: Proszę uzupełnić
- Kontakt:
-
Za małe koła po prostu. :)
Ile by nie było to i tak jest za mało.
Szacunek do klocków, nienawiść do COBI, tak zostałem wychowany.
foto
Szacunek do klocków, nienawiść do COBI, tak zostałem wychowany.
foto