Rzecz w tym, że po zrobieniu autobusu, zorientowałem się, że wygląda bardziej klockowato niż sam klocek. I nudniej niż Chuck Norris. A że do tego wyglądał dość pancernie, to postanowiłem go przerobić na jakiś pojazd pseudomilitarny. Ostatecznie ograniczenia wynikające z limitowanego zasobu klocków uformowały mi taki oto, ni to szpiegowski, ni militarny wóz z antenami, odbiornikami, wajchami i pokrętłami.


Busik ma 10s szerokości i 35s długości. Jak na dzieło początkującego przystało, jego jedyne funkcje to możliwość skrętu HOG w postaci małej felgi na dachu i obracany o 180 stopni fotel...


W środku wprawdzie jest kilka foteli i ozdobników w sekcji pasażerskiej, ale z zewnątrz i tak widać jedynie kabinę kierowcy:


Niewątpliwie plusem tego busika jest wytrzymałość. W 95% udało mi się wszystko złożyć na zakładkę, a poza tym konserwowane przez 25 lat śląskim, zanieczyszczonym powietrzem klocki trzymają ze dwa razy mocniej niż nowe. Tylko akurat to drugie to nie wiem czy zaleta.
Czekam na komentarze bardziej doświadczonych Kolegów.