367 Space module with astronauts
: 2013-08-23, 23:12
367 Space module with astronauts
565 Moon Landing
seria Legoland
Rok premiery 1975
Liczba elementów 346
Figurki 3
Wymiary pudełka 30,45 x 20,00 x 5,00
Cena kolekcjonerska
bricklink
peeron
lugnet
Sporo czasu zabrała firmie Lego reakcja na zdobycie księżyca przez Amerykanów. Widać tak to jest , że wielkie rzeczy wymagają czasu, tak więc w 1975 roku doczekaliśmy się zestawu 367. Jeśli zestaw 358 nazwać można prekursorskim tematyki kosmicznej, to zestaw 367 można z całą odpowiedzialnością określić protoplastą całej późniejszej serii space classic, chociażby z tego względu, że to co pokazano na pudełkowych zdjęciach dzieje się w kosmosie. Zestaw 367 swoją ekspansją objął Europę. W Stanach Zjednoczonych zestaw ten pojawił się w nieco innym: pudełku, oznaczeniu i nazwie – 565 Moon Landing
Zestaw 367 nabyłem w tym roku na Ebay w stanie MISB
PUDEŁKO I ZAWARTOŚĆ
Pudełko na swoje otwarcie czekało 38 lat, tak więc sam byłem ciekawy,co w nim zastanę. Samo pudełko wraz z zawartością było dobrze chronione przez opinającą je przezroczystą folię, o wartościach przykurczających z upływem czasu. To dlatego pudełko jest nieco pofałdowane. Jego wymiary to 30,45 x 20 x 5 cm i zostało wykonane z cienkiego kartonu, co powoduje, że trzeba się z nim obchodzić łagodnie. Front pudełka nie pozostawia cienia wątpliwości, że oto trzymamy w rękach coś nieziemskiego. Czarne tło, ciemna, martwa okolica, piaszczysta gleba, zaś w tle pobłyskuje srebrna tacza księżyca (?!!) no właśnie coś jest nie tak, bo to my przecież jesteśmy na księżycu!! Wszak nasza rodzima Ziemia z powierzchni srebrnego globu wygląda nieco inaczej. Mimo wszystko to uchybienie logistyków rekompensuje nam podłoże, na którym stoi rakieta, pojazd i kosmonauci. W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć, gdy dotarło do mnie, że zabawki umieszczono …na prawdziwym piasku !!, co dało niesamowity efekt realizmu chwili.
Po bokach pudełka pokazano scenki ukazujące kosmonautów podczas pracy, choć już nie na księżycu.
Tył pudełka obfituje w ciekawe zestawy alternatywne wzbogacone o ujęcia chłopczyka, który najwyraźniej nie może sobie dać rady z pokrywą lądownika.
Po wysunięciu szufladki pudełka moim oczom ukazał się widok czystych nieużywanych, w przewadze niebieskich klocków z instrukcją, katalogiem i kartą zawierającą nalepki. Zastanowiło mnie przez chwilę, dlaczego nie pokuszono się o foliową szybkę zabezpieczającą klocki przed wypadnięciem w przypadku zbyt zamaszystego jego otwierania, ale skoro nie ma to trudno.
KATALOG I INSTRUKCJA
Już po pobieżnym przekartkowaniu katalogu zauważyłem, że brak jest w nim zdjęcia zestawu, który właśnie nabyłem. Odpowiedź była prosta – załączony katalog wydano na rok 1974, a zestaw swoją premierę miał 1975. Ot i wszystko. Niemniej jednak zawartość katalogu mnie bardzo zaciekawiła. Otóż zaczyna się zestawami dla najmłodszych (Duplo) Potem mamy coś, co dzisiaj nazwalibyśmy pewnie Creator, następnie protoplasta Friends, zestawy większe i mniejsze późniejszej serii City , coś dla fanów kolejek, no i technicowców. Naprawdę przyjemnie jest popatrzeć na początki wielkich serii. Zestawami bawią się dzieci – skupione ale zadowolone, zaś na szczególną uwagę zasługuje prezentacja statków w naturalnej toni wodnej.
Instrukcje stanowi zadrukowana dwustronnie płachta o wymiarach 54,00 x 40,50 cm
Wydawałoby się , że jest czytelna. Każdy nowo rozpoczęty etap budowy zaznaczony jest czerwoną obwódką, jednak podczas budowy może nowemu adeptowi sztuki budowlanej sprawić pewien kłopot. Oto w punkcie szóstym natrafiamy na coś takiego.
Myślę, że konia z rzędem temu, kto od razu wysnuje prawidłowy wniosek, co autor miał na myśli. A miał na myśli TO.
Przerobiłem niejedną instrukcję, ale tutaj po prostu się pogubiłem. W instrukcji mamy także planszę zestawów alternatywnych i reklamę… zestawów technicowych.
BUDOWA I BAWIALNOŚĆ
Klocki użyte do budowy to w wyraźnej przewadze różnorakie niebieskie elementy. To z nich zbudowana jest rakieta, czy też może lądownik.
Już podczas budowy zastanawiałem się nad wytrzymałością nóg lądownika. Wydawało mi się, że będzie z tym problem, ale się pomyliłem. Nie są wcale kruche i łamliwe. Być może to zasługa niewysłużonych klocków.
Podczas budowania zastanawiałem się do czego służy ścianka z czarnych bricków na końcu żółtej drabiny, gdy tymczasem ona ma odzwierciedlać czeluść wnętrza kosmicznego lądownika. Innymi słowy blokada nie do sforsowania. Drabina która do owej czeluści prowadzi kiepsko trzyma się zawiasu do którego jest przytwierdzona, więc lepiej jej nie ruszać.
Kolor biały zarezerwowany jest dla skafandrów astronautów, drzewca flagi i dwóch elementów, których przeznaczenia nie mogę na chwilę obecną określić – czegoś co wygląda jak panel solarny i czegoś co można nazwać próbnikiem obrotowym.
Lądownik dzieli się na dwie części – podstawę i kapsułę, które łatwo ze od siebie odłączyć i na powrót zespolić.
Bez obaw można też polatać całym lądownikiem. Dochodzimy do pojazdu i figurek. W tych ostatnich na uwagę zasługuje patent wymiany główek.
Logistycy LEGO dobrze przewidzieli, iż dzieciaki będą chciały bawić się postaciami, które mają oczy, usta, nos, no i włosy, dlatego też sprytnym tym zabiegiem podwyższyli pułap bawialności zestawu, bo przy wymianie jest sporo zabawy. Dodatkowym smaczkiem jest dwustronny czerep główki, co powoduje zróżnicowanie postaci. Jedna z główek dołączona do mojego zestawu ma także, chyba niezamierzoną przez projektantów, szramę odróżniającą tą główkę od innych w sposób dość wyraźny, a i przypominającą że w kosmosie łatwo o depresję i brzytwą bawić się tam w takim stanie ducha nie należy. Drugi z moich astronautów ma wadę oka. Że też takich na Księżyc puścili !
Oprócz główek są także i rączki – przegubowe, chwytliwe i w związku z tym bawialne. To właśnie na tym elemencie, czyli figurkach skupiła się najbardziej moja ośmioletnia córka, posadzona przy stole celem przetestowania bawialności zestawu. Ważnym elementem zestawu jest pojazd wraz z zespolonym z nim astronautą. Jednak figurkę można bez problemu zamienić w stojącego na straży zdobywcę Srebrnego Globu.
Jedna z postaci trzyma w ręku przedmiot o nieznanym bliżej przeznaczeniu. Może to być kamera, próbnik, czy inny detektor gruntu, jednakże ja nie mogłem sobie odmówić inscenizacji sytuacji jakże dobrze znanej wszystkim kierowcom.
Sam pojazd wzbudził u mnie mieszane uczucia. Użyte osiowe koła wetknięte w specjalny brick 2x4, skutecznie wyhamowują pojazd, nie zważając na fakt, iż to nie chropowata powierzchnia księżyca.
Także design pojazdu nie można zaliczyć do udanych. O ile można sobie wyobrazić, iż białe walce imitują kolektory czegoś tam, a nie butelki mleka rozwożone przez nocnych dostawców w latach 70-tych, to już konstrukcja błotników pozostawia wiele do życzenia. Uchwycone od dołu dwoma belkami 1x8, nie mogą oprzeć się lekkiemu naciskowi z góry i po prostu puszczają.
Teraz pora na elementy dla których w chwili obecnej nie jestem w stanie odnaleźć przekonującego przeznaczenia. Oto w trzpień śmigłowy zaaplikowano jak trzeba właśnie śmigło i ustawiono nań cztery słoiki…być może na próbki gruntu. Drugie to chyba panel solarny. Na dodatek zidentyfikowana flaga, bo być na księżycu przecież musi.
W tym momencie pora wspomnieć o łączeniach dziś zakazanych. W tym zestawie jest ich pięć: dwie radaro-anteny na szczycie lądownika, dźwignia zmiany biegów w pojeździe i dublecik w owym panelu solarnym. Nie muszę chyba dodawać, że łączenia te, obok łączenia drabiny, są najsłabszymi w całym zestawie.
Słów parę o naklejkach. Niestety upływ czasu spowodował wyschnięcie kleju, zaś nalepki na kartoniku trzymały się przez złośliwość rzeczy martwych.
Ażeby przymocować je na wskazanych miejscach musiałem użyć kleju, lecz źle go dobrałem i z efektu nie jestem zadowolony.
Osobiście jestem zadeklarowanym zwolennikiem klockowych nadruków. Nie lubię bowiem sytuacji, gdy przy rozbieraniu zestawu muszę pozostawić złączoną bryłkę klocków ze względu na naklejki. Tutaj niestety taka sytuacja zaistniała.
Nadruk jest jedynie w zderzakowej części pojazdu i imituje chłodnicę i reflektory, ale dlaczego czarne !?
Z ciekawych elementów jakie zastosowano przy budowie zestawu wymienić należy koło, drabinę i …silnik, który wyróżnia się jedynie i aż tym ,że na stałe zagościł w późniejszych zestawach space, w tym właśnie charakterze.
Jak już wspomniałem, bawialność zestawu dzieli się na trzy elementy: małobawialny lądownik, średniobawialny pojazd i ratujące bawialność figurki z wymiennymi główkami, co do lądownika, to bardziej bawialny byłby bez czarnej ścianki i przy użyciu późniejszych, klasycznych minifigów, ale tak na dobrą sprawę dialog figurek z różnego legowego okresu też jest od biedy możliwy.
OCENA
Sądzę, że ocena tego zestawy wymyka się ramom jakie przyjęliśmy przy recenzowaniu zestawów, gdyż w zasadzie obok bawialności ma on wiele cech symbolicznych, mających za zadanie oddać hołd zdobywcom kosmosu: trzech astronautów, budowa lądownika, flaga amerykańska, no i chociażby brak jednolitej skali zabawki. Na dziś zestaw wybitnie kolekcjonerski i tak też należy do niego podejść.
565 Moon Landing
seria Legoland
Rok premiery 1975
Liczba elementów 346
Figurki 3
Wymiary pudełka 30,45 x 20,00 x 5,00
Cena kolekcjonerska
bricklink
peeron
lugnet
Sporo czasu zabrała firmie Lego reakcja na zdobycie księżyca przez Amerykanów. Widać tak to jest , że wielkie rzeczy wymagają czasu, tak więc w 1975 roku doczekaliśmy się zestawu 367. Jeśli zestaw 358 nazwać można prekursorskim tematyki kosmicznej, to zestaw 367 można z całą odpowiedzialnością określić protoplastą całej późniejszej serii space classic, chociażby z tego względu, że to co pokazano na pudełkowych zdjęciach dzieje się w kosmosie. Zestaw 367 swoją ekspansją objął Europę. W Stanach Zjednoczonych zestaw ten pojawił się w nieco innym: pudełku, oznaczeniu i nazwie – 565 Moon Landing
Zestaw 367 nabyłem w tym roku na Ebay w stanie MISB
PUDEŁKO I ZAWARTOŚĆ
Pudełko na swoje otwarcie czekało 38 lat, tak więc sam byłem ciekawy,co w nim zastanę. Samo pudełko wraz z zawartością było dobrze chronione przez opinającą je przezroczystą folię, o wartościach przykurczających z upływem czasu. To dlatego pudełko jest nieco pofałdowane. Jego wymiary to 30,45 x 20 x 5 cm i zostało wykonane z cienkiego kartonu, co powoduje, że trzeba się z nim obchodzić łagodnie. Front pudełka nie pozostawia cienia wątpliwości, że oto trzymamy w rękach coś nieziemskiego. Czarne tło, ciemna, martwa okolica, piaszczysta gleba, zaś w tle pobłyskuje srebrna tacza księżyca (?!!) no właśnie coś jest nie tak, bo to my przecież jesteśmy na księżycu!! Wszak nasza rodzima Ziemia z powierzchni srebrnego globu wygląda nieco inaczej. Mimo wszystko to uchybienie logistyków rekompensuje nam podłoże, na którym stoi rakieta, pojazd i kosmonauci. W pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć, gdy dotarło do mnie, że zabawki umieszczono …na prawdziwym piasku !!, co dało niesamowity efekt realizmu chwili.
Po bokach pudełka pokazano scenki ukazujące kosmonautów podczas pracy, choć już nie na księżycu.
Tył pudełka obfituje w ciekawe zestawy alternatywne wzbogacone o ujęcia chłopczyka, który najwyraźniej nie może sobie dać rady z pokrywą lądownika.
Po wysunięciu szufladki pudełka moim oczom ukazał się widok czystych nieużywanych, w przewadze niebieskich klocków z instrukcją, katalogiem i kartą zawierającą nalepki. Zastanowiło mnie przez chwilę, dlaczego nie pokuszono się o foliową szybkę zabezpieczającą klocki przed wypadnięciem w przypadku zbyt zamaszystego jego otwierania, ale skoro nie ma to trudno.
KATALOG I INSTRUKCJA
Już po pobieżnym przekartkowaniu katalogu zauważyłem, że brak jest w nim zdjęcia zestawu, który właśnie nabyłem. Odpowiedź była prosta – załączony katalog wydano na rok 1974, a zestaw swoją premierę miał 1975. Ot i wszystko. Niemniej jednak zawartość katalogu mnie bardzo zaciekawiła. Otóż zaczyna się zestawami dla najmłodszych (Duplo) Potem mamy coś, co dzisiaj nazwalibyśmy pewnie Creator, następnie protoplasta Friends, zestawy większe i mniejsze późniejszej serii City , coś dla fanów kolejek, no i technicowców. Naprawdę przyjemnie jest popatrzeć na początki wielkich serii. Zestawami bawią się dzieci – skupione ale zadowolone, zaś na szczególną uwagę zasługuje prezentacja statków w naturalnej toni wodnej.
Instrukcje stanowi zadrukowana dwustronnie płachta o wymiarach 54,00 x 40,50 cm
Wydawałoby się , że jest czytelna. Każdy nowo rozpoczęty etap budowy zaznaczony jest czerwoną obwódką, jednak podczas budowy może nowemu adeptowi sztuki budowlanej sprawić pewien kłopot. Oto w punkcie szóstym natrafiamy na coś takiego.
Myślę, że konia z rzędem temu, kto od razu wysnuje prawidłowy wniosek, co autor miał na myśli. A miał na myśli TO.
Przerobiłem niejedną instrukcję, ale tutaj po prostu się pogubiłem. W instrukcji mamy także planszę zestawów alternatywnych i reklamę… zestawów technicowych.
BUDOWA I BAWIALNOŚĆ
Klocki użyte do budowy to w wyraźnej przewadze różnorakie niebieskie elementy. To z nich zbudowana jest rakieta, czy też może lądownik.
Już podczas budowy zastanawiałem się nad wytrzymałością nóg lądownika. Wydawało mi się, że będzie z tym problem, ale się pomyliłem. Nie są wcale kruche i łamliwe. Być może to zasługa niewysłużonych klocków.
Podczas budowania zastanawiałem się do czego służy ścianka z czarnych bricków na końcu żółtej drabiny, gdy tymczasem ona ma odzwierciedlać czeluść wnętrza kosmicznego lądownika. Innymi słowy blokada nie do sforsowania. Drabina która do owej czeluści prowadzi kiepsko trzyma się zawiasu do którego jest przytwierdzona, więc lepiej jej nie ruszać.
Kolor biały zarezerwowany jest dla skafandrów astronautów, drzewca flagi i dwóch elementów, których przeznaczenia nie mogę na chwilę obecną określić – czegoś co wygląda jak panel solarny i czegoś co można nazwać próbnikiem obrotowym.
Lądownik dzieli się na dwie części – podstawę i kapsułę, które łatwo ze od siebie odłączyć i na powrót zespolić.
Bez obaw można też polatać całym lądownikiem. Dochodzimy do pojazdu i figurek. W tych ostatnich na uwagę zasługuje patent wymiany główek.
Logistycy LEGO dobrze przewidzieli, iż dzieciaki będą chciały bawić się postaciami, które mają oczy, usta, nos, no i włosy, dlatego też sprytnym tym zabiegiem podwyższyli pułap bawialności zestawu, bo przy wymianie jest sporo zabawy. Dodatkowym smaczkiem jest dwustronny czerep główki, co powoduje zróżnicowanie postaci. Jedna z główek dołączona do mojego zestawu ma także, chyba niezamierzoną przez projektantów, szramę odróżniającą tą główkę od innych w sposób dość wyraźny, a i przypominającą że w kosmosie łatwo o depresję i brzytwą bawić się tam w takim stanie ducha nie należy. Drugi z moich astronautów ma wadę oka. Że też takich na Księżyc puścili !
Oprócz główek są także i rączki – przegubowe, chwytliwe i w związku z tym bawialne. To właśnie na tym elemencie, czyli figurkach skupiła się najbardziej moja ośmioletnia córka, posadzona przy stole celem przetestowania bawialności zestawu. Ważnym elementem zestawu jest pojazd wraz z zespolonym z nim astronautą. Jednak figurkę można bez problemu zamienić w stojącego na straży zdobywcę Srebrnego Globu.
Jedna z postaci trzyma w ręku przedmiot o nieznanym bliżej przeznaczeniu. Może to być kamera, próbnik, czy inny detektor gruntu, jednakże ja nie mogłem sobie odmówić inscenizacji sytuacji jakże dobrze znanej wszystkim kierowcom.
Sam pojazd wzbudził u mnie mieszane uczucia. Użyte osiowe koła wetknięte w specjalny brick 2x4, skutecznie wyhamowują pojazd, nie zważając na fakt, iż to nie chropowata powierzchnia księżyca.
Także design pojazdu nie można zaliczyć do udanych. O ile można sobie wyobrazić, iż białe walce imitują kolektory czegoś tam, a nie butelki mleka rozwożone przez nocnych dostawców w latach 70-tych, to już konstrukcja błotników pozostawia wiele do życzenia. Uchwycone od dołu dwoma belkami 1x8, nie mogą oprzeć się lekkiemu naciskowi z góry i po prostu puszczają.
Teraz pora na elementy dla których w chwili obecnej nie jestem w stanie odnaleźć przekonującego przeznaczenia. Oto w trzpień śmigłowy zaaplikowano jak trzeba właśnie śmigło i ustawiono nań cztery słoiki…być może na próbki gruntu. Drugie to chyba panel solarny. Na dodatek zidentyfikowana flaga, bo być na księżycu przecież musi.
W tym momencie pora wspomnieć o łączeniach dziś zakazanych. W tym zestawie jest ich pięć: dwie radaro-anteny na szczycie lądownika, dźwignia zmiany biegów w pojeździe i dublecik w owym panelu solarnym. Nie muszę chyba dodawać, że łączenia te, obok łączenia drabiny, są najsłabszymi w całym zestawie.
Słów parę o naklejkach. Niestety upływ czasu spowodował wyschnięcie kleju, zaś nalepki na kartoniku trzymały się przez złośliwość rzeczy martwych.
Ażeby przymocować je na wskazanych miejscach musiałem użyć kleju, lecz źle go dobrałem i z efektu nie jestem zadowolony.
Osobiście jestem zadeklarowanym zwolennikiem klockowych nadruków. Nie lubię bowiem sytuacji, gdy przy rozbieraniu zestawu muszę pozostawić złączoną bryłkę klocków ze względu na naklejki. Tutaj niestety taka sytuacja zaistniała.
Nadruk jest jedynie w zderzakowej części pojazdu i imituje chłodnicę i reflektory, ale dlaczego czarne !?
Z ciekawych elementów jakie zastosowano przy budowie zestawu wymienić należy koło, drabinę i …silnik, który wyróżnia się jedynie i aż tym ,że na stałe zagościł w późniejszych zestawach space, w tym właśnie charakterze.
Jak już wspomniałem, bawialność zestawu dzieli się na trzy elementy: małobawialny lądownik, średniobawialny pojazd i ratujące bawialność figurki z wymiennymi główkami, co do lądownika, to bardziej bawialny byłby bez czarnej ścianki i przy użyciu późniejszych, klasycznych minifigów, ale tak na dobrą sprawę dialog figurek z różnego legowego okresu też jest od biedy możliwy.
OCENA
Sądzę, że ocena tego zestawy wymyka się ramom jakie przyjęliśmy przy recenzowaniu zestawów, gdyż w zasadzie obok bawialności ma on wiele cech symbolicznych, mających za zadanie oddać hołd zdobywcom kosmosu: trzech astronautów, budowa lądownika, flaga amerykańska, no i chociażby brak jednolitej skali zabawki. Na dziś zestaw wybitnie kolekcjonerski i tak też należy do niego podejść.