[MOC] Meduza II
Moderatorzy: Mod Team, Mod Team
[MOC] Meduza II
Antoni Dębski był prekursorem nurkowań saturowanych. Czyli długotrwałych; takich, kiedy krew zmienia swój skład na skutek zmian ciśnienia.
W latach 60-tych w Polsce nikt się tym jeszcze nie zajmował, a na świecie na tyle niewiele osób, że nie było nawet jak skorzystać z czyichś doświadczeń.
Przeprowadzał eksperymenty najpierw na myszach i innych zwierzętach, a następnie - na sobie samym.
Doprowadzał się do utraty przytomności - aby zdobyć informacje nieosiągalne w inny sposób; aby dowiedzieć się, gdzie leży granica wytrzymałości ludzkiego organizmu, opracować skład mieszanki do oddychania, stworzyć tabele zanurzeń dla płetwonurków.
Pasjonat, człowiek z powołaniem, który - na przekór nieprzejednanemu systemowi - chciał zrobić coś dla ludzi.
Polscy nurkowie wtedy sami kleili sobie skafandry, i sami budowali aparaty oddechowe.
Był nurkiem oraz... konstruktorem łodzi podwodnych.
Pierwszą jego konstrukcją była Meduza. Podwodna kabina mieszkalna dla dwóch osób. Nie miała napędu, była wyposażona tylko w podstawowe przyrządy, a zanurzenia i wynurzenia dokonywano regulując długość lin łączących kabinę z zatapianym balastem.
W czasie wakacji w 1967 r. dokonał w Meduzie eksperymentalnego zanurzenia w jeziorze Kłodno na Kaszubach, na głębokość 20m.
Następną jego konstrukcją była Meduza II o wyporności 9t, przeznaczona do pracy w wodach morskich. Również dwuosobowa, jednak znacznie zmodyfikowana w stosunku do pierwszej. Posiadała nawet pokładowy kibel!
Meduzy były budowane przez Antoniego Dębskiego i jego kolegów w Stoczni Gdyńskiej, w której pracował. Po godzinach pracy, z materiałów odpadowych, jako że nie udało mu się uzyskać dla swoich eksperymentów akceptacji oficjalnych czynników.
W listopadzie 1968 roku Antoni Dębski wraz Bogdanem Bełdowskim (nurek głębinowy) i Jerzym Kulińskim przeprowadził w Zatoce Gdańskiej historyczne zanurzenie w Meduzie II. Przez tydzień mieszkali na głębokości 26m.
O wydarzeniu było głośno w polskiej prasie i telewizji.
[ Meduza II - ZDJĘCIE - listopad 1968 ]
Zanurzenie wymagało statku-bazy, którym był holownik 'Koral'.
Najpierw opuszczano na dno zbiornik z balastem, połączony z kabiną wężem do pompowania powietrza i dwiema linami. W podłodze kabiny były zamocowane ręczne kołowrotki do regulacji zanurzenia za pomocą tychże lin. Kabina była połączona linami również z holownikiem. Sprężarka ustawiona na pokładzie statku tłoczyła do kabiny powietrze grubym wężem, wokół którego był owinięty przewód elektryczny i telefoniczny.
Dla sygnalizacji położenia do kabiny była przywiązana boja.
Górnego włazu używano tylko na powierzchni, pod wodą korzystano z dolnego, który praktycznie przez cały czas zanurzenia pozostawiano otwarty.
Dla stateczności Meduza miała na zewnątrz przyspawane pojemniki na balast.
Z przodu i z tyłu po jedym maleńkim iluminatorze, jedna niezbyt mocna żarówka dla oświetlenia wnętrza.
Posiłki i napoje pakowane w szczelne pudełka, termosy i słoiki dostarczali załodze koledzy - nurkowie.
Główny konstruktor był nałogowym palaczem i - pomimo bardzo słabej wentylacji - w trakcie zanurzenia palił niewiele mniej niż na lądzie. Podobno przy podwyższonym ciśnieniu tlenu panującym w kabinie papieros spalał się w ciągu sekund.
[ Meduza II - PRZEKRÓJ z okładki Młodego Technika ]
Sukces (czyli wynurzenie całej załogi po siedmiu dobach, w stanie żywym) niewiele pomógł pionierowi w szerokim otwarciu drzwi. Władza nie dopuściła do rozwoju współpracy z RFN i Japonią, zainteresowanych pracami Dębskiego, a jedną z jego kolejnych konstrukcji, bliską ukończenia, złomowano pod jego nieobecność.
Meduzę II przebudowano (zamontowano wieżyczkę i dodano pływaki) i przez wiele lat używano do badań geologicznych dna Bałtyku.
Dzięki niej uzyskano wielokrotnie większą wydajność podczas prac, ponieważ nurkowie mogli spędzać (mieszkać) kilka dni w pobliżu swoich stanowisk, zamiast wielogodzinnego wynurzania się każdego dnia.
Pomysły Dębskiego i współpracujących z nim kolegów, wyniki ich prac, oraz ich patenty (po wygaśnięciu) zostały wykorzystane w wielu krajach na całym świecie. Spotkało się to m.in. z niezadowoleniem firm prowadzących prace podwodne, które kasowały od godziny pracy nurka.
Konstruktor zaprojektował później m.in. batyplan Delfin (przepiękny pojazd!) i batyskafy Geonur przeznaczone do wierceń w dnie morskim. Wiem, że powstały i były używane, ale - póki co - nic więcej. Były oparte na ciekawym pomyśle - pływały poziomo, a do samego wiercenia ustawiano je w pionie.
Kilkanaście lat temu odnaleziono kapsułę w bardzo kiepskim stanie i wyremontowano. Przez kilka lat stała przed wejściem do Muzeum Nurkowania, rok temu przeniesiono ją na Czerniakowską do Muzeum Wojska Polskiego.
Modelik Meduzy budowałem równolegle z lekturą książki Antoniego Dębskiego pt. 'Na dnie i w toni'. Autor opisał w niej Meduzy i inne podwodne urządzenia swojej konstrukcji oraz eksperymenty, jakie przeprowadzał. Niesamowity koleś! Zapowiedział drugą część. Niestety - w roku 2006 zmarł...
Pojazd niewielki, niezbyt okazały. Taka sobie żółto-czarna kapsułka. Kosztowała trochę kombinowania z mocowaniem poszczególnych fragmentów pod odpowiednimi kątami, żeby wszystko się ładnie zgrało.
4 klocki malowane, bo całego wzoru malowania nie było jak zrobić z samych klocków.
Najtrudniej mi było zbudować zbiorniki na balast - aby wysunąć 'żeberka' i pomiędzy nimi wstawić nieco większym skosem żółte powierzchnie, i - najlepiej - zaznaczyć, że są to otwarte od góry komory.
Po wielu próbach udało się.
O ile wraków na dnie Bałtyku jest mnóstwo, z każdego okresu historycznego, to wodorosty dodałem dla urozmaicenia, wbrew stanowi faktycznemu. ...Choć może gdzieś są takie miejsca?
Zdjęcia podwodne:
Nareszcie KONIEC :)
W latach 60-tych w Polsce nikt się tym jeszcze nie zajmował, a na świecie na tyle niewiele osób, że nie było nawet jak skorzystać z czyichś doświadczeń.
Przeprowadzał eksperymenty najpierw na myszach i innych zwierzętach, a następnie - na sobie samym.
Doprowadzał się do utraty przytomności - aby zdobyć informacje nieosiągalne w inny sposób; aby dowiedzieć się, gdzie leży granica wytrzymałości ludzkiego organizmu, opracować skład mieszanki do oddychania, stworzyć tabele zanurzeń dla płetwonurków.
Pasjonat, człowiek z powołaniem, który - na przekór nieprzejednanemu systemowi - chciał zrobić coś dla ludzi.
Polscy nurkowie wtedy sami kleili sobie skafandry, i sami budowali aparaty oddechowe.
Był nurkiem oraz... konstruktorem łodzi podwodnych.
Pierwszą jego konstrukcją była Meduza. Podwodna kabina mieszkalna dla dwóch osób. Nie miała napędu, była wyposażona tylko w podstawowe przyrządy, a zanurzenia i wynurzenia dokonywano regulując długość lin łączących kabinę z zatapianym balastem.
W czasie wakacji w 1967 r. dokonał w Meduzie eksperymentalnego zanurzenia w jeziorze Kłodno na Kaszubach, na głębokość 20m.
Następną jego konstrukcją była Meduza II o wyporności 9t, przeznaczona do pracy w wodach morskich. Również dwuosobowa, jednak znacznie zmodyfikowana w stosunku do pierwszej. Posiadała nawet pokładowy kibel!
Meduzy były budowane przez Antoniego Dębskiego i jego kolegów w Stoczni Gdyńskiej, w której pracował. Po godzinach pracy, z materiałów odpadowych, jako że nie udało mu się uzyskać dla swoich eksperymentów akceptacji oficjalnych czynników.
W listopadzie 1968 roku Antoni Dębski wraz Bogdanem Bełdowskim (nurek głębinowy) i Jerzym Kulińskim przeprowadził w Zatoce Gdańskiej historyczne zanurzenie w Meduzie II. Przez tydzień mieszkali na głębokości 26m.
O wydarzeniu było głośno w polskiej prasie i telewizji.
[ Meduza II - ZDJĘCIE - listopad 1968 ]
Zanurzenie wymagało statku-bazy, którym był holownik 'Koral'.
Najpierw opuszczano na dno zbiornik z balastem, połączony z kabiną wężem do pompowania powietrza i dwiema linami. W podłodze kabiny były zamocowane ręczne kołowrotki do regulacji zanurzenia za pomocą tychże lin. Kabina była połączona linami również z holownikiem. Sprężarka ustawiona na pokładzie statku tłoczyła do kabiny powietrze grubym wężem, wokół którego był owinięty przewód elektryczny i telefoniczny.
Dla sygnalizacji położenia do kabiny była przywiązana boja.
Górnego włazu używano tylko na powierzchni, pod wodą korzystano z dolnego, który praktycznie przez cały czas zanurzenia pozostawiano otwarty.
Dla stateczności Meduza miała na zewnątrz przyspawane pojemniki na balast.
Z przodu i z tyłu po jedym maleńkim iluminatorze, jedna niezbyt mocna żarówka dla oświetlenia wnętrza.
Posiłki i napoje pakowane w szczelne pudełka, termosy i słoiki dostarczali załodze koledzy - nurkowie.
Główny konstruktor był nałogowym palaczem i - pomimo bardzo słabej wentylacji - w trakcie zanurzenia palił niewiele mniej niż na lądzie. Podobno przy podwyższonym ciśnieniu tlenu panującym w kabinie papieros spalał się w ciągu sekund.
[ Meduza II - PRZEKRÓJ z okładki Młodego Technika ]
Sukces (czyli wynurzenie całej załogi po siedmiu dobach, w stanie żywym) niewiele pomógł pionierowi w szerokim otwarciu drzwi. Władza nie dopuściła do rozwoju współpracy z RFN i Japonią, zainteresowanych pracami Dębskiego, a jedną z jego kolejnych konstrukcji, bliską ukończenia, złomowano pod jego nieobecność.
Meduzę II przebudowano (zamontowano wieżyczkę i dodano pływaki) i przez wiele lat używano do badań geologicznych dna Bałtyku.
Dzięki niej uzyskano wielokrotnie większą wydajność podczas prac, ponieważ nurkowie mogli spędzać (mieszkać) kilka dni w pobliżu swoich stanowisk, zamiast wielogodzinnego wynurzania się każdego dnia.
Pomysły Dębskiego i współpracujących z nim kolegów, wyniki ich prac, oraz ich patenty (po wygaśnięciu) zostały wykorzystane w wielu krajach na całym świecie. Spotkało się to m.in. z niezadowoleniem firm prowadzących prace podwodne, które kasowały od godziny pracy nurka.
Konstruktor zaprojektował później m.in. batyplan Delfin (przepiękny pojazd!) i batyskafy Geonur przeznaczone do wierceń w dnie morskim. Wiem, że powstały i były używane, ale - póki co - nic więcej. Były oparte na ciekawym pomyśle - pływały poziomo, a do samego wiercenia ustawiano je w pionie.
Kilkanaście lat temu odnaleziono kapsułę w bardzo kiepskim stanie i wyremontowano. Przez kilka lat stała przed wejściem do Muzeum Nurkowania, rok temu przeniesiono ją na Czerniakowską do Muzeum Wojska Polskiego.
Modelik Meduzy budowałem równolegle z lekturą książki Antoniego Dębskiego pt. 'Na dnie i w toni'. Autor opisał w niej Meduzy i inne podwodne urządzenia swojej konstrukcji oraz eksperymenty, jakie przeprowadzał. Niesamowity koleś! Zapowiedział drugą część. Niestety - w roku 2006 zmarł...
Pojazd niewielki, niezbyt okazały. Taka sobie żółto-czarna kapsułka. Kosztowała trochę kombinowania z mocowaniem poszczególnych fragmentów pod odpowiednimi kątami, żeby wszystko się ładnie zgrało.
4 klocki malowane, bo całego wzoru malowania nie było jak zrobić z samych klocków.
Najtrudniej mi było zbudować zbiorniki na balast - aby wysunąć 'żeberka' i pomiędzy nimi wstawić nieco większym skosem żółte powierzchnie, i - najlepiej - zaznaczyć, że są to otwarte od góry komory.
Po wielu próbach udało się.
O ile wraków na dnie Bałtyku jest mnóstwo, z każdego okresu historycznego, to wodorosty dodałem dla urozmaicenia, wbrew stanowi faktycznemu. ...Choć może gdzieś są takie miejsca?
Zdjęcia podwodne:
Nareszcie KONIEC :)
Ostatnio zmieniony 2015-07-30, 13:40 przez V1, łącznie zmieniany 5 razy.
\/1 ______________
-
- VIP
- Posty: 2363
- Rejestracja: 2014-03-16, 16:34
- Lokalizacja: Warszawa
- brickshelf: Proszę uzupełnić
- Kontakt:
-
Dn wysmieite, a zdecia to istny majstersztyk. Brawa jak zawsze. Jestem zachwycony klimatem.
Ile by nie było to i tak jest za mało.
Szacunek do klocków, nienawiść do COBI, tak zostałem wychowany.
foto
Szacunek do klocków, nienawiść do COBI, tak zostałem wychowany.
foto
Zdecydowanie dobra robota, wodorosty wyglądają świetnie. Czy na wystawie będzie stał luzem czy z podstawką z dnem? Bo chętnie bym zobaczył fotkę bez dorobionego tła :)
Ride the wind, take on your destiny
You gotta get much higher
Fly your flight, get over society
The world is by far much bigger! - Samael
You gotta get much higher
Fly your flight, get over society
The world is by far much bigger! - Samael
Super.
Moja tematyka.
Zdjęcia rewelacja.
Moja tematyka.
Zdjęcia rewelacja.
mniam mniam -> http://www.brickshelf.com/gallery/barte ... lfurix.gif
Jakkolwiek model jest bardzo ciekawy, dla mnie ważniejsza jest historia, która się za nim kryje. Nie znałem jej, a warto, jest dobrą pożywką dla naszej dumy narodowej.
Jak widzę wyznajesz zasadę "Uczyć bawiąc" Krasickiego, na mnie to działa.
Jeżeli szukasz inspiracji dla kolejnych projektów z czasów PRL, to chętnie podpowiem:
TS-16 Grot
Jak widzę wyznajesz zasadę "Uczyć bawiąc" Krasickiego, na mnie to działa.
Jeżeli szukasz inspiracji dla kolejnych projektów z czasów PRL, to chętnie podpowiem:
TS-16 Grot
Hey! you're banjaxed!
Hey! you're screwed!
And death is coming for you!
Hey! you're screwed!
And death is coming for you!
Lubię takie historie, Camel. Szczególnie z polskiego podwórka, na którym mieliśmy wszystko, i wszystko już zapomnieliśmy.
Nie jest moim zamiarem uczenie, ale jeśli to przy okazji się udaje, to fajnie.
Szczególnie, że Meduza sama w sobie, bez opisu i tła historycznego jest nieciekawa.
Wyzwanie, jakim była dla tych ludzi było o wiele większe, niż wysłanie przez USA sondy na Marsa, czy japońskiej łodzi podwodnej w największe głębiny, kiedy wielkie korporacje dysponują wszelkimi środkami, technologiami i nieograniczoną gotówką.
A Dębskiemu i kolegom nikt nie chciał nawet przydzielić dyżurnego lekarza przy pierwszych zanurzeniach, chociaż przynajmniej jeden z jego celów pokrywał się z celem partii, mianowicie zwiększenie produktywności.
Mam jakieś rysunki Grota i chyba zdjęcie makiety w jakiejś starej książce o polskich konstrukcjach. Ale na samoloty z Lego jeszcze dla mnie za wcześnie :)
Za to mam na ukończeniu coś również z dziedziny lotnictwa.
Inspiracji zawsze szukam i ewentualnie odkładam w podręcznym archiwum, które regularnie przeglądam i coś wybieram. Tak więc dorzucę tam Grota.
Cieszę się, że Wam się podoba to maleństwo.
W Gdyni nie wystawiłem z braku miejsca, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Może za rok wykombinuję zalewane wodą akwarium.
Dzieci na wystawach rzucają się do wszystkiego, co się rusza i działa. Coś bujającego się w wodzie rzadko się zdarza.
Oczywiście tylko jeśli ktoś mi podrzuci kilkanaście litrów wody ze studni w Billund.
Nie jest moim zamiarem uczenie, ale jeśli to przy okazji się udaje, to fajnie.
Szczególnie, że Meduza sama w sobie, bez opisu i tła historycznego jest nieciekawa.
Wyzwanie, jakim była dla tych ludzi było o wiele większe, niż wysłanie przez USA sondy na Marsa, czy japońskiej łodzi podwodnej w największe głębiny, kiedy wielkie korporacje dysponują wszelkimi środkami, technologiami i nieograniczoną gotówką.
A Dębskiemu i kolegom nikt nie chciał nawet przydzielić dyżurnego lekarza przy pierwszych zanurzeniach, chociaż przynajmniej jeden z jego celów pokrywał się z celem partii, mianowicie zwiększenie produktywności.
Mam jakieś rysunki Grota i chyba zdjęcie makiety w jakiejś starej książce o polskich konstrukcjach. Ale na samoloty z Lego jeszcze dla mnie za wcześnie :)
Za to mam na ukończeniu coś również z dziedziny lotnictwa.
Inspiracji zawsze szukam i ewentualnie odkładam w podręcznym archiwum, które regularnie przeglądam i coś wybieram. Tak więc dorzucę tam Grota.
Cieszę się, że Wam się podoba to maleństwo.
W Gdyni nie wystawiłem z braku miejsca, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Może za rok wykombinuję zalewane wodą akwarium.
Dzieci na wystawach rzucają się do wszystkiego, co się rusza i działa. Coś bujającego się w wodzie rzadko się zdarza.
Oczywiście tylko jeśli ktoś mi podrzuci kilkanaście litrów wody ze studni w Billund.
Ostatnio zmieniony 2015-07-30, 14:00 przez V1, łącznie zmieniany 1 raz.
\/1 ______________