[MOC] Kombinat
Moderatorzy: Mod Team, Mod Team
[MOC] Kombinat
"Odkąd pamiętam, zawsze chodziło o ropę...
Cześć. To ja. Mark Stalker. Jestem tu CommOp-em. Odpowiadam za komunikację zewnętrzną oraz wyjścia na zewnątrz. Co do komunikacji to przynajmniej próby jej nawiązania z innymi Ocalałymi. Każdy z nas tu w Kombinacie ma jakąś funkcję, a najczęściej dwie. Nie wpuszczamy tu przybłęd, jedynie tych, którzy mogą coś Kombinatowi zaoferować w zamian za ochronę i szansę przeżycia.
Mieszkam tu. Blok A, trzecie piętro. Blok to szumne określenie tych wież z kontenerów, które dały nam początkowo schronienie, zanim nie przewlekliśmy ich na teren Kombinatu.
Prywatne mieszkanko, takie M1, zarezerwowane wyłącznie dla elity. Mam piękny widok, taras dla siebie i radia, tylko trzeba się wspinać. Ale dla takiego zaprawionego w bojach Op-a jak ja to pestka.
Niebawem oprowadzę Was po Kombinacie, ale najpierw musimy ze Scarlett sprawdzić, czy oby nie jesteście napromieniowani, nie mutujecie, ani nie jesteście już Zmienionymi. Z nimi nigdy nie wiadomo...
Nie, nie pokażę swojej twarzy. Jest pamiątką po tamtym Dniu i kilku spotkaniach ze Zmienionymi. Nie, nie pytajcie... Od lata walczę z koszmarami z dzieciństwa, kiedy nam, Ocalonym, przyszło zmierzyć się z nową rzeczywistością... Moja twarz w niczym Wam nie pomoże, a tylko przerazi tak, że postanowicie spróbować szans na zewnątrz. Tam nie jest łatwo. Promieniowanie, zmutowane rośliny, które za nadto polubiły mięso. Aberracje przyrody i praw fizyki czasem osiągają poziomy, o których nie śniło się fantastom sprzed Dnia. Bandy Ocalałych, które zapomniały co to człowieczeństwo i cywilizacja, napadające na każdego kto się nawinie i jest słabszy od nich. Zmienni... Trzymamy tutaj jednego. Potem może Wam pokażę.
Jeśli okażecie się tego warci.
Sprawdzeni? Zatem zapraszam, Kombinat wita Was!”
"No nie stójcie tak przed frontem, wchodźcie. Zaczynamy od kwater mieszkalnych.
Kwatery mieszkalne. Szumnie powiedziane. Większość naszej małej społeczności zamieszkuje kontenery. Jak wspominałem, ja mam lokum blok A, nr 3.
Na jego szczycie mam małe stanowisko radiowe. Takie CB, tylko z większą anteną. Próbuję skontaktować się z kimkolwiek. Na razie bezskutecznie, ale Pułkownik chyba ma więcej wiary niż ja i codziennie nakazuje zawiązywać łączność. Znaczy się… próbować nawiązywać łączność.
Pod moim blokiem mam mały ryneczek – za kilka kapsli stanowiących swoistą gotówkę możesz tu kupić co Zewnętrzni przyniosą. Mamy trzy sklepiki – Fallouta i Piotra Petrovica oraz jeden przeznaczony okazjonalnie dla zaprzyjaźnionych Zewnętrznych.
Fallout prowadzi przybytek dla wszystkich Zewnętrznych i Operów. Ubrania ochronne, obuwie, skanery radiacji, czytniki anomalii. Sprzęt survivalowy. Co tylko chcesz.
W przeszłości tych dwoje też parało się handlem, mieli własne sklepiki w pobliskim centrum handlowym. Jak piep…., oboje byli akurat na drodze obok i znaleźli schronienie tutaj. Świat się zawalił, a oni nadal handel i kasa… Ale przynajmniej jest gdzie upłynnić fanty zza murów, a i Petrovic ma niezłe fajki. Takie z prawdziwym tytoniem, nie suszoną trawą z dodatkiem grzybków.
To nasz mały kącik rozrywki. Automat do gry z kasyna Kombinatu, pinball, no i Lola. Nasza gwiazda.
…nie zwracajcie uwagi na pranie. Wiecie, tu naprawdę jest niewiele wolnego miejsca.
Mamy też browar. Pułkownik się początkowo wzbraniał, mówi, że przyniesie nam to zgubę, spadek kondycji i upadek morale (to może być ono jeszcze niżej?). Ale został przegłosowany. Jeden pistolet kontra łomy, siekiery, łopaty i co jeszcze kto miał pod ręką. Był to jedyny raz, kiedy Pułkownik musiał zaakceptować narzuconą mu wolę zamiast samemu wieść prym. Browar prowadzi pani Jones, bo pan Jones zazwyczaj zajmuje się sprawdzaniem jakości trunku. No dobra, załatwi też od czasu do czasu substraty. Nie wiem, z czego oni to piwo warzą, ale składnikami bym tego nie nazwał.
Generalnie, staramy się żyć na tyle po staremu i w sposób cywilizowany, na ile pozwalają nowe realia. Tak jak te dwa gołąbeczki…
W południowym rogu Kombinatu mamy kilka pokoików dla naszej elity. Pułkownik, jego żona Leokadia i córka Hanna, Gearneck – nasz główny techniczny, Imek – nasz wiertniczy. Generalnie załapali się tam ci, którzy pierwszy po Pożodze dostali się w mury Kombinatu i zaczęli organizować tu (prze)życie. Mamy tam pokój Pułkownika, gdzie udało wstawić sejf, kilka znalezionych map i sprawny komputer. Tam też jest jedyny nasz kibel. Nawet działa, mało śmierdzi i jest jeszcze trochę srajtaśmy.
Obok tych pomieszczeń mamy warsztaty z podnośnikiem hydraulicznym, kompresorem, ostrzałką i toną narzędzi, słoików, smarów, części zamiennych i innego złomu. To królestwo Gearnecka, którego zazdrośnie chroni. Artem wspominał kiedyś o nim, że to Hefajstos naszych czasów, ale nie jestem zbyt dobry w tych historycznych aluzjach.
Nieco dalej jest jeszcze zbiornik ropy i wody, podłączonej do… prysznica. Higienę wszak trzeba zachowywać, nawet w świecie po Pożodze. Tylko techniczny jakoś tak nadal nie zamontował zasłonki… To teraz już wiecie dlaczego z mojego kontenera roztacza się – czasem – piękny widok ;).
Mamy trzy agregaty prądotwórcze. A raczej dwa sprawne, trzeci robi za dawcę części i nie sądzę, aby udało się go nam uruchomić. Jeden agregat zasila warsztaty i pompę wiertniczą, drugi reflektory i część mieszkalną. Ropa do agregatów idzie rurociągiem z głównego zbiornika. Jeśli Kombinat to żywy organizm, to to jest nasze serce. Ale mi się porównanie trafiło, nie? :)
I tak prąd z agregatów napędza pompę wieży wiertniczej, z niej pochodzi nasza ropa, a ropa idzie do agregatów. I tak w kółko. „Perpetuum mobile” – jak mawia Pułkownik.
Mamy trochę sprawnych jarzeniówek wyciągniętych z neonu Kombinatu. Kilka lamp naftowych. Niewiele tego, ale starcza. Książek i tak prawie nie ma, więc po cóż świecić. Żarówki i tak zachowujemy do pojazdów albo do szperaczy. Staramy się ostrożnie działać z ogniem, bo wiadomo – wody nigdy dość, a termin tych kilku zachowanych gaśnic to już dawno minął. Dobrze, że w ekipie zachował się spec od BHP i strażak w jednej osobie. Tylko jak się chce zakurzyć, to jakiś kąt ustronny trzeba znaleźć.
Staramy się, aby Kombinat był możliwie dobrze odcięty od świata zewnętrznego. I broniony. Znaleźliśmy kilka sztuk broni palnej, mamy muszkiety, wszelkiej maści samoróbki. Nawet stary lekki karabin maszynowy się trafił. Bramy wjazdowej broni pneumatyczne poczwórne działko harpunowe.
W strategicznych miejscach rozlokowanych jest kilka obsadzonych posterunków ze szperaczami,
a nasi mieszkańcy stale rozbudowują estakadę oraz pułapki dla nieproszonych gości.
Do wycieczek na zewnątrz nasi gieroje mają „pożyczonego” Rosomaka z miotaczem płomieni, małego buggiego oraz modyfikowanego trójkołowca. W warsztacie pracujemy nad jeszcze jednym pojazdem, ale tym razem idzie opornie.
Do pojazdów wykorzystujemy co się znajdzie z zalegających wokół wraków.
Najlepsze było to Lambo, co przywaliło w słup i kartony. Fajny silnik, trochę części, ale kierowca tak zaszczał z wrażenia siedzenia, że mimo powszechnych niedoborów foteli tych nikt z Operów ani nawet Zewnętrznych nie chciał tknąć.
Byłbym zapomniał. Nad nami czuwa żyro kapitana Muchy (tak chce być zwany, choć z kapitanem ma on tyle wspólnego co ja z marchewką), które – na tyle ile starcza cennej destylowanej benzyny – jest naszym zwiadem i kawalerią powietrzną.
Na koniec – nasi dzielni gieroje! Mamy ich trzy ekipy. Skąd akurat trzy? Tak jakoś wyszło. Nie to, żeby nie przepadały za sobą. Po prostu nie wchodzą sobie w paradę. Może to różne charaktery ciągną do siebie i odpychają od innych? Może to… nie, nie pytajcie już. Co ja, psycholog jakiś?
Najpierw Trojaczki – siostry Zarana i Zanya oraz ich braciszek Zartan. Siostry rozpoznać można jedynie poprzez farbowaną fryzurę Zarany, obie są jak kropla wody. Nawet tak samo operują piłami mechanicznymi. Zartan preferuje nieco mniej wysublimowane metody perswazji.
Zakuci – poznacie ich po tym, że zawsze noszą różnego rodzaje kaski i hełmy. Bez dwóch zdań. Nawet w Kombinacie. Crusher preferuje nieco mniejsze młotki jako swój arsenał. Red Pig woli dwuręcznego ubijaka z betonu. Ciężkie to i nieporęczne, ale jego wybór.
Trasher także uwielbia duże, ciężkie zabawki. A Wahoo… no cóż, jest dziwny. Nic nie mówi, niedowidzi, ciągle tylko szuka nowych filtrów do maski gazowej. Dziwny koleś. No ale ma fart – raz że mimo denek od butelek zamiast okularów przeżył tyle w tym świecie, dwa – cały czas coś znajduje ciekawego na Zewnątrz.
Burnout nie rozstaje się ze swoim miotaczem ognia, którym kiedy potrzeba skutecznie podgrzewa atmosferę każdej wycieczki poza Kombinat.
Profesorkowie – ta trójka ocalała ze szkolnej wycieczki, kiedy przyszła Pożoga. Artem stracił dłoń, ale mimo wieku potrafił się doskonale przystosować do nowego życia. Jest skutecznym poszukiwaczem artefaktów na Zewnątrz oraz lokalnym specem od historii i bajdurzenia. Sam o sobie mówi archeolog z przymusu. Al – nauczyciel od ZPT, czyli zajęć jak przykręcić śrubkę lub przyszyć guzik. Serio, były kiedyś takie zajęcia? :) Jeśli były to zapewne Al był dobry w tym co robił. I patrząc na jego samopała – nadal jest.
Fichemka – nasza Pani od fizyki i chemii – umiała szybko swoją wiedzę teoretyczną przekuć na nowe, śmiercionośne narzędzia – dzięki niej mamy dwa panzerfausty z cukru i rur kanalizacyjnych. Jak przekonał się już jeden Zmieniony – skuteczną.
Do tej ekipy należał też i Jeff Rosmak, belfer-biolog, dopóki miłość do roślinek go nie zgubiła. Chciałem powiedzieć - zjadła. Dosłownie.
Jakie są nasze problemy?
Ciągłe niedobory. Mało żywności, to po pierwsze. Jest jakaś hodowla, świniaki, jakieś kurki, ale upraw mało. Z ruin pobliskiego marketu wyciągnęliśmy ile się dało, cztery kilometry od nas jest kolejny, ale chyba obłożony Zmienionymi i Pułkownik nie chce dać zgody dla gierojów na wycieczkę. Człowiek czasem ma dość puszek, chińskich zalewajek i sucharów, a żreć trzeba. Królestwo za świeżą marchew!
Mrówki – nie takie zwykłe, te byśmy na patelnię… Oszczędzę kulinarnych szczegółów, może jecie akurat. Te są takie większe, paskudne. Wchodzą do nas pod ziemią z północnego narożnika. Ogień skuteczny, ale doszły skubane blisko rurociągu i trochę ryzykowna zabawa się zrobiła.
Roślinki Rosmaka – nazwaliśmy je tak, ku pamięci (i przestrodze) Jeffa Rosmaka, który za nadto się do nich zbliżył. Jego resztki nadal są trawione w jednej z nich. Spopielilibyśmy je, ale kilka rosnących przed Kombinatem stanowi swoistą pierwszą linię obrony. My ich nie tykamy, one nas nie tykają. Jakiś obcy podejdzie za blisko… i już nie ma obcego. I nie ma problemu :).
Zmienieni – ci najbardziej pokręceni przez promieniowanie i pożogę. Już nie ludzie, jeszcze nie potwory. W jednej chwili są jak ludzie, w innej stają się do niczego niepodobną mazią. Ponadto emanują radiacją i sprzęt elektroniczny przy nich nie działa. Nie wspomnę już, co się dzieje z kliszami fotograficznymi… Wspominałem, że jednego mamy?
Zewnętrzni – tu jest problem. To ludzie mieszkający poza murami naszego Kombinatu. Część to dobrzy znajomi spoza murów, zwłaszcza naszych gierojów i Operów. Część to mieszkańcy przygotowanych jeszcze przed Pożogą schronów, którzy teraz dopiero odważyli się wyjść na zewnątrz.
Część to samotni łowcy, samotnicy, mający tylko jeden cel – przeżyć. Część to zdemoralizowane typy, często łączące się w bandy, siejące postrach na drogach. Generalnie poza kilkoma dobrymi znajomymi nie wpuszczamy ich w nasze progi. Nawet Fallout handluje nimi z dachu swojego kontenera.
Od czasu do czasu przyplątują się niebiescy ze schronu. Jeśli są mili, wpuszczamy ich. Jeśli nie… Burnout?
Ale obrona czuwa. Kombinat broni sieć posterunków wyposażona w najlepszą broń, jaką udało nam się zdobyć, znaleźć lub wyprodukować. Trwamy i liczymy na cud.”
Praca zajmuje 2x5 płyt bazowych. Z racji na wymiar, jest podzielona na 3(4) sekcje:
Lewa strona Kombinatu - wejście i biura Kombinatu, agregaty, zadaszona. Wymiar 1,5x2 pb;
Prawa strona Kombinatu - warsztaty, pokoje "elity", wieża wiertnicza, łaźnia, itp., zadaszona. Wymiar 1,5x2 pb;
Środek Kombinatu A - parking, kurnik, ... . Wymiar 1x2 pb;
Środek Kombinatu B - "bloki" mieszkalne, ryneczek i "klub". Wymiar 1x2 pb.
Poszczególne sekcje łączą się oprócz standardowych połączeń technicowych w podstawie – rurociągiem biegnącym przez 3/4 szerokości makiety, linią energetyczną oraz kilkoma linkami zjazdowymi. Także „browar” stoi na dwóch częściach makiety i je łączy. Te elementy oczywiście nie „załapały się” na sesję partykularną, oczywiście w formie finalnej będą na swoim miejscu.
Pierwotna wersja projektowana przewidywała ok. 4 tysięcy elementów, ale było to wersja 2x3 pb, bez uwzględnienia choćby pojazdów. Zatem, biorąc pod uwagę rozszerzenie o 4 pb oraz detalowanie i pojazdy, myślę że 10 tysięcy klocków spokojnie poszło w ruch. Dodatkowo w ruch poszła kalkomania (znaczki, napisy, detale).
Największym problemem jest dach. Opiera się on na jedynie na kilku mocowaniach (np. prawa na 7 punktach 1x2), sam w sobie jest dość ciężki i „zapada się”. Słupy 1x2 także mocne nie są, biorąc pod uwagę ich wysokość i obciążenie. Tu część może jeszcze uda się wzmocnić kalkomanią (nomen omen – przedstawiające pęknięcia na betonie :)). W transporcie dostanie na pewno tymczasowe stemple (pewnie w oczobitnym czerwonym), i to raczej na bazie bricków x2. Od przekleństw mój prywatny kociołek w piekle powiększył się przy okazji przenoszenia do sesji zdjęciowej prawej części Kombinatu, gdzie pół dachu zawaliło się do środka. Dach najlepiej przenosić na… poduszce,
która dzięki zbliżonemu kształtowi płaszczyzny dachu. Ale cóż – miała być ażurowa konstrukcja budowli, jest ażurowa, tylko zawiasy skokowe nie wytrzymują ciśnienia. Jeśli dodam, że na górze jest jeszcze lądowisko autożyra…
Innym problemem jest nierównomierne obciążenie powierzchni, powodujące odkształcanie się płyt bazowych. Na czas transportu będą wsparte albo na deskach, albo na dużych płytach Duplo. To ostatnie rozwiązanie na razie się sprawdziło.
Reasumując – mam za duże łapy na takie budowle, co wpadnie do środka, to tylko pinceta. A i tu czasem trzeba było demontować część pozostałości po oknach, aby się dostać do wnętrza Kombinatu.
Uzupełnieniem makiety są oczywiście pojazdy: Buggy, Trike, Żyro i Rosomak.
Buggy to mały dwuosobowy pojazd terenowy, z założenia szybki i pakowny, taki łamacz blokady. Ulubiony Pułkownika.
Trike to typowy trójkołowiec, gdzie jedna osoba może poczuć pęd wiatru we włosach. Z racji jednak na hałas dobiegający z silnika, nie poleca się go na randki.
Autożyro kapitana Muchy to mam nadzieję czytelna aluzja do pewnego filmu. Nie muszę chyba przypominać tytułu?
Rosomak z kolei to ciężki transporter opancerzony przerobiony na mobilny miotacz ognia i transportowiec tego, co gieroje znajdą na Zewnątrz. Zaznaczę też, że Rosomak został zaczerpnięty z pracy Legohaulica – układ podwozia i płyty nadwozia. Reszta poddana przeróbkom w Kombinacie. Zresztą, nasz przewodnik Comm-Op wspominał coś o przejęciu pojazdu z innego ośrodka.
Pod ten pojazd przygotowywana była także sekcja środkowa A Kombinatu, razem z pomostem, aczkolwiek raczej widziałbym go na makiecie w terenie z desantem gierojów.
„Kończę już. Właśnie złapałem przez radio jakiś kontakt. Podobno jakieś sto kilometrów od nas znajduje się bezpieczny schron Vault 69. Jest bezpieczny, bez radiacji i nie ma tam Zmiennych. Możemy się tam przenieść. Z opisu prawie jak ten wymarzony…
Potrzebują tylko ropy. Ropę mamy i to będzie nasz bilet wstępu.
W końcu, zawsze chodziło o ropę…”
Pełna galeria - tym razem zdecydowanie większa :) - na Flickr.
Cześć. To ja. Mark Stalker. Jestem tu CommOp-em. Odpowiadam za komunikację zewnętrzną oraz wyjścia na zewnątrz. Co do komunikacji to przynajmniej próby jej nawiązania z innymi Ocalałymi. Każdy z nas tu w Kombinacie ma jakąś funkcję, a najczęściej dwie. Nie wpuszczamy tu przybłęd, jedynie tych, którzy mogą coś Kombinatowi zaoferować w zamian za ochronę i szansę przeżycia.
Mieszkam tu. Blok A, trzecie piętro. Blok to szumne określenie tych wież z kontenerów, które dały nam początkowo schronienie, zanim nie przewlekliśmy ich na teren Kombinatu.
Prywatne mieszkanko, takie M1, zarezerwowane wyłącznie dla elity. Mam piękny widok, taras dla siebie i radia, tylko trzeba się wspinać. Ale dla takiego zaprawionego w bojach Op-a jak ja to pestka.
Niebawem oprowadzę Was po Kombinacie, ale najpierw musimy ze Scarlett sprawdzić, czy oby nie jesteście napromieniowani, nie mutujecie, ani nie jesteście już Zmienionymi. Z nimi nigdy nie wiadomo...
Nie, nie pokażę swojej twarzy. Jest pamiątką po tamtym Dniu i kilku spotkaniach ze Zmienionymi. Nie, nie pytajcie... Od lata walczę z koszmarami z dzieciństwa, kiedy nam, Ocalonym, przyszło zmierzyć się z nową rzeczywistością... Moja twarz w niczym Wam nie pomoże, a tylko przerazi tak, że postanowicie spróbować szans na zewnątrz. Tam nie jest łatwo. Promieniowanie, zmutowane rośliny, które za nadto polubiły mięso. Aberracje przyrody i praw fizyki czasem osiągają poziomy, o których nie śniło się fantastom sprzed Dnia. Bandy Ocalałych, które zapomniały co to człowieczeństwo i cywilizacja, napadające na każdego kto się nawinie i jest słabszy od nich. Zmienni... Trzymamy tutaj jednego. Potem może Wam pokażę.
Jeśli okażecie się tego warci.
Sprawdzeni? Zatem zapraszam, Kombinat wita Was!”
"No nie stójcie tak przed frontem, wchodźcie. Zaczynamy od kwater mieszkalnych.
Kwatery mieszkalne. Szumnie powiedziane. Większość naszej małej społeczności zamieszkuje kontenery. Jak wspominałem, ja mam lokum blok A, nr 3.
Na jego szczycie mam małe stanowisko radiowe. Takie CB, tylko z większą anteną. Próbuję skontaktować się z kimkolwiek. Na razie bezskutecznie, ale Pułkownik chyba ma więcej wiary niż ja i codziennie nakazuje zawiązywać łączność. Znaczy się… próbować nawiązywać łączność.
Pod moim blokiem mam mały ryneczek – za kilka kapsli stanowiących swoistą gotówkę możesz tu kupić co Zewnętrzni przyniosą. Mamy trzy sklepiki – Fallouta i Piotra Petrovica oraz jeden przeznaczony okazjonalnie dla zaprzyjaźnionych Zewnętrznych.
Fallout prowadzi przybytek dla wszystkich Zewnętrznych i Operów. Ubrania ochronne, obuwie, skanery radiacji, czytniki anomalii. Sprzęt survivalowy. Co tylko chcesz.
W przeszłości tych dwoje też parało się handlem, mieli własne sklepiki w pobliskim centrum handlowym. Jak piep…., oboje byli akurat na drodze obok i znaleźli schronienie tutaj. Świat się zawalił, a oni nadal handel i kasa… Ale przynajmniej jest gdzie upłynnić fanty zza murów, a i Petrovic ma niezłe fajki. Takie z prawdziwym tytoniem, nie suszoną trawą z dodatkiem grzybków.
To nasz mały kącik rozrywki. Automat do gry z kasyna Kombinatu, pinball, no i Lola. Nasza gwiazda.
…nie zwracajcie uwagi na pranie. Wiecie, tu naprawdę jest niewiele wolnego miejsca.
Mamy też browar. Pułkownik się początkowo wzbraniał, mówi, że przyniesie nam to zgubę, spadek kondycji i upadek morale (to może być ono jeszcze niżej?). Ale został przegłosowany. Jeden pistolet kontra łomy, siekiery, łopaty i co jeszcze kto miał pod ręką. Był to jedyny raz, kiedy Pułkownik musiał zaakceptować narzuconą mu wolę zamiast samemu wieść prym. Browar prowadzi pani Jones, bo pan Jones zazwyczaj zajmuje się sprawdzaniem jakości trunku. No dobra, załatwi też od czasu do czasu substraty. Nie wiem, z czego oni to piwo warzą, ale składnikami bym tego nie nazwał.
Generalnie, staramy się żyć na tyle po staremu i w sposób cywilizowany, na ile pozwalają nowe realia. Tak jak te dwa gołąbeczki…
W południowym rogu Kombinatu mamy kilka pokoików dla naszej elity. Pułkownik, jego żona Leokadia i córka Hanna, Gearneck – nasz główny techniczny, Imek – nasz wiertniczy. Generalnie załapali się tam ci, którzy pierwszy po Pożodze dostali się w mury Kombinatu i zaczęli organizować tu (prze)życie. Mamy tam pokój Pułkownika, gdzie udało wstawić sejf, kilka znalezionych map i sprawny komputer. Tam też jest jedyny nasz kibel. Nawet działa, mało śmierdzi i jest jeszcze trochę srajtaśmy.
Obok tych pomieszczeń mamy warsztaty z podnośnikiem hydraulicznym, kompresorem, ostrzałką i toną narzędzi, słoików, smarów, części zamiennych i innego złomu. To królestwo Gearnecka, którego zazdrośnie chroni. Artem wspominał kiedyś o nim, że to Hefajstos naszych czasów, ale nie jestem zbyt dobry w tych historycznych aluzjach.
Nieco dalej jest jeszcze zbiornik ropy i wody, podłączonej do… prysznica. Higienę wszak trzeba zachowywać, nawet w świecie po Pożodze. Tylko techniczny jakoś tak nadal nie zamontował zasłonki… To teraz już wiecie dlaczego z mojego kontenera roztacza się – czasem – piękny widok ;).
Mamy trzy agregaty prądotwórcze. A raczej dwa sprawne, trzeci robi za dawcę części i nie sądzę, aby udało się go nam uruchomić. Jeden agregat zasila warsztaty i pompę wiertniczą, drugi reflektory i część mieszkalną. Ropa do agregatów idzie rurociągiem z głównego zbiornika. Jeśli Kombinat to żywy organizm, to to jest nasze serce. Ale mi się porównanie trafiło, nie? :)
I tak prąd z agregatów napędza pompę wieży wiertniczej, z niej pochodzi nasza ropa, a ropa idzie do agregatów. I tak w kółko. „Perpetuum mobile” – jak mawia Pułkownik.
Mamy trochę sprawnych jarzeniówek wyciągniętych z neonu Kombinatu. Kilka lamp naftowych. Niewiele tego, ale starcza. Książek i tak prawie nie ma, więc po cóż świecić. Żarówki i tak zachowujemy do pojazdów albo do szperaczy. Staramy się ostrożnie działać z ogniem, bo wiadomo – wody nigdy dość, a termin tych kilku zachowanych gaśnic to już dawno minął. Dobrze, że w ekipie zachował się spec od BHP i strażak w jednej osobie. Tylko jak się chce zakurzyć, to jakiś kąt ustronny trzeba znaleźć.
Staramy się, aby Kombinat był możliwie dobrze odcięty od świata zewnętrznego. I broniony. Znaleźliśmy kilka sztuk broni palnej, mamy muszkiety, wszelkiej maści samoróbki. Nawet stary lekki karabin maszynowy się trafił. Bramy wjazdowej broni pneumatyczne poczwórne działko harpunowe.
W strategicznych miejscach rozlokowanych jest kilka obsadzonych posterunków ze szperaczami,
a nasi mieszkańcy stale rozbudowują estakadę oraz pułapki dla nieproszonych gości.
Do wycieczek na zewnątrz nasi gieroje mają „pożyczonego” Rosomaka z miotaczem płomieni, małego buggiego oraz modyfikowanego trójkołowca. W warsztacie pracujemy nad jeszcze jednym pojazdem, ale tym razem idzie opornie.
Do pojazdów wykorzystujemy co się znajdzie z zalegających wokół wraków.
Najlepsze było to Lambo, co przywaliło w słup i kartony. Fajny silnik, trochę części, ale kierowca tak zaszczał z wrażenia siedzenia, że mimo powszechnych niedoborów foteli tych nikt z Operów ani nawet Zewnętrznych nie chciał tknąć.
Byłbym zapomniał. Nad nami czuwa żyro kapitana Muchy (tak chce być zwany, choć z kapitanem ma on tyle wspólnego co ja z marchewką), które – na tyle ile starcza cennej destylowanej benzyny – jest naszym zwiadem i kawalerią powietrzną.
Na koniec – nasi dzielni gieroje! Mamy ich trzy ekipy. Skąd akurat trzy? Tak jakoś wyszło. Nie to, żeby nie przepadały za sobą. Po prostu nie wchodzą sobie w paradę. Może to różne charaktery ciągną do siebie i odpychają od innych? Może to… nie, nie pytajcie już. Co ja, psycholog jakiś?
Najpierw Trojaczki – siostry Zarana i Zanya oraz ich braciszek Zartan. Siostry rozpoznać można jedynie poprzez farbowaną fryzurę Zarany, obie są jak kropla wody. Nawet tak samo operują piłami mechanicznymi. Zartan preferuje nieco mniej wysublimowane metody perswazji.
Zakuci – poznacie ich po tym, że zawsze noszą różnego rodzaje kaski i hełmy. Bez dwóch zdań. Nawet w Kombinacie. Crusher preferuje nieco mniejsze młotki jako swój arsenał. Red Pig woli dwuręcznego ubijaka z betonu. Ciężkie to i nieporęczne, ale jego wybór.
Trasher także uwielbia duże, ciężkie zabawki. A Wahoo… no cóż, jest dziwny. Nic nie mówi, niedowidzi, ciągle tylko szuka nowych filtrów do maski gazowej. Dziwny koleś. No ale ma fart – raz że mimo denek od butelek zamiast okularów przeżył tyle w tym świecie, dwa – cały czas coś znajduje ciekawego na Zewnątrz.
Burnout nie rozstaje się ze swoim miotaczem ognia, którym kiedy potrzeba skutecznie podgrzewa atmosferę każdej wycieczki poza Kombinat.
Profesorkowie – ta trójka ocalała ze szkolnej wycieczki, kiedy przyszła Pożoga. Artem stracił dłoń, ale mimo wieku potrafił się doskonale przystosować do nowego życia. Jest skutecznym poszukiwaczem artefaktów na Zewnątrz oraz lokalnym specem od historii i bajdurzenia. Sam o sobie mówi archeolog z przymusu. Al – nauczyciel od ZPT, czyli zajęć jak przykręcić śrubkę lub przyszyć guzik. Serio, były kiedyś takie zajęcia? :) Jeśli były to zapewne Al był dobry w tym co robił. I patrząc na jego samopała – nadal jest.
Fichemka – nasza Pani od fizyki i chemii – umiała szybko swoją wiedzę teoretyczną przekuć na nowe, śmiercionośne narzędzia – dzięki niej mamy dwa panzerfausty z cukru i rur kanalizacyjnych. Jak przekonał się już jeden Zmieniony – skuteczną.
Do tej ekipy należał też i Jeff Rosmak, belfer-biolog, dopóki miłość do roślinek go nie zgubiła. Chciałem powiedzieć - zjadła. Dosłownie.
Jakie są nasze problemy?
Ciągłe niedobory. Mało żywności, to po pierwsze. Jest jakaś hodowla, świniaki, jakieś kurki, ale upraw mało. Z ruin pobliskiego marketu wyciągnęliśmy ile się dało, cztery kilometry od nas jest kolejny, ale chyba obłożony Zmienionymi i Pułkownik nie chce dać zgody dla gierojów na wycieczkę. Człowiek czasem ma dość puszek, chińskich zalewajek i sucharów, a żreć trzeba. Królestwo za świeżą marchew!
Mrówki – nie takie zwykłe, te byśmy na patelnię… Oszczędzę kulinarnych szczegółów, może jecie akurat. Te są takie większe, paskudne. Wchodzą do nas pod ziemią z północnego narożnika. Ogień skuteczny, ale doszły skubane blisko rurociągu i trochę ryzykowna zabawa się zrobiła.
Roślinki Rosmaka – nazwaliśmy je tak, ku pamięci (i przestrodze) Jeffa Rosmaka, który za nadto się do nich zbliżył. Jego resztki nadal są trawione w jednej z nich. Spopielilibyśmy je, ale kilka rosnących przed Kombinatem stanowi swoistą pierwszą linię obrony. My ich nie tykamy, one nas nie tykają. Jakiś obcy podejdzie za blisko… i już nie ma obcego. I nie ma problemu :).
Zmienieni – ci najbardziej pokręceni przez promieniowanie i pożogę. Już nie ludzie, jeszcze nie potwory. W jednej chwili są jak ludzie, w innej stają się do niczego niepodobną mazią. Ponadto emanują radiacją i sprzęt elektroniczny przy nich nie działa. Nie wspomnę już, co się dzieje z kliszami fotograficznymi… Wspominałem, że jednego mamy?
Zewnętrzni – tu jest problem. To ludzie mieszkający poza murami naszego Kombinatu. Część to dobrzy znajomi spoza murów, zwłaszcza naszych gierojów i Operów. Część to mieszkańcy przygotowanych jeszcze przed Pożogą schronów, którzy teraz dopiero odważyli się wyjść na zewnątrz.
Część to samotni łowcy, samotnicy, mający tylko jeden cel – przeżyć. Część to zdemoralizowane typy, często łączące się w bandy, siejące postrach na drogach. Generalnie poza kilkoma dobrymi znajomymi nie wpuszczamy ich w nasze progi. Nawet Fallout handluje nimi z dachu swojego kontenera.
Od czasu do czasu przyplątują się niebiescy ze schronu. Jeśli są mili, wpuszczamy ich. Jeśli nie… Burnout?
Ale obrona czuwa. Kombinat broni sieć posterunków wyposażona w najlepszą broń, jaką udało nam się zdobyć, znaleźć lub wyprodukować. Trwamy i liczymy na cud.”
Praca zajmuje 2x5 płyt bazowych. Z racji na wymiar, jest podzielona na 3(4) sekcje:
Lewa strona Kombinatu - wejście i biura Kombinatu, agregaty, zadaszona. Wymiar 1,5x2 pb;
Prawa strona Kombinatu - warsztaty, pokoje "elity", wieża wiertnicza, łaźnia, itp., zadaszona. Wymiar 1,5x2 pb;
Środek Kombinatu A - parking, kurnik, ... . Wymiar 1x2 pb;
Środek Kombinatu B - "bloki" mieszkalne, ryneczek i "klub". Wymiar 1x2 pb.
Poszczególne sekcje łączą się oprócz standardowych połączeń technicowych w podstawie – rurociągiem biegnącym przez 3/4 szerokości makiety, linią energetyczną oraz kilkoma linkami zjazdowymi. Także „browar” stoi na dwóch częściach makiety i je łączy. Te elementy oczywiście nie „załapały się” na sesję partykularną, oczywiście w formie finalnej będą na swoim miejscu.
Pierwotna wersja projektowana przewidywała ok. 4 tysięcy elementów, ale było to wersja 2x3 pb, bez uwzględnienia choćby pojazdów. Zatem, biorąc pod uwagę rozszerzenie o 4 pb oraz detalowanie i pojazdy, myślę że 10 tysięcy klocków spokojnie poszło w ruch. Dodatkowo w ruch poszła kalkomania (znaczki, napisy, detale).
Największym problemem jest dach. Opiera się on na jedynie na kilku mocowaniach (np. prawa na 7 punktach 1x2), sam w sobie jest dość ciężki i „zapada się”. Słupy 1x2 także mocne nie są, biorąc pod uwagę ich wysokość i obciążenie. Tu część może jeszcze uda się wzmocnić kalkomanią (nomen omen – przedstawiające pęknięcia na betonie :)). W transporcie dostanie na pewno tymczasowe stemple (pewnie w oczobitnym czerwonym), i to raczej na bazie bricków x2. Od przekleństw mój prywatny kociołek w piekle powiększył się przy okazji przenoszenia do sesji zdjęciowej prawej części Kombinatu, gdzie pół dachu zawaliło się do środka. Dach najlepiej przenosić na… poduszce,
która dzięki zbliżonemu kształtowi płaszczyzny dachu. Ale cóż – miała być ażurowa konstrukcja budowli, jest ażurowa, tylko zawiasy skokowe nie wytrzymują ciśnienia. Jeśli dodam, że na górze jest jeszcze lądowisko autożyra…
Innym problemem jest nierównomierne obciążenie powierzchni, powodujące odkształcanie się płyt bazowych. Na czas transportu będą wsparte albo na deskach, albo na dużych płytach Duplo. To ostatnie rozwiązanie na razie się sprawdziło.
Reasumując – mam za duże łapy na takie budowle, co wpadnie do środka, to tylko pinceta. A i tu czasem trzeba było demontować część pozostałości po oknach, aby się dostać do wnętrza Kombinatu.
Uzupełnieniem makiety są oczywiście pojazdy: Buggy, Trike, Żyro i Rosomak.
Buggy to mały dwuosobowy pojazd terenowy, z założenia szybki i pakowny, taki łamacz blokady. Ulubiony Pułkownika.
Trike to typowy trójkołowiec, gdzie jedna osoba może poczuć pęd wiatru we włosach. Z racji jednak na hałas dobiegający z silnika, nie poleca się go na randki.
Autożyro kapitana Muchy to mam nadzieję czytelna aluzja do pewnego filmu. Nie muszę chyba przypominać tytułu?
Rosomak z kolei to ciężki transporter opancerzony przerobiony na mobilny miotacz ognia i transportowiec tego, co gieroje znajdą na Zewnątrz. Zaznaczę też, że Rosomak został zaczerpnięty z pracy Legohaulica – układ podwozia i płyty nadwozia. Reszta poddana przeróbkom w Kombinacie. Zresztą, nasz przewodnik Comm-Op wspominał coś o przejęciu pojazdu z innego ośrodka.
Pod ten pojazd przygotowywana była także sekcja środkowa A Kombinatu, razem z pomostem, aczkolwiek raczej widziałbym go na makiecie w terenie z desantem gierojów.
„Kończę już. Właśnie złapałem przez radio jakiś kontakt. Podobno jakieś sto kilometrów od nas znajduje się bezpieczny schron Vault 69. Jest bezpieczny, bez radiacji i nie ma tam Zmiennych. Możemy się tam przenieść. Z opisu prawie jak ten wymarzony…
Potrzebują tylko ropy. Ropę mamy i to będzie nasz bilet wstępu.
W końcu, zawsze chodziło o ropę…”
Pełna galeria - tym razem zdecydowanie większa :) - na Flickr.
Ostatnio zmieniony 2016-04-02, 09:07 przez BHs, łącznie zmieniany 3 razy.
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Zagłówek. Coś a la zagłówek. W sumie przy pędzie usztywnienie korpusu motocyklisty byłoby wskazane :).Durzy pisze:To dziwne za plecami motocyklisty mnie się nie podoba. To zasysa motocyklistę do silnika? ;)
Generalnie musiał być w formie "jumpera", aby być na dwa study szeroki i trochę zakryć silnik. O 24.00 wydawał się być ok :P, ale dziś jeszcze pogrzebię w złomowisku nad ciekawszą formą wykończenia tego detalu.
Dzisiejsze założenie - dorobić dwa wraki aut i oil rig, zobaczymy czy się uda :). Na szczęście nie muszę już siedzieć nad kalkomaniami, to odejdzie siedzenie przed kompem.
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Przerobiłem i wygląda nawet lepiej. Z tej perspektywy nie widać, ale przy łączeniu grilla powstał delikatny skos który komponuje się z linią głowy kierowcy.
Generalnie muszę urządzić lepszą sesję niż komórka, ale to może po świętach.
Wczoraj m.in. (pewne hmm, elementy są 18+ :P) doszło:
Cztery wraki, dwie ekipy gierojów.
Pośrodku pierwszy vault dweller.
Dziś w planach - jakiś większy wrak? Chatka "cioci kloci", namioty, rozbudowa radia, zabudowa kibli. Przyjemności, nie? :)
Generalnie muszę urządzić lepszą sesję niż komórka, ale to może po świętach.
Wczoraj m.in. (pewne hmm, elementy są 18+ :P) doszło:
Cztery wraki, dwie ekipy gierojów.
Pośrodku pierwszy vault dweller.
Dziś w planach - jakiś większy wrak? Chatka "cioci kloci", namioty, rozbudowa radia, zabudowa kibli. Przyjemności, nie? :)
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Dzięki :).spacelord pisze:Trójkołowiec bardzo ciekawie wyszedł.
Stwierdziłem, że "ocieplę" nieco wizerunek drugiego z pojazdów:
A przeszedłeś pozytywnie weryfikację czy nie jesteś napromieniowany i jesteś godzien wejścia do Kombinatu? :)spacelord pisze:Co do kombinatu - z opisu (przynajmniej początkowego) nie wynika, że to fragmenty jakiejś większej makiety, i przez to nie bardzo wiadomo co to (ale na flickr są jakieś zdjęcia poglądowe, które rozjaśniają wszystko, a których nie zalinkowałeś tutaj).
To oczywiście tylko skrót myślowy z książki "Uniwersum Metro 2033. Dzielnica obiecana" Pawła Majki :).
A na poważnie - cały czas pracuję jeszcze nad propsami. Całość "ostatniej ostoi ludzkości" będzie zawalona, tak jak widzę to po lekturze powyższej książki i podobnych. Chaos, śmietnik, burdel na kółkach. Porządną sesję zdjęciową może uda mi się zrobić we środę, wezmę chyba wolne z roboty. Budynek jest rozległy, pełen zakamarków, w dodatku zadaszony, co nie ułatwi zdjęć, zwłaszcza tego co kryje się pod dachem. Nie ukrywam, że nie żałowałem czasu, sił i klocków - wszystko jest wyposażone kompletnie. Znajdzie się nawet pinball (w barwach Mad Maxa, a co :)).
Wczoraj zrobiłem dwa pojazdy (a właściwie wrak i żyro), dwa kontenery (dziś wyposażenie ich wnętrza) i kilka dodatkowych propsów - jeśli nie zmieszczą się na mojej makiecie, to rozstawi się je po terenie makiety globalnej.
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Ten autobusik fajny jest...
Co do wraków, to część z nich mogłaby mieć jakieś koła... Ewentualnie mógłbyś im zrobić jakieś rdzawe naklejki bo przez ten brak kół i świeżość farby (zwłaszcza czerwona osobówka i ałtołobuz) wyglądają jakby były tuż przed wyjazdem z fabryki i po prostu nie domontowano im wszystkich części.
Co do wraków, to część z nich mogłaby mieć jakieś koła... Ewentualnie mógłbyś im zrobić jakieś rdzawe naklejki bo przez ten brak kół i świeżość farby (zwłaszcza czerwona osobówka i ałtołobuz) wyglądają jakby były tuż przed wyjazdem z fabryki i po prostu nie domontowano im wszystkich części.
"Ferrari" dostanie w post-produkcji część elementu w dark red i reddish brown. I zasikane siedzenie i kartony przed maską. Tego wymaga narracja :), ale wszelkie skojarzenia z kartonami są absolutnie przypadkowe :P.SERVATOR pisze:Ten autobusik fajny jest...
Co do wraków, to część z nich mogłaby mieć jakieś koła... Ewentualnie mógłbyś im zrobić jakieś rdzawe naklejki bo przez ten brak kół i świeżość farby (zwłaszcza czerwona osobówka i ałtołobuz) wyglądają jakby były tuż przed wyjazdem z fabryki i po prostu nie domontowano im wszystkich części.
Autobus raczej zostawię jak jest, ale będzie na boku i w środku urządzę stalkerowskie legowisko.
Te dwie rzeczy są na liście to do", która ma jeszcze jakieś circa 30-40 pozycji - i staram się już raczej nic nie dodawać tylko wykreślać. Łatwo nie jest. Najchętniej to bym jeszcze jeden rząd pięciu płyt przed Kombinatem zrobił, ale na to niestety nie mam już środków (pb, dark tanów), czasu i nerwów żony.
Ostatnio zmieniony 2016-03-24, 08:44 przez BHs, łącznie zmieniany 1 raz.
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.
Sam się zmuszę do fotografii w przyszłym tygodniu. Ale jak napisałem wcześniej - będzie to karkołomne zadanie.SERVATOR pisze:Boże miej w opiece Twoje małżeństwo! :)
Jak nie zmusisz kogoś na Pyrkonie żeby to wszystko fajnie obfocił, to........ nie pomogę Ci w sortowaniu kamienczkowego BOPa. ;))))
Po pierwsze zadaszenie - zdejmowałem dach z obu połówek, zdejmuje się ciężko, jeszcze gorzej się zakłada (choć był plus - znalazłem kilka błędów inżynierskich i zostały one poprawione - + jeszcze jeden pomysł do zrobienia na mojej liście). Dach w tej chwili jest już założony nad częścią warsztatowo-mieszkalną.
Druga kwestia - ilość słupów konstrukcyjnych w środku - to będzie wyzwanie dla focusa aparatu. Przy układzie szachownicy 10x10 słupów będzie potrzeba bardzo ostrożnego manewrowania aparatu, aby ogniskował na wybranym fragmencie, a nie na słupie (choć na słupach też jest kilka smaczków ukrytych).
Trzecia kwestia - z założenia budynek jest schroniskiem, magazynem, miejscem pracy - tego jest dużo, dużo nagromadzonego dobra (bo wszystko się przyda), na małej powierzchni - zgodnie z lekturą tematyki, na której się wzorowałem. Boję się, że zdjęcia nie oddadzą w pełni tej atmosfery.
Na szczęście całość jest modułowa - 3, względnie 4 moduły:
- lewa - wejście i biura Kombinatu, agregaty;
- prawa - warsztaty, pokoje "elity", wieża wiertnicza, łaźnia, itp.,
- środkowa A - parking Rosomaka, kurnik, ...
- środkowa B - "bloki" mieszkalne, ryneczek (Lidla :P) i "klub".
Zawsze do zdjęć może iść jeden moduł, połowa MOCa, albo jak się trafi.
Przez całość Kombinatu idą słupy elektryczne, rurociąg oraz linki zjazdowe z górnych balkonów pod samym dachem.
Żaden klocek LEGO nie ucierpiał przy tworzeniu tego MOCa.