[MOC] Ford Mustang GT 350-H
: 2017-12-23, 13:17
Dane techniczne:
Wymiary: dł. 55s / szer. 23s / wys. 16s
Waga: 1.769 kg
Zawieszenie: przód - niezależne, tył - oś pływająca
Napęd: 2 x PF L przez manualną 2-biegową skrzynię biegów (przełożenia 4.2:1 i 1.4:1)
Silniki: 2 x PF L, 1 x PF Servo
Mustang. Samochód, wydawałoby się, znany i oklepany do bólu, ale tak naprawdę nie do końca. Historia mojego modelu zaczęła się kiedy pałętając się po mieście trafiłem na salon samochodowy z czarnym Mustangiem rocznik 1965 na wystawie. Jak większość z Was, myślałem że Mustangi zaczęły się tak naprawdę w 1969, a tu zostałem wyprowadzony z błędu - rocznik 65 okazał się uroczo surowy, pudełkowaty, bez całej masy ozdóbek, pierdółek i udziwnień dodanych w późniejszych latach. Zakochałem się. A potem, przeglądając stare Kucyki w necie, trafiłem na coś potocznie zwanego "Hertz Mustangiem".
I tu kawałek historii. Hertz to amerykańska wypożyczalnia samochodów w której w 1965 roku ktoś był na tyle szalony żeby zamówić tysiąc sztuk specjalnie malowanych Mustangów Shelby GT 350 jako samochody do wypożyczenia. Jakim świrem trzeba być żeby wypożyczać byle posiadaczowi prawa jazdy mocno stuningowanego Kucyka z 300-konnym silnikiem, to oceńcie sami, grunt że w ten sposób zaistniała unikalna wersja Mustanga: GT 350-H, wyróżniająca się malowaniem na czarno ze złotymi pasami. I taką wersję zapragnąłem zbudować.
Podobno od samego patrzenia rosną włosy na klacie; )
A teraz już o samym modelu: jestem z niego nie do końca zadowolony, kilka rzeczy wygląda źle, ale funkcjonalność do której dążyłem wymusiła pewne kompromisy. Tą funkcjonalnością, poza upchnięciem dużej liczby funkcji w mocno kompaktowym podwoziu (napęd, skręt, skrzynia biegów, zawieszenie, działająca kierownica, miejsce na fotele - i to w regulacją - oraz silnik V8 z wiatrakiem chłodnicy napędzany z pominięciem skrzyni, tak żeby mógł się kręcić na biegu jałowym) było wydzielenie nadwozia jako osobnego, zdejmowanego elementu. Po odpięciu 4 pinów na spodzie modelu całe nadwozie można zdjąć w całości. Jaki ma to sens? Poza oczywistym, czyli łatwą wymianą baterii, bardzo konkretny. Każdy kto budował trochę większy model samochodu wie jakim problemem jest rosnąca w trakcie budowy masa modelu, którą na początku możemy tylko z grubsza szacować i na bazie tych szacunków dobierać twardość zawieszenia i przełożenie w układzie napędowym. Sam w zasadzie zawsze muszę dodatkowo grzebać w modelach, bo po skończeniu nadwozia okazuje się że a to zawieszenie siada, a to napęd nie daje rady. Szukałem rozwiązania i tutaj je znalazłem: nadwozie można zdjąć, a podwozie zbudowane jest w taki sposób żeby pozwolić na łatwą wymianę amortyzatorów w zawieszeniu na inne, a także na zmianę przełożeń w skrzyni biegów. Z obu możliwości korzystałem w trakcie budowy i bardzo je sobie chwalę.
Oczywiście za takim rozwiązaniem poszły nieuchronnie pewne kompromisy, w dużej mierze estetyczne - dlatego zresztą publikuję w dziale Technic a nie MT. Ponieważ cała buda ma się zdejmować i trzymać w całości, to boki nie mogą być grubsze niż stud i muszą być zrobione z bricków, bo fikuśne rzeźby z płytek byłyby po prostu za słabe. Maska i bagażnik są nieco za wysokie bo pod jednym siedzi V8, nieco za duży do tej skali, a pod drugim wciśnięty jest PFowy battery box. Oba te elementy dałoby się upchnąć głębiej w podwoziu gdyby nie było zawieszenia, ale zawieszenie jest. I wreszcie dach, moim zdaniem najgorszy element, jest zbyt płaski - powinien być wypuklejszy pośrodku i zaokrąglony na brzegach - dlatego że pomaga on trzymać nadwozie w całości i przenosi sporo obciążeń, szczególnie przy zdejmowaniu i zakładaniu na podwozie, a więc znowu: skomplikowane układy płytek pod dziwnymi kątami byłyby po prostu zbyt kruche.
Tyle złego, jeśli natomiast chodzi o dobre to wygląd modelu bardzo wiele zawdzięcza Auriemu i jego chromowanym klockom. Szczególnie ważne były dla mnie złote paski z oryginału i współpraca z Aurim od pierwszej koncepcji pozwoliła znaleźć rozwiązanie jakim są klocki chromowane na metallic gold, a więc kolor występujący w palecie Lego, ale wyjątkowo rzadki (53 rodzaje klocków na dzień publikacji modelu). Tak przygotowane klocki, uzupełnione jeszcze nalepkami, wyglądają moim zdaniem niesamowicie i w tym przypadku dodają +10 do podobieństwa do oryginału. Nie mniej ważne są chromowane zderzaki, felgi i dodatki typu klamki etc. Nie zdecydowałem się natomiast na chromowanie bloku silnika, bo to byłaby już przesada. Swoją drogą sam silnik jest podkręcony żeby latał na naprawdę wysokich obrotach, dzięki czemu wydaje fajny dźwięk - do usłyszenia na filmie. To chyba pierwszy przypadek żebym zbudował model z uwzględnieniem tego, jak brzmi :)
I to chyba tyle. Model z pewnością nie jest idealny, przez upchnięcie tylu elementów w podwoziu pewne części nadwozia trochę się wybrzuszyły i niestety smukłość oryginału gdzieś tam uciekła. Co nie zmienia faktu że kiedy jeździłem nim po garażu, z daleka chwilami wyglądał jak najprawdziwszy Mustang, plus mam satysfakcję że spróbowałem jakichś nowych rozwiązań zamiast trzymać się tego co już sprawdzone i bezpieczne :) Ach, jest jeszcze kwestia minifiga na zdjęciach. Nie ma on ścisłego związku z modelem, ale trafiłem na niego myszkując po Bricklinku kiedy budowałem Kucyka, i ubawił mnie bardzo bo dokładnie tak widzę stereotypowego właściciela Mustanga '65. Tak więc figurka i model pasują do siebie charakterem :)
Galeria
Kilka fotek:
I film: