Opis.
Klaun ma tylko od przodu zarysowaną sylwetkę, z tyłu wypływają wnętrzności. Wyjątek stanowi głowa, ona jest zabudowana ze wszystkich stron.
Mechanizmy zostały przygotowane w taki sposób, aby jeżdżenie klaunem po płaskiej powierzchni powodowało kilka rodzajów ruchu:
* obracanie korpusem na boki - ta funkcja jest na stałe połączona z niektórymi kołami w butach (stopach);
* ruszanie całymi rękami - ta funkcja działa dzięki prawom dynamiki Newtona;
* wysuwanie gałek ocznych - tę funkcję uruchamia się dwustanową skrzynią rozdzielczą;
* wystawianie nieprzeciętnie długiego języka - tę funkcję również uruchamia się dwustanową skrzynią rozdzielczą.
(legenda: 1 - miejsce zaczepienia oczu, 2 - miejsce zaczepienia języka, 3 - oś wchodząca do nóg, 4 - mechanizm obracający korpusem, 5 - miejsce zaczepienia silnika)
Najdziwniejszą częścią mechanizmu jest połączenie kół zębatych: koła o 24 zębach z kołem o 36 zębach. Nie łączą się one w żaden tradycyjny sposób w Technicu bezstudowym, więc zmuszony zostałem do wymyślenia nietypowego połączenia.
Model można bardzo łatwo zmotoryzować za pomocą Power Function, wszystkie piny, osie i zaczepy są przygotowane w ramach podstawowego modelu (zestaw 42112 nie ma silników), do gotowego modelu wystarczy dołożyć pojemnik z bateriami i silnik. Sugeruję używać silnika XL, pierwsze próby robiłem z silnikiem M, co skończyło się anemicznym marszem i katowaniem M-ki. Silnik napędza główną część mechanizmu, czyli oś przechodzącą przez skrzynię rozdzielczą, obrót korpusem i niektóre koła w butach (stopach).
Między modelem manualnym a zmotoryzowanym jest jedna zasadnicza różnica, trzeba przełożyć część buta (stopy) na tył, ponieważ dołożenie silnika i pojemnika na baterie zmienia znacząco położenie środka ciężkości i model zaczyna przechylać się ku tyłowi.
Skoro prezentuję model alternatywny do zestawu, dołączam również zdjęcie niewykorzystanych części.
Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmu prezentującego wszystkie funkcje:
Historia projektowania (dla zainteresowanych).
Pomysł na zrobienie modelu alternatywnego narodził się w kontrze do ciągnących się miesiącami kilku MOC-y, które będąc w różnej fazie zaawansowania, czekają na dokończenie (niektóre zacząłem nawet w wakacyjnych miesiącach roku 2020). Stwierdziłem, że co jak co, ale model alternatywny buduje się szybciej, bo razem z ubywaniem klocków ubywa liczba możliwości tego, co można zbudować. Planowałem uwinąć się w kilka dni, więc szukałem zestawu złożonego z około 1000 elementów z przyzwoitą liczbą kół zębatych, żeby dało się coś sensownego zaproponować. W momencie kupowania zestawu 42112, wiedziałem, co będę budował, aczkolwiek pomysł zrodził się z fałszywej przesłanki: mniemałem, że połówki gruszki betoniarki idealnie nadadzą się na buty charakterystyczne dla klauna.
Model powstał w przyzwoitym jak na Technic czasie około 30-40 godzin rozłożonych na pięć dni. Budowa postępowała wbrew wszelakim regułom budowy Technicowego MOC-a, a tym bardziej modelu alternatywnego. Zacząłem od głowy, żeby zobaczyć, na co mogę sobie pozwolić przy zadanej liczbie białych belek i paneli. Podczas ustalenia wielkości głowy skrystalizowała się wizja ruchomych elementów w głowie. Etap pierwszy zakończył się sukcesem - zbudowana głowa praktycznie bez zmian dotrwała do końcowej wersji projektu. Potem bez narysowanego planu mechanizmu podszedłem do budowy wnętrza korpusu, żeby przekonać się, czy to, co wychodzi z głowy da się połączyć w jedną działającą całość - z ulgą przekonałem się, że można, aczkolwiek użyłem więcej kół zębatych niż w końcowej wersji. Na tym etapie myślałem, że do ramion też będę musiał doprowadzić napęd, bo koniecznie chciałem, żeby się ruszały; nawet uwzględniłem przeprowadzenie osi w poprzek klatki piersiowej do obu ramion.
Kolejno spróbowałem zrobić nogi, rozumując, że mechanizm z korpusu pochłonął te klocki, których potrzebował. Nogi zbudowałem zgodnie z przesłanką wspomnianą powyżej: butami są połowy gruszki betoniarki, a w piętach znajdują się po dwa koła napędzające mechanizm. Otrzymane nogi wyszły pokracznie szerokie, co nie przeszkadzało, bo proporcji człowieka i tak nie miałem zamiaru trzymać. Przerzuciłem się na kolejne widoczne części: niebieską obudowę korpusu i szare ramiona. Podczas ich budowania odkrywałem, że mogę różnymi pinami łączyć to w całość, więc w końcowej fazie będzie łatwo wydobywać piny, których brakuje i wymieniać na te, których zostaje w nadmiarze. Po zbudowaniu obudowy korpusu i ramion (które dotrwały do końca, nie licząc wymiany niektórych pinów) zauważyłem, że nogi odstają wyglądem, więc podjąłem decyzję, że je przebuduję - wtedy przyplątał się pomysł użycia gruszki jako panelu imitującego całą kończynę. Nogi zostały rozebrane i złożone na nowo, uzyskując końcowy wygląd.
Stało się jasne, że z klocków, które zostały, należy zbudować do końca wnętrze korpusu i połączyć wszystko w wytrzymałą całość. Dziwnie się budowało z przeświadczeniem, że najważniejszą część MOC-a tworzy się z klocków, które zostały niewykorzystane w mniej znaczących fragmentach. Aktualnie zbudowaną wersję wnętrza korpusu rozebrałem na pojedyncze klocki, oczywiście zapamiętując, na czym ma polegać mechanizm. Dopiero teraz, spoglądając na pozostające koła zębate i miejsca zaczepienia do obudowy korpusu, zaproponowałem, jak ma być wszystko w korpusie ułożone. Budowanie szło jak to w Technicu: cztery kroki do przodu i trzy kroki do tyłu, bo np. w pewnym trudnodostępnym miejscu powinien znaleźć się inny pin niż faktycznie przeze mnie włożony.
Ostatnią fazę budowania stanowiło rozwiązywanie niespodzianek, których pojawiło się kilka. Obrót korpusem na boki był pierwotnie podłączony do osi wystającej z jednej z nóg, działało to dobrze przy ręcznym popychaniu modelu. Po podłączeniu silnika okazało się, skądinąd słusznie, że dyferencjał w kroczu przekazuje napęd na nieobciążoną tym mechanizmem nogę, więc koła kręcą się tylko w jednej stopie, a cały model ostro skręca i obrót korpusem nie działa. Zostałem zmuszony do przeniesienia obrotu korpusem nad obrotonicę, a skoro zostało już tylko jedno nadające się koło zębate, posiadające 36 zębów koło 32498, trzeba było na siłę zaproponować miejsce dla niego i połączenie z istniejącymi kołami zębatymi. Wnętrze korpusu budowałem z myślą o używaniu silnika M, więc miejsca zostawiłem tyle, ile temu silnikowi jest potrzebne. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że M-ka nie potrafi żwawo poruszać modelem, więc musiałem poszerzyć przestrzeń na silnik XL (silnik L nie wchodził w grę, bo jest za wysoki o studa i wadziłby o głowę). Na koniec wzmacniałem jeszcze obudowę wokół wspomnianego koła zębatego o 36 zębach, bo było wypychane na zewnątrz i przestawało zahaczać zębami o sąsiada. Każda finałowa niespodzianka oczywiście wiązała się z namysłem, skąd mogę wydłubać potrzebny klocek, zastępując go klockiem jeszcze nieużytym. Model był wówczas kilkanaście razy rozkładany na moduły i składany z mikroskopijnymi zmianami.
Pozdrawiam!