Forum LUGPOL

Nie mam dostępu do swoich klocków, więc nie buduję, natomiast aparat mam, a jako że zakupiłem ostatnio zestaw 75169 z myślą o nauce kręcenia Brickfilmów to postanowiłem zrobić takie oto zdjęcie. Tak więc jeśli chciałbym nakręcić 10 sekundowy filmik w 12 klatkach na sekundę to jedną stodwudziestą już ukończyłem :)
Scena to odwzorowanie końcówki Mrocznego Widma i śmierci Qui-Gona.

Sam pojedynek jest do tej pory uznawany za jedną z najlepszych walk w sadze, zarówno pod względem znaczenia i wpływu na uniwersum jak i choreografii, designu oraz oczywiście muzyki (Duel of the Fates, jeden z najbardziej znanych utworów Johna Williamsa).

Może dużo budowania tu nie było, ale zdjęcie wygląda dla mnie naprawdę spoko, nie ma się do czego przyczepić. Swojego czasu rozbudowywałem ten zestaw (miałem chyba nawet dwa) ale ostatecznie skończył jako dawca ;P

To akurat jeden z ciekawszych playsetów SW za $30 jakie LEGO wypuściło w przeciągu ostatnich pięciu lat, zatem rozkładanie go na części to czyste barbarzyństwo :)

Mechanizm laserowych grodzi to czysta przyjemność, do tego stopnia że po zakupie otworzyłem i zamknąłem je z 30 razy z rzędu, przez co klocki się trochę poluzowały, tak więc teraz nie wystarcza tarcia i ciągnąc za axla wyciągam axla, a grodzia ani drgną :) Ja zdecydowanie zestawu nie przeznaczam na złom, natomiast będę musiał dodać kilka modyfikacji.

Zdjęcie wygląda świetnie, lasery są delikatnie zbyt jasne, ale i tak jest super. Mam tylko jedną uwagę, czemu to jest na kanale "Zew przyszłości", przecież Gwiezdne Wojny zaczynają się od "Dawno, dawno temu..."?

W sumie nigdy o tym nie myślałem. Sądzę, że SW przynależy do tej kategorii z tego samego powodu dla którego często zalicza się je do Science Fiction (a Gwiezdne Wojny pod żadnym pozorem nie są SF), to jest wyglądają podobnie, a całe współczesne SF w jakimś stopniu czerpie z pierwszych trzech filmów sagi.

Jeśli chodzi o lasery, to te cztery w bramie faktycznie mocno się świecą, aczkolwiek klingi mieczy moim zdaniem mają poprawną luminescencję.

Zdjecie spoko, dla mnie ładne i wiadomo o co chodzi. Kultowa scena i walka. Dopiero po jakimś czasie, od obejrzenia filmu, dowiedziałem się, przeczytałem, że Maul mimo przecięcia na pół nie zginął.

Ano owszem. Z tego co pamiętam, około 2009 roku wskrzeszono go w komiksie, a 2-3 lata później Dave Filoni postanowił zaadoptować ten koncept i włączyć go w kanon oficjalnie przywracając Maula do życia w Wojnach Klonów. O ile z reguły bardzo mi się nie podobają takie machinacje, to biorąc pod uwagę w jaki sposób wątek wskrzeszonej postaci został poprowadzony ten przypadek powrotu z zaświatów uważam za uzasadniony.