8460 Pneumatic Crane Truck
: 2007-12-06, 13:59
Rok produkcji: 1995
Ilość części: 841
Cena używanego modelu w Polsce: 150 - 250 zł (zależy od roku produkcji)
Reedycje: 8431 w 2002 roku, 8438 w 2003 roku
Miłość fana: bezcenna
Się wypada z wprawy, oj się wypada. Dawno nie pisałem żadnej recenzji bo nie byłem w posiadaniu modelu, który zasłużyłby na pracę moich palców. Ale na szczęście, zupełnie przez przypadek, w moje ręce trafił recenzowany tu dźwig. Jakoś nigdy o nim nie marzyłem, przysięgam, niczym, zupełnie niczym mnie nie pociągał. Ale w końcu go trafiłem i to w takim stanie, że aż się wzruszyłem, że klocki po dwunastu latach mogą wyglądać niemal jak nowe. Patrzę sobie w instrukcję i nadziwić się nie mogę jak zmyślna jest to konstrukcja. No i wtedy już wiedziałem - będziesz moim kolejnym "półkownikiem" i poświęcę Tobie kilka chwil by koledzy z forum wiedzieli coś za jeden. Oczywiście na to potrzeba troszkę czasu, a najważniejsze, przynajmniej w moim przypadku, czyli u osoby która nie lubi jak ktoś się potrafi wyłgać brakiem czasu, chęci. Oj, z tym to u mnie jest różnie. Ale jak widać chyba się dziś uda :mruga:.
PUDŁO
Mam. Wyjątkowo mam. Nie podnieca mnie zupełnie. Wyląduje w piwnicy. Jest porządne, jak to dawniej bywało. W środku plastikowa wytłoczka - dla każdego kartonofila bardzo dobry obiekt pożądania. Uwaga - kobiety są ładniejsze od kartonów, a nawet od plastikowych wytłoczek!
INSTRUKCJA
Też mam. Niebywale czytelna na solidnym papierze. Po prostu prima sort. Budowanie podzielone na kilka etapów, ale o tym nieco później. W tej samej książeczce można znaleźć plany samochodu ciężarowego z paką i dźwigiem.
MODEL
- niezły z niego model - powiedział niegdyś pewien sławny gość
- nie znam człowieka - odpowiedział mu inny
A faktycznie jest niezły. Może pierw pokażę jak się go buduje. Tym razem nie chciałem zamęczać nikogo i zdjęć z montażu jest niewiele, poza tym szkoda mi było kliszy.
ETAP 1 - pojazd
ETAP 2 - ramię dźwigu
To są dwa najważniejsze etapy budowy modelu. Żadnych problemów nie napotkałem, po prostu cud miód. Potem te półprodukty łączymy w całość i powstaje nam coś takiego.
Fajny, co nie? I tak się zastanawiam czy przeprowadzić wywiad z modelem, i mam kłopot; wena już nie ta, a i sił mało ... a chęci tyle co kot napłakał. Ale w końcu pełnię tu na forum rolę jedynego wariata, któremu rozmowy z klockami są wybaczane, więc i tym razem może mi się upiecze i nikt mnie nie ukamienuje.
- Witam pana, panie dźwigu.
- Siemano koleżko.
- Kilku legomaniaków chciałoby wiedzieć dlaczego warto stracić trochę grosza by pana posiąść.
- Się mi troszkę to słowo niefortunne wydaje, hę?
- No czy ja wiem, to może inaczej. Jak by pan zachęcił ludzi by sięgali do portfela po gotówkę, by pana kupić.
- Jak ktoś nie ma lepszych wydatków to niech mnie kupi. A bo mi zależy na tym, heh.
- Ciężka to może być dyskusja. Liczyłbym na nieco większą chęć współpracy pana ze mną.
- Szanowny koleżka wybaczy, ale ja już po fajrancie.
- Proszę pana, jaki pan jest każdy widzi. Zmyślny, zwarty i elegancki dźwig ...
- Mów mnie tak, koleżko, toż to miód dla moich uszu.
- No właśnie mi bardziej zależy by pan sam coś o sobie powiedział.
- No dobra, dobra. Się tak koleżka nie wytrząsa. Już mówię.
- Proszę bardzo, słuchamy.
- Ło matko święta, jakieś 20 lat temu też byli tacy ja ty co to widzieli wszystko w liczbie mnogiej. Toż chyba sam jesteś. No ale nieważne.
- Ja całą społeczność z forum lego miałem na myśli, stąd to "słuchamy".
- Ech, kolejna komuna. Nic to. Bylebyście mi kół nie pokradli! No ale już mówię. Jestem dźwigiem na sześciu kołach. Wyobraź sobie, koleżko, że dwie moje osie, pierwsza i ostatnia są skrętne, obie jednocześnie. Ta druga ma nieco większy promień skrętu, ale obie skręcone jednocześnie, pozwalają mi manewrować niemal w miejscu.
- O tak, to prawda.
- No. Kołami skręca się za pomocą kogutów umieszczonych na dachu mojej kabiny. Wyobraź sobie, koleżko, że służą do tego dwa koguty, a nie tylko jeden. Niezły to pomysł, co nie?
- Nie przeczę. Bardzo ciekawa konstrukcja, a i sam montaż nieprzeciętnie zaskakujący.
- Taaak. No ale wracając ... Niestety kierownica jest tylko atrapą. Maleńki minus w doskonałej konstrukcji jaką jestem. Za przednią osią mam pokrętła. Każdym z nich rozkładam podpory znajdujące się po dwie po każdej ze stron mojego podwozia.
- Pozwolę sobie dodać, że podpory, pracujące dość ciekawie, niestety najgenialniejsze nie są. Gdy tylko podniesiemy cały pojazd ponad ziemię istnieje spora szansa, że zwyczajnie pojazd spadnie z podpór z powrotem na koła, a same podpory, użyjmy tu zwrotu, złożą się.
- A nie wystarczy jak podpory rozłoży się tylko do momentu, gdy dotkną podłoża, ale nie zdążą unieść pojazdu? No ale nie liczę na odpowiedź. Słuchaj dalej koleżko. Najważniejszym i najbardziej rzucającym się w oczy elementem mojej konstrukcji jest ramię dźwigu.
- O tak, proszę dokładnie omówić jego funkcje.
- Tym szybciej to zrobię im mniej razy mi przerwiesz. Całe ramię mieści się na obrotnicy, którą można obracać za pomocą pokrętła umieszczonego z tyłu. Ramię podnosimy dzięki pneumatyce, w której skład wchodzi: pompka, dwa siłowniki i jeden przełącznik. Siłowniki w zmyślny sposób są ze sobą połączone. Dodatkowo w zestawie jest jeszcze jeden przełącznik, akurat w mojej konstrukcji nie wykorzystywany.
- Pneumatyka działa w fantastyczny sposób, a i potrafi unieść naprawdę niezłe ciężary. Ale proszę, pan kontynuuje.
- Dzięki. Gdy już ramię jest uniesione wtedy można je wysunąć. Wcześniej warto zwolnić linkę, na końcu której znajduje się hak, tak by to wysunięcie było możliwe. Ramię może być wydłużone niemal dwukrotnie i przy okazji nie traci prawie nic na wytrzymałości. Przy pełnym wysunięciu i maksymalnym wychyleniu wygląda majestatycznie.
- O tak. Tyle że na półce stoi pan u mnie w pozycji "złożonej".
- No i trudno. Ja wiem jaki piękny jestem, a ty po prostu nie możesz mnie na co dzień podziwiać.
- W zasadzie to już wszystko co o panu można powiedzieć.
- E tam, chromolenie w bambus. O mnie można by epopeje pisać, a ty chcesz się do kilku zdań ograniczyć, koleżko? Ale to już twoja wola. Skoro to już koniec to ja się oddalę, byleby tylko ta twoja społeczność mnie nie oskubała z co lepszych części i nie sprzedała za pół ceny. Ukryję się na trzeciej półce od dołu. Tam mnie właśnie szukaj.
- Do zobaczenia.
Jak na mój gust model ten, o ile trafi się Wam w takim stanie jaki ja mam, warty jest ok. 250 zł. Sporo klocków, dość zróżnicowanych i jak na mój gust potrzebnych, warte jest tej ceny. Dodatkowo żółty kolor tak przyjemnie rozwesela całą moją kolekcję. No i co z tego, że nie ma silnika jak jego nowszy brat? A tam silnik ten wykorzystywany jest w zasadzie (jak pamiętam) do dwóch funkcji. To ja już wolę cały zestaw, który obsługuje się manualnie, a przy okazji jest sporo tańszy, no i mieści mi się na półce. Dodatkowo są to stare klocki, stare dobre, które każdego zgreda cieszą niemiłosiernie. A czy i Was będą cieszyły, zdecydujecie sami w dniu zakupu lub niedługo po nim.
Ilość części: 841
Cena używanego modelu w Polsce: 150 - 250 zł (zależy od roku produkcji)
Reedycje: 8431 w 2002 roku, 8438 w 2003 roku
Miłość fana: bezcenna
Się wypada z wprawy, oj się wypada. Dawno nie pisałem żadnej recenzji bo nie byłem w posiadaniu modelu, który zasłużyłby na pracę moich palców. Ale na szczęście, zupełnie przez przypadek, w moje ręce trafił recenzowany tu dźwig. Jakoś nigdy o nim nie marzyłem, przysięgam, niczym, zupełnie niczym mnie nie pociągał. Ale w końcu go trafiłem i to w takim stanie, że aż się wzruszyłem, że klocki po dwunastu latach mogą wyglądać niemal jak nowe. Patrzę sobie w instrukcję i nadziwić się nie mogę jak zmyślna jest to konstrukcja. No i wtedy już wiedziałem - będziesz moim kolejnym "półkownikiem" i poświęcę Tobie kilka chwil by koledzy z forum wiedzieli coś za jeden. Oczywiście na to potrzeba troszkę czasu, a najważniejsze, przynajmniej w moim przypadku, czyli u osoby która nie lubi jak ktoś się potrafi wyłgać brakiem czasu, chęci. Oj, z tym to u mnie jest różnie. Ale jak widać chyba się dziś uda :mruga:.
PUDŁO
Mam. Wyjątkowo mam. Nie podnieca mnie zupełnie. Wyląduje w piwnicy. Jest porządne, jak to dawniej bywało. W środku plastikowa wytłoczka - dla każdego kartonofila bardzo dobry obiekt pożądania. Uwaga - kobiety są ładniejsze od kartonów, a nawet od plastikowych wytłoczek!
INSTRUKCJA
Też mam. Niebywale czytelna na solidnym papierze. Po prostu prima sort. Budowanie podzielone na kilka etapów, ale o tym nieco później. W tej samej książeczce można znaleźć plany samochodu ciężarowego z paką i dźwigiem.
MODEL
- niezły z niego model - powiedział niegdyś pewien sławny gość
- nie znam człowieka - odpowiedział mu inny
A faktycznie jest niezły. Może pierw pokażę jak się go buduje. Tym razem nie chciałem zamęczać nikogo i zdjęć z montażu jest niewiele, poza tym szkoda mi było kliszy.
ETAP 1 - pojazd
ETAP 2 - ramię dźwigu
To są dwa najważniejsze etapy budowy modelu. Żadnych problemów nie napotkałem, po prostu cud miód. Potem te półprodukty łączymy w całość i powstaje nam coś takiego.
Fajny, co nie? I tak się zastanawiam czy przeprowadzić wywiad z modelem, i mam kłopot; wena już nie ta, a i sił mało ... a chęci tyle co kot napłakał. Ale w końcu pełnię tu na forum rolę jedynego wariata, któremu rozmowy z klockami są wybaczane, więc i tym razem może mi się upiecze i nikt mnie nie ukamienuje.
- Witam pana, panie dźwigu.
- Siemano koleżko.
- Kilku legomaniaków chciałoby wiedzieć dlaczego warto stracić trochę grosza by pana posiąść.
- Się mi troszkę to słowo niefortunne wydaje, hę?
- No czy ja wiem, to może inaczej. Jak by pan zachęcił ludzi by sięgali do portfela po gotówkę, by pana kupić.
- Jak ktoś nie ma lepszych wydatków to niech mnie kupi. A bo mi zależy na tym, heh.
- Ciężka to może być dyskusja. Liczyłbym na nieco większą chęć współpracy pana ze mną.
- Szanowny koleżka wybaczy, ale ja już po fajrancie.
- Proszę pana, jaki pan jest każdy widzi. Zmyślny, zwarty i elegancki dźwig ...
- Mów mnie tak, koleżko, toż to miód dla moich uszu.
- No właśnie mi bardziej zależy by pan sam coś o sobie powiedział.
- No dobra, dobra. Się tak koleżka nie wytrząsa. Już mówię.
- Proszę bardzo, słuchamy.
- Ło matko święta, jakieś 20 lat temu też byli tacy ja ty co to widzieli wszystko w liczbie mnogiej. Toż chyba sam jesteś. No ale nieważne.
- Ja całą społeczność z forum lego miałem na myśli, stąd to "słuchamy".
- Ech, kolejna komuna. Nic to. Bylebyście mi kół nie pokradli! No ale już mówię. Jestem dźwigiem na sześciu kołach. Wyobraź sobie, koleżko, że dwie moje osie, pierwsza i ostatnia są skrętne, obie jednocześnie. Ta druga ma nieco większy promień skrętu, ale obie skręcone jednocześnie, pozwalają mi manewrować niemal w miejscu.
- O tak, to prawda.
- No. Kołami skręca się za pomocą kogutów umieszczonych na dachu mojej kabiny. Wyobraź sobie, koleżko, że służą do tego dwa koguty, a nie tylko jeden. Niezły to pomysł, co nie?
- Nie przeczę. Bardzo ciekawa konstrukcja, a i sam montaż nieprzeciętnie zaskakujący.
- Taaak. No ale wracając ... Niestety kierownica jest tylko atrapą. Maleńki minus w doskonałej konstrukcji jaką jestem. Za przednią osią mam pokrętła. Każdym z nich rozkładam podpory znajdujące się po dwie po każdej ze stron mojego podwozia.
- Pozwolę sobie dodać, że podpory, pracujące dość ciekawie, niestety najgenialniejsze nie są. Gdy tylko podniesiemy cały pojazd ponad ziemię istnieje spora szansa, że zwyczajnie pojazd spadnie z podpór z powrotem na koła, a same podpory, użyjmy tu zwrotu, złożą się.
- A nie wystarczy jak podpory rozłoży się tylko do momentu, gdy dotkną podłoża, ale nie zdążą unieść pojazdu? No ale nie liczę na odpowiedź. Słuchaj dalej koleżko. Najważniejszym i najbardziej rzucającym się w oczy elementem mojej konstrukcji jest ramię dźwigu.
- O tak, proszę dokładnie omówić jego funkcje.
- Tym szybciej to zrobię im mniej razy mi przerwiesz. Całe ramię mieści się na obrotnicy, którą można obracać za pomocą pokrętła umieszczonego z tyłu. Ramię podnosimy dzięki pneumatyce, w której skład wchodzi: pompka, dwa siłowniki i jeden przełącznik. Siłowniki w zmyślny sposób są ze sobą połączone. Dodatkowo w zestawie jest jeszcze jeden przełącznik, akurat w mojej konstrukcji nie wykorzystywany.
- Pneumatyka działa w fantastyczny sposób, a i potrafi unieść naprawdę niezłe ciężary. Ale proszę, pan kontynuuje.
- Dzięki. Gdy już ramię jest uniesione wtedy można je wysunąć. Wcześniej warto zwolnić linkę, na końcu której znajduje się hak, tak by to wysunięcie było możliwe. Ramię może być wydłużone niemal dwukrotnie i przy okazji nie traci prawie nic na wytrzymałości. Przy pełnym wysunięciu i maksymalnym wychyleniu wygląda majestatycznie.
- O tak. Tyle że na półce stoi pan u mnie w pozycji "złożonej".
- No i trudno. Ja wiem jaki piękny jestem, a ty po prostu nie możesz mnie na co dzień podziwiać.
- W zasadzie to już wszystko co o panu można powiedzieć.
- E tam, chromolenie w bambus. O mnie można by epopeje pisać, a ty chcesz się do kilku zdań ograniczyć, koleżko? Ale to już twoja wola. Skoro to już koniec to ja się oddalę, byleby tylko ta twoja społeczność mnie nie oskubała z co lepszych części i nie sprzedała za pół ceny. Ukryję się na trzeciej półce od dołu. Tam mnie właśnie szukaj.
- Do zobaczenia.
Jak na mój gust model ten, o ile trafi się Wam w takim stanie jaki ja mam, warty jest ok. 250 zł. Sporo klocków, dość zróżnicowanych i jak na mój gust potrzebnych, warte jest tej ceny. Dodatkowo żółty kolor tak przyjemnie rozwesela całą moją kolekcję. No i co z tego, że nie ma silnika jak jego nowszy brat? A tam silnik ten wykorzystywany jest w zasadzie (jak pamiętam) do dwóch funkcji. To ja już wolę cały zestaw, który obsługuje się manualnie, a przy okazji jest sporo tańszy, no i mieści mi się na półce. Dodatkowo są to stare klocki, stare dobre, które każdego zgreda cieszą niemiłosiernie. A czy i Was będą cieszyły, zdecydujecie sami w dniu zakupu lub niedługo po nim.