[tytułemwstępu]Przeczytanie całej historyjki przed oglądaniem zdjęć znacząco ułatwia zrozumienie modelu (choć i tak jest to trudne).[/]
Wszyscy wiemy, co lubi wypić pan James Bond. Wszyscy wiemy, że zawsze dostaje do picia to, co lubi. A brak jakiejkolwiek sceny, w której zabrakło martini może być wytłumaczony tylko w jeden sposób - jest to perspektywa zbyt straszna, by pokazywać ją szerszej publiczności.
Gdy zatem pewien przedsiębiorczy właściciel górskiej restauracji dostał cynk o planowanym przyjeździe pana B. do jego skromnego przybytku, zrozumiał, że jego martini musi być wytrzęsione w sposób idealny - strach pomyśleć, co się stanie, gdy nie będzie smakować. A co może zapewnić wstrząsy lepiej niż wszechobecna i darmowa siła grawitacji? I tak, przy pomocy znajomego wynalazcy, powstał idealny shaker do martini.
Gdy zatem w restauracji rozegrała się tradycyjna scena i kelner szybciutko zaniósł zamówienie do kuchni, pojazd wraz z cennym ładunkiem czekał już na pobliskim szczycie, gotów do ekstremalnie trzęsącego zjazdu. A to wszystko dla jednej butelki...
Do rzeczy. Oto wyżej wspomniany pojazd w pełnej okazałości:
Jak już zostało wspomniane, pojazd służy do zjeżdżania z góry wraz z transportowaną butelką w celu zapewnienia idealnego smaku. Dzięki kształtowi koła nie ma znaczenia, czy zacznie się ślizgać, czy toczyć - zawsze będzie na czym jechać. Wywrotce zapobiegają dwie pary kół po bokach. Martini transportowane jest w specjalnym chłodzonym pojemniku z amortyzacją (ach, ten styropian!), zaś machiną kieruje mistrz świata w zorbingu.
Galeria
Endżoj ;)
[MOC] Martini
Moderatorzy: Mod Team, Mod Team
Weto. Nikt normalny nie buduje restauracji na szczycie (bo piorun trzaśnie, bo zdmuchnie), w 99% wypadków znajdują się one w malowniczych górskich dolinach (i tak drzewa zatrzymają lawinę...). W związku z tym B. z definicji jest na dole i zostaje na dole, zwłaszcza, jeśli nasz zorber nie wyhamuje i przypadkiem wjedzie w jadalnię... :Dszarikm pisze:drink na dole, a B. na górze
- lugomina
- Posty: 733
- Rejestracja: 2007-08-05, 22:23
- Lokalizacja: fawela wielkomiejska
- brickshelf: legominha
-
Jak by tu rzec - odjechany pomysl! Bardzo nietypowy ladunek i ciekawa historia uzytkowania.
Proponuje sie kiedys wybrac na slaska Sniezke i zobaczyc, co tam zbudowano na szczycie :) Nic nie zdmuchnie, to nie domek z kart. A przeciwko piorunom sa piorunochrony..pkowalcz pisze:Weto. Nikt normalny nie buduje restauracji na szczycie (bo piorun trzaśnie, bo zdmuchnie)szarikm pisze:drink na dole, a B. na górze
Cierpię na Dark Age Light - nie mam siły, nie buduję, ledwo tylko coś kupuję i na razie chowam do szafy. Lego daj pani.
Byłem ;). Ale ponieważ tamto coś wygląda bardziej jak latający spodek niż restauracja, to sądzę, że od właścicieli latających spodków wzięli jakieś patenty, żeby się przed dmuchaniem i piorunami uchronić... :Plugomina pisze:Proponuje sie kiedys wybrac na slaska Sniezke i zobaczyc, co tam zbudowano na szczycie :)