Generalnie sprawa rozbija się o to, jakie ma być przeznaczenie takiego modelu. Czy zabawka dla dziecka (mocna, odporna na odpadanie fragmentów konstrukcja), która przy okazji ma być podobna do tygrysa, czy też model, który ma w miarę wiernie odwzorować oryginał (na tyle, na ile pozwalają klocki) - czasem kosztem mniejszej funkcjonalności, czy trwałości - takie modelarstwo ze skwantowanym tworzywem :D
Czemu bez prześwitu pod wieżą wygląda gorzej? Kwestia studów na pancerzu?
Jeśli chodzi o naklejki, to uważam, że albo wszystko, albo nic.
Nie wierzę, że nie da się ich jakoś zrobić. Choćby z "hinge plate'ów" czyli zawiasów (starych albo nowych).Mrutek pisze:Z przednimi osłonami gąsienic był kłopot <ciach>
Czyli się nie rusza :)Mrutek pisze:Lufa się rusza góra-dół. Wystarczy dołożyć dwa klocki ale całość wygląda gorzej.
Na pewno nie jest to jakaś niezdrowa fascynacja. Niemcy zrobili ich dużo - różnych typów. Dla mnie intrygujące jest to, jaki postęp w broni pancernej dokonał się w ciągu tych sześciu lat wojny - to z czym Niemcy ją zaczynali, a z czym ja kończyli - wliczając w to choćby pantery wyposażone w noktowizory. Pomijając fakt, że wtedy przemysł był nastawiony wyłącznie na militaryzację, u nich wyraźnie ten postęp widać.Mrutek pisze: Dlaczego akurat niemieckie czołgi? Bo są charakterystyczne, pudełkowate więc łatwo je robić. Beż żadnych fascynacji - chociaż mają coś w sobie.
Poza tym jest to temat dość popularny wśród takich prawdziwych modelarzy :)
A pantera już taka pudełkowata nie jest :)