8265 Front End Loader
: 2010-01-01, 22:13
8265 Front End Loader
Dane techniczne
Seria: TECHNIC
Rok produkcji: 2009
Waga zestawu (brutto): 1.818 kg
Liczba klocków: 1061
Spis części: BrickLink
Kupiony na Allegro za 235 złotych.
Pudło. Z grubsza prostokątne, czarne jak śmierć, aby kupujący wiedział że skończyła się zabawa i nastały nowe, mroczniejsze czasy. Nie sposób też nie zauważyć że grzechot technicowych elementów jest jakby bardziej złowrogi niż miłe uchu turlanie się klocków z dowolnej innej serii.
Z przodu zdjęcie machiny, której poprawną nazwę znają zapewne tylko najbardziej zatwardziali fani trialu. Na potrzeby recenzji przyjmijmy jednak że nazwiemy ją Ładowarka. Wygląda poważnie i straszy łychą pełną zębów. Brr. Z tyłu nie lepiej, obrazki pokazujące że potwora można zmotoryzować, chociaż czy warto? Zamierzam go zostawić złożonego na noc, więc elektrykę dla świętego spokoju pominę. No i potwór alternatywny, który zamienił łychę na chwytak. Muszę przyznać że konstrukcja wszystkiego między ramieniem a chwytakiem właściwym wygląda bardzo abstrakcyjnie - coś jak technochoinka. Na pozostałych ściankach pudła mamy standardowe dla Lego rzeczy - ostrzeżenia przed udławieniem się w stu językach, rysunek... no, siłownika śrubowego, i kilka tekstów typu "Funcoes de elevacao e inclinacao motorizadas" lub "Motorizalt emelesi es billentesi funkcjó". Na głos nie odważę się tego wymówić, no chyba że w instrukcji okaże się że jest to zaklęcie służące ożywieniu potwora. Co też mnie z tym technicem podkusiło...?
Pudło otwiera się jak dla mnie niestandardowo - dawno nie widziałem podnoszonej w górę klapy. No ale, to jest największy zestaw jaki kupiłem, więc moja wiedza w tym temacie jest dość niewielka. Pomysł dobry, ale sknocony - tylna ścianka jest sklejona z klapą, i w efekcie nie da się tego ani ładnie otworzyć, ani rozkleić, ani nic.... a. To tam po bokach trzeba było też coś naderwać? Wiedziałem, to coś kpi sobie ze mnie od samego początku.
Wewnątrz 10 woreczków, 4 jakieś takie małe opony i jedna jakaś taka wielka łycha. Wszystkie łyżki jakie mam można by do niej włożyć i jeszcze zostało by miejsce na łyżki z kuchni. Do tego 3 instrukcje - wszystkie do głównego potwora, więc gdyby ktoś nie miał internetu, nie dowie się jak złożyć technochoinkę. Jako bonus dołączony arkusik z czterema małymi naklejkami.
Woreczki są nieponumerowane, więc wysypuję ich zawartość na jedną kupkę. Okazuje się że niektóre woreczki zawierają podworeczki, tak więc łącznie jest ich 12 a nie 10 jak pierwotnie myślałem. Pakowanie elementów jest nieco abstrakcyjne, na przykład, są trzy siłowniki śrubowe, ale każdy jest w osobnym woreczku, i na dodatek każdy jest opakowany we własną folijkę. Dlaczego nie są w jednym? Czy to jednak jest jakoś ponumerowane, ale tak aby systemowiec nie wiedział co i jak? Złośliwi technicowcy, eh wy...
Trudno mi będzie wyszczególnić elementy które są ciekawe. Oczywiście trzy siłowniki śrubowe, Matka Wszystkich Łyżek, cztery oponki w rozmiarze "81.6x38" i kółka do nich. Rozpoznaję jeszcze:
-dyferencjały nowego typu, x2;
-zestaw do montażu silnika V6, chociaż chyba brakuje świec?;
-trzy ramki liftarmowe;
-krótkie kardany, x5;
-takie małe czerwone okrągłe coś i takie małe czerwone podłużne coś co kiedyś chyba widziałem w skrzyni biegów;
-liftarmowy kafel... 5x11? uhu.
-mnóstwo technicowego śmiecia;
-trochę klasycznych systemowych klocków;
-No i wszystkie te elementy które jak zobaczyłem to dla pewności zerknąłem jescze raz na pudło czy aby na pewno to jest Lego.
Zaczynamy.
O, dywan nie lubi technica tak bardzo jak system. Chociaż tyle. I posortować, bueheheh... a liftarmy są smutne gdy są ściśnięte. Normalka.
Połączyłem łącznie siedem klocków zanim napotkałem na pierwszy problem. Budowę zaczyna się od dyferencjału w ramce. Złożyłem, i okazało się że ciężko chodzi. Ki diabeł, przecież nawet gdybym chciał nie wiem jak to zepsuć. Dłubię i dłubię, wymieniam zębatki na inne, działa. Co się okazuje? Na zębatce wystająca wlewka czy co to tam jest, a spód szorstki, jakby niedoszlifowany. Niestety nie mam warunków żeby to uchwycić na zdjęciach... mimo to, nie podoba mi się to. Dobra, dyfer jest i działa, idziemy dalej.
Po kolejnych paru krokach dyfer znowu zaczął stawiać opór... już wiem czemu podświadomie nie lubię trialu. Wszystkie części muszą być perfekcyjnej jakości, najmniejsze nawet niedoróbki sprawiają że mechanizmy nie działają właściwie. Trudno się mówi. Mając gotową obudowę dyferencjału z ograniczonym poślizgiem idę dalej.
Zaczątek podwozia, dyfry jakby zaczęły dogadywać się z zębatkami. Oczywiście nie ma mowy o perfekcyjnym działaniu, ale nie powinno to chyba przeszkadzać, sądząc po tym jak duża i ciężka będzie cała Ładowarka.
Pamiętacie tą sztuczkę "zbuduj coś x4"? Tu jest nawet fajniej. Zbuduj coś cztery razy, przewróć stronę... i zbuduj to samo jeszcze cztery razy, muahahah! Instrukcja coraz bardziej przypomina dzieło sztuki nowoczesnej. Dziwna ta budowa, niepodobna do niczego co znam, jakaś taka... ciekawa.
Nie mam pojęcia co to będzie, ale uznałem że wygląda na tyle abstrakcyjnie że należy się temu osobne zdjęcie. To pewnie wątroba tego potwora. W ogóle całe to zastanawianie się do czego TO ma służyć jest całkiem fajne, miło tak w końcu móc spojrzeć na coś okiem osoby która nie ma pojęcia o co chodzi. Co ciekawe, dopiero przed chwilą naciągnąłem na ośkę pierwszego busza. Wszystko to tak inaczej jest zbudowane niż w starych technicach, solidniej, dziwniej...
O, rekord: podpunkt w podpunkcie podpunktu podpunktu. Co ciekawe, w tej "wątróbce" jest przynajmniej 10 połączonych zębatek i chodzą idealnie gładko, a te w dyfrach są w najlepszym razie oporne. Dlaczego?
Do ręcznego wysuwania siłowników śrubowych przydała by się wkrętarka. Nie chce mi się liczyć ile razy mam to obrócić żeby się wysunęło...
"Wątróbka" okazała się być mocowaniem siłowników sterujących Łyżką. A kawałek później, przy budowie skrzyni biegów, dowiaduję się że te żeberka na starych axle joinerach do czegoś służą...
W sumie im dalej tym mniej ciekawostek, no może poza sposobem w jaki zrealizowano skręt, widocznym na lewym zdjęciu powyżej.
Doprowadzenie napędu do bocznych siłowników śrubowych przechodzi przez tyle zębatek że mam już co najmniej pół obrotu luzu na ostatniej. Z czasem konstrukcja zaczyna być nużąca, a na palcach formują się odciski w kształcie krzyża. Instrukcja z początku przejrzysta, po około półtorej godziny wgapiania się w nią stała się zlepkiem kształtów czarnych i żółtych, tak więc pod koniec zostało mi trochę klocków ciemnoszarych i brakło mi trochę czarnych. Na szczęście na logikę dało się to wszystko poskładać poprawnie.
Od początku do końca, z przerwami na zdjęcia i walkę z aparatem, budowa zajęła dwie godziny. Na początku bardzo fajnie, ciekawie, zaskakująco solidnie, z czasem magia wytrzymałości tego zestawu prysła. Mniej więcej od połowy budowy kolejne elementy wiszą sobie na pojedynczych dziurkach i dyndają tak aż po sam koniec kiedy to w końcu pojawia się obudowa. Sama łyżka też niezbyt imponująco zamocowana - kiwa się toto, ugina pod najmniejszym naciskiem... szkoda. Kadłub bardzo wytrzymały, to prawda, ale najbardziej oczywisty uchwyt jakiego się próbuje przy podnoszeniu to kabina - a ta jest giętka i choć się nie rozpadnie, nie sprawia pozytywnego wrażenia.
Mam zatem gotową Ładowarkę. Technic to funkcje i bawialność, tak? Żeby cokolwiek zrobić trzeba odpowiednie kółko obrócić o mniej więcej ćwierć obrotu, aby zlikwidować luz, potem drugie tyle podczas którego skręcają się axle, a dopiero później mechanizm zadziała. Skręt został zrealizowany w sposób wyjątkowo abstrakcyjny, i jak w prawdziwej maszynie trudno oczekiwać żeby działał gdy Ładowarka stoi, natomiast jak się jeździ jest całkiem nieźle - łatwo i precyzyjnie. To co najważniejsze natomiast, czyli podnoszenie łychy - ojej.
Można łyżkę wykręcić w dół pod bardzo dużym kątem, ale do góry już nie. Dodatkowo, mechanizm sterujący wychyleniem łyżki jest tak skonstruowany aby maksymalnie utrudnić pracę siłownikowi - jest bardzo giętki, bardzo oporny, a uniesienie czegokolwiek za jego pomocą to ryzykowna gra w "co pęknie pierwsze: ośka czy zębatka gdzieś po drodze?". Podnoszenie całej łyżki natomiast działa całkiem sprawnie, ale żeby to zrobić trzeba się zdrowo nakręcić. Przydała by się jakaś korba do tego. Według mnie, jako zabawka dla dziecka ten zestaw się nie sprawdzi - podstawowa funkcja, czyli łyżka, ledwo działa i nie da się nią szybko sterować. Wyobrażacie sobie zabawę dwóch dzieciaków, jeden nabiera coś ładowarką i wysypuje, a drugi jeździ ciężarówka? Wyimaginowany kierowca ciężarówki uśnie zanim dziecko wykona te ~czterdzieści obrotów potrzebnych do nabrania czegoś, podniesienia i wypuszczenia. Poza tym można jeszcze podnieść klapę i popatrzyć jak działa silnik. Ale jak się podniesie ładowarkę i pokręci kołem, silnik oczywiście nie ruszy. wiem że tak ma być, ale z punktu widzenia dziecka, to jest be.
Aha, wygląd. Muszę przyznać ze wygląda ładnie, jak na technic oczywiście. Nie straszy pogiętymi panelami, mechanizmy są z grubsza szare, i jest sporo fajnych drobnych detali, jak poręcze, lusterka czy światła. Chociaż przez dłuższą chwilę miałem nadzieję że sterowanie skrzynią biegów będzie pociągnięte też do kabiny. Przecież można było, ten cały wajch do przestawiania jest akurat obok fotela. Wystarczyło dać axla w górę... ale nie.
Podsumowując: Części dla mnie, systemowca bardzo ciekawe, siłowniki śrubowe aka siłowniki interesujące, ale nie nadające się do zabawki bez silnika, bardzo solidna konstrukcja z delikatnymi najważniejszymi punktami (łyżka i główny uchwyt). Ciekawa z początku budowa później staje się nużąca, a kolory w instrukcji na dłuższą metę trochę niewygodne, mimo to nie jest źle. Model wygląda ładnie i realistycznie, nadaje się na półkę.
Czy kupić? Jeśli to Twój pierwszy większy zestaw technic, jak najbardziej. Klocków jest mnóstwo i wyglądają na przydatne, same mechanizmy są zrobione ciekawie i sporo można się nauczyć. Jeśli chcesz kupić dla dziecka, odstaw pudło na półkę i poszukaj czegoś innego. Jeśli z kolei jesteś maniakiem technica... poszukaj innej recenzji, bo nie wiem czego oczekujesz po dobrym zestawie.
Ja, jako osoba zaliczająca się do pierwszej grupy, nie żałuję. Potwór okazał się być bezzębny i słabowity... :)
Bonusik na koniec: dwie małe poprawki które bardzo poprawiają bawialność: korba i troszkę zmieniony mechanizm wychylenia łyżki - zapewnia zarówno większy zakres pracy jak i nieco większą nośność.
Dane techniczne
Seria: TECHNIC
Rok produkcji: 2009
Waga zestawu (brutto): 1.818 kg
Liczba klocków: 1061
Spis części: BrickLink
Kupiony na Allegro za 235 złotych.
Pudło. Z grubsza prostokątne, czarne jak śmierć, aby kupujący wiedział że skończyła się zabawa i nastały nowe, mroczniejsze czasy. Nie sposób też nie zauważyć że grzechot technicowych elementów jest jakby bardziej złowrogi niż miłe uchu turlanie się klocków z dowolnej innej serii.
Z przodu zdjęcie machiny, której poprawną nazwę znają zapewne tylko najbardziej zatwardziali fani trialu. Na potrzeby recenzji przyjmijmy jednak że nazwiemy ją Ładowarka. Wygląda poważnie i straszy łychą pełną zębów. Brr. Z tyłu nie lepiej, obrazki pokazujące że potwora można zmotoryzować, chociaż czy warto? Zamierzam go zostawić złożonego na noc, więc elektrykę dla świętego spokoju pominę. No i potwór alternatywny, który zamienił łychę na chwytak. Muszę przyznać że konstrukcja wszystkiego między ramieniem a chwytakiem właściwym wygląda bardzo abstrakcyjnie - coś jak technochoinka. Na pozostałych ściankach pudła mamy standardowe dla Lego rzeczy - ostrzeżenia przed udławieniem się w stu językach, rysunek... no, siłownika śrubowego, i kilka tekstów typu "Funcoes de elevacao e inclinacao motorizadas" lub "Motorizalt emelesi es billentesi funkcjó". Na głos nie odważę się tego wymówić, no chyba że w instrukcji okaże się że jest to zaklęcie służące ożywieniu potwora. Co też mnie z tym technicem podkusiło...?
Pudło otwiera się jak dla mnie niestandardowo - dawno nie widziałem podnoszonej w górę klapy. No ale, to jest największy zestaw jaki kupiłem, więc moja wiedza w tym temacie jest dość niewielka. Pomysł dobry, ale sknocony - tylna ścianka jest sklejona z klapą, i w efekcie nie da się tego ani ładnie otworzyć, ani rozkleić, ani nic.... a. To tam po bokach trzeba było też coś naderwać? Wiedziałem, to coś kpi sobie ze mnie od samego początku.
Wewnątrz 10 woreczków, 4 jakieś takie małe opony i jedna jakaś taka wielka łycha. Wszystkie łyżki jakie mam można by do niej włożyć i jeszcze zostało by miejsce na łyżki z kuchni. Do tego 3 instrukcje - wszystkie do głównego potwora, więc gdyby ktoś nie miał internetu, nie dowie się jak złożyć technochoinkę. Jako bonus dołączony arkusik z czterema małymi naklejkami.
Woreczki są nieponumerowane, więc wysypuję ich zawartość na jedną kupkę. Okazuje się że niektóre woreczki zawierają podworeczki, tak więc łącznie jest ich 12 a nie 10 jak pierwotnie myślałem. Pakowanie elementów jest nieco abstrakcyjne, na przykład, są trzy siłowniki śrubowe, ale każdy jest w osobnym woreczku, i na dodatek każdy jest opakowany we własną folijkę. Dlaczego nie są w jednym? Czy to jednak jest jakoś ponumerowane, ale tak aby systemowiec nie wiedział co i jak? Złośliwi technicowcy, eh wy...
Trudno mi będzie wyszczególnić elementy które są ciekawe. Oczywiście trzy siłowniki śrubowe, Matka Wszystkich Łyżek, cztery oponki w rozmiarze "81.6x38" i kółka do nich. Rozpoznaję jeszcze:
-dyferencjały nowego typu, x2;
-zestaw do montażu silnika V6, chociaż chyba brakuje świec?;
-trzy ramki liftarmowe;
-krótkie kardany, x5;
-takie małe czerwone okrągłe coś i takie małe czerwone podłużne coś co kiedyś chyba widziałem w skrzyni biegów;
-liftarmowy kafel... 5x11? uhu.
-mnóstwo technicowego śmiecia;
-trochę klasycznych systemowych klocków;
-No i wszystkie te elementy które jak zobaczyłem to dla pewności zerknąłem jescze raz na pudło czy aby na pewno to jest Lego.
Zaczynamy.
O, dywan nie lubi technica tak bardzo jak system. Chociaż tyle. I posortować, bueheheh... a liftarmy są smutne gdy są ściśnięte. Normalka.
Połączyłem łącznie siedem klocków zanim napotkałem na pierwszy problem. Budowę zaczyna się od dyferencjału w ramce. Złożyłem, i okazało się że ciężko chodzi. Ki diabeł, przecież nawet gdybym chciał nie wiem jak to zepsuć. Dłubię i dłubię, wymieniam zębatki na inne, działa. Co się okazuje? Na zębatce wystająca wlewka czy co to tam jest, a spód szorstki, jakby niedoszlifowany. Niestety nie mam warunków żeby to uchwycić na zdjęciach... mimo to, nie podoba mi się to. Dobra, dyfer jest i działa, idziemy dalej.
Po kolejnych paru krokach dyfer znowu zaczął stawiać opór... już wiem czemu podświadomie nie lubię trialu. Wszystkie części muszą być perfekcyjnej jakości, najmniejsze nawet niedoróbki sprawiają że mechanizmy nie działają właściwie. Trudno się mówi. Mając gotową obudowę dyferencjału z ograniczonym poślizgiem idę dalej.
Zaczątek podwozia, dyfry jakby zaczęły dogadywać się z zębatkami. Oczywiście nie ma mowy o perfekcyjnym działaniu, ale nie powinno to chyba przeszkadzać, sądząc po tym jak duża i ciężka będzie cała Ładowarka.
Pamiętacie tą sztuczkę "zbuduj coś x4"? Tu jest nawet fajniej. Zbuduj coś cztery razy, przewróć stronę... i zbuduj to samo jeszcze cztery razy, muahahah! Instrukcja coraz bardziej przypomina dzieło sztuki nowoczesnej. Dziwna ta budowa, niepodobna do niczego co znam, jakaś taka... ciekawa.
Nie mam pojęcia co to będzie, ale uznałem że wygląda na tyle abstrakcyjnie że należy się temu osobne zdjęcie. To pewnie wątroba tego potwora. W ogóle całe to zastanawianie się do czego TO ma służyć jest całkiem fajne, miło tak w końcu móc spojrzeć na coś okiem osoby która nie ma pojęcia o co chodzi. Co ciekawe, dopiero przed chwilą naciągnąłem na ośkę pierwszego busza. Wszystko to tak inaczej jest zbudowane niż w starych technicach, solidniej, dziwniej...
O, rekord: podpunkt w podpunkcie podpunktu podpunktu. Co ciekawe, w tej "wątróbce" jest przynajmniej 10 połączonych zębatek i chodzą idealnie gładko, a te w dyfrach są w najlepszym razie oporne. Dlaczego?
Do ręcznego wysuwania siłowników śrubowych przydała by się wkrętarka. Nie chce mi się liczyć ile razy mam to obrócić żeby się wysunęło...
"Wątróbka" okazała się być mocowaniem siłowników sterujących Łyżką. A kawałek później, przy budowie skrzyni biegów, dowiaduję się że te żeberka na starych axle joinerach do czegoś służą...
W sumie im dalej tym mniej ciekawostek, no może poza sposobem w jaki zrealizowano skręt, widocznym na lewym zdjęciu powyżej.
Doprowadzenie napędu do bocznych siłowników śrubowych przechodzi przez tyle zębatek że mam już co najmniej pół obrotu luzu na ostatniej. Z czasem konstrukcja zaczyna być nużąca, a na palcach formują się odciski w kształcie krzyża. Instrukcja z początku przejrzysta, po około półtorej godziny wgapiania się w nią stała się zlepkiem kształtów czarnych i żółtych, tak więc pod koniec zostało mi trochę klocków ciemnoszarych i brakło mi trochę czarnych. Na szczęście na logikę dało się to wszystko poskładać poprawnie.
Od początku do końca, z przerwami na zdjęcia i walkę z aparatem, budowa zajęła dwie godziny. Na początku bardzo fajnie, ciekawie, zaskakująco solidnie, z czasem magia wytrzymałości tego zestawu prysła. Mniej więcej od połowy budowy kolejne elementy wiszą sobie na pojedynczych dziurkach i dyndają tak aż po sam koniec kiedy to w końcu pojawia się obudowa. Sama łyżka też niezbyt imponująco zamocowana - kiwa się toto, ugina pod najmniejszym naciskiem... szkoda. Kadłub bardzo wytrzymały, to prawda, ale najbardziej oczywisty uchwyt jakiego się próbuje przy podnoszeniu to kabina - a ta jest giętka i choć się nie rozpadnie, nie sprawia pozytywnego wrażenia.
Mam zatem gotową Ładowarkę. Technic to funkcje i bawialność, tak? Żeby cokolwiek zrobić trzeba odpowiednie kółko obrócić o mniej więcej ćwierć obrotu, aby zlikwidować luz, potem drugie tyle podczas którego skręcają się axle, a dopiero później mechanizm zadziała. Skręt został zrealizowany w sposób wyjątkowo abstrakcyjny, i jak w prawdziwej maszynie trudno oczekiwać żeby działał gdy Ładowarka stoi, natomiast jak się jeździ jest całkiem nieźle - łatwo i precyzyjnie. To co najważniejsze natomiast, czyli podnoszenie łychy - ojej.
Można łyżkę wykręcić w dół pod bardzo dużym kątem, ale do góry już nie. Dodatkowo, mechanizm sterujący wychyleniem łyżki jest tak skonstruowany aby maksymalnie utrudnić pracę siłownikowi - jest bardzo giętki, bardzo oporny, a uniesienie czegokolwiek za jego pomocą to ryzykowna gra w "co pęknie pierwsze: ośka czy zębatka gdzieś po drodze?". Podnoszenie całej łyżki natomiast działa całkiem sprawnie, ale żeby to zrobić trzeba się zdrowo nakręcić. Przydała by się jakaś korba do tego. Według mnie, jako zabawka dla dziecka ten zestaw się nie sprawdzi - podstawowa funkcja, czyli łyżka, ledwo działa i nie da się nią szybko sterować. Wyobrażacie sobie zabawę dwóch dzieciaków, jeden nabiera coś ładowarką i wysypuje, a drugi jeździ ciężarówka? Wyimaginowany kierowca ciężarówki uśnie zanim dziecko wykona te ~czterdzieści obrotów potrzebnych do nabrania czegoś, podniesienia i wypuszczenia. Poza tym można jeszcze podnieść klapę i popatrzyć jak działa silnik. Ale jak się podniesie ładowarkę i pokręci kołem, silnik oczywiście nie ruszy. wiem że tak ma być, ale z punktu widzenia dziecka, to jest be.
Aha, wygląd. Muszę przyznać ze wygląda ładnie, jak na technic oczywiście. Nie straszy pogiętymi panelami, mechanizmy są z grubsza szare, i jest sporo fajnych drobnych detali, jak poręcze, lusterka czy światła. Chociaż przez dłuższą chwilę miałem nadzieję że sterowanie skrzynią biegów będzie pociągnięte też do kabiny. Przecież można było, ten cały wajch do przestawiania jest akurat obok fotela. Wystarczyło dać axla w górę... ale nie.
Podsumowując: Części dla mnie, systemowca bardzo ciekawe, siłowniki śrubowe aka siłowniki interesujące, ale nie nadające się do zabawki bez silnika, bardzo solidna konstrukcja z delikatnymi najważniejszymi punktami (łyżka i główny uchwyt). Ciekawa z początku budowa później staje się nużąca, a kolory w instrukcji na dłuższą metę trochę niewygodne, mimo to nie jest źle. Model wygląda ładnie i realistycznie, nadaje się na półkę.
Czy kupić? Jeśli to Twój pierwszy większy zestaw technic, jak najbardziej. Klocków jest mnóstwo i wyglądają na przydatne, same mechanizmy są zrobione ciekawie i sporo można się nauczyć. Jeśli chcesz kupić dla dziecka, odstaw pudło na półkę i poszukaj czegoś innego. Jeśli z kolei jesteś maniakiem technica... poszukaj innej recenzji, bo nie wiem czego oczekujesz po dobrym zestawie.
Ja, jako osoba zaliczająca się do pierwszej grupy, nie żałuję. Potwór okazał się być bezzębny i słabowity... :)
Bonusik na koniec: dwie małe poprawki które bardzo poprawiają bawialność: korba i troszkę zmieniony mechanizm wychylenia łyżki - zapewnia zarówno większy zakres pracy jak i nieco większą nośność.