6018 Battle Dragon
: 2012-08-29, 20:27
Recenzja zestawu 6018 Battle Dragon
Dane techniczne
Rok produkcji: 1990
Liczba klocków: 56
Seria: Castle - > Black Falcons (Black Knights)
Liczba figurek: 2
Spis części:
Bricklink
Peeron
Brickset
Lugnet
Cena: Bricklink od ok. 25 zł do ponad 300 zł, na Allegro występuje raczej sporadycznie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miniaturyzacja zawsze robiła na mnie wielkie wrażenie. Tym większe, gdy po raz pierwszy spotkałem się z LEGO (R). Od tamtej pory nic już nie było takie samo. Im więcej, jako szkrab, sklepów na mieście poznawałem, tym usilniej wypatrywałem tej zabawki. W końcu zrozumiałem, że jest dostępna tylko w sklepach tych „innych” i niestety drogich. Ale to, co zdążyłem dostrzec, zapamiętywałem i przenosiłem na inne zabawki, dopóki sam nie wszedłem w posiadanie pierwszego zestawu.
Witajcie! Nie było mnie długo na Lugpolu, zaglądałem tylko od czasu do czasu i czytałem.
Przeglądając zbiór recenzji na Forum zauważyłem, że jest jeszcze sporo wolnych numerów, a że posiadam trochę zestawów, które tę lukę mogą wypełnić, stworzyłem swoją pierwszą.
6018
"Smok wiozący sokoła" lub "sokół ujeżdżający smoka". Zestaw - totalna niespodzianka. Zjadłem na nim zęby, co widać będzie po niektórych elementach. Dostałem go od mojej +Mamy jako nagrodę za jakiś szkolny wyczyn, w piękny czerwcowy dzień, niuchając już w powietrzu upragnione wakacje. Krótko mówiąc – mam do niego niebywały sentyment głównie ze względu na okoliczności. Ale nie tylko. Choć zawsze marzyłem o dużych zestawach, otrzymywałem co najwyżej te średniej wielkości. Może i dobrze. To uczyło szacunku do zabawki i działało silnie na wyobraźnię. "Czarny zamek" musiałem sobie wyobrażać, a często robiłem tak, że aby zwiększyć złudzenie posiadania większej ilości klocków lub ludzików akcja całej zabawy toczyła się przed frontem pudełka, które było świetnym tłem. Dopiero długi czas później posiadłem tajemną wiedzę, iż dla uzyskiwania efektu skał znanych z „historyjek” dołączanych do zestawu - należało wybrać się po prostu do sklepu modelarskiego tudzież składnicy harcerskiej.
Zestaw dotrwał do dziś tylko z instrukcją. Magicznego pudełka niestety nie posiadam, podobnie jak wielu z innych zestawów. Rodzice uznali, że najlepiej nakarmić nimi piec CO. Dość standardowa i popularna wtedy w różnych seriach wielkość tekturowej paczuszki, mieszcząca się w klasie tych „mniejszych”. Coś jak „2x impuls”.
Instrukcja to karta A4 z dobrego papieru. Składa się z 11 kroków, nie zawiera błędów. Wszystko przejrzyście ukazane z dobrym rozróżnieniem kolorów. Na wierzchu na żółtej wstędze występuje charakterystyczna nazwa Legoland, której zniknięcie na rzecz „systemu” bardzo mnie rozczarowało.
Do dyspozycji mamy m.in. takie oto elementy:
Totalnie prostym, ale jednak ciekawym detalem jest sama beczka, która spośród wyposażenia jest jedynym „ruchomym”/modułowym elementem. Jej zdejmowane wieko od samego początku mnie oczarowało. Potem znajdowało zaś praktyczne zastosowanie jako dodatkowa tarcza lub nakrycie głowy czy skorupa żółwia ninja :)
Jeśli się nie mylę, był to mój pierwszy zestaw z serii Castle, gdzie po raz pierwszy świadomie zwróciłem uwagę na budowę legowej tarczy, a której funkcjonalność /możliwość chwytu w różnych pozycjach/ bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Nie inaczej było z hełmami - zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie, może dlatego, że swą budową ubarwiały skromne jeszcze wtedy w detale twarze minifiga. W roku 1990 ochraniały główki jeszcze z pełnym studem.
Do ciekawych klocków zaliczam „falbankowy”, który wg Bricklinka rozpoczął karierę od Black Seas Barracuda w 1989 r. występując w kolorze żółtym
tarczę i wiosła
torsy z nadrukiem zbroi łuskowej, które mimo swej prostoty świetnie wkomponowują się w całość zestawu, a kiedyś nawet lekko połyskiwały. Minifigi zresztą to wisienka na torcie tego setu.
Model jest prosty i dość szybki w budowie, choć ma kilka smaczków i dla młodego budowniczego wcale taki oczywisty w konstrukcji być nie musi.
Po pierwsze sama łódź,
po drugie, nadbudówka/baldachim,
po trzecie smocza głowa,
której struktura pokazuje wyraźnie jak z kilku prostych klocków stworzyć coś „żywego” bez posiłkowania się gotowymi komponentami.
Zestaw był na tyle zwarty swą „treścią”, że często organizowałem sobie klockową zabawę tylko przy użyciu jego części. Była to ponadto ta zabawka, z którą spało się kilka dni albo dłużej. A nie każdy zestaw zapraszałem do poduszki.
Choć zestawy te nie miały może zbyt wielu teraz modnych szczegółów, były urokliwe. Podobnie, jak ich wersje alternatywne. /Tyły pudełek LEGO zdecydowanie rozwijały wyobraźnię./
Taką wersją był np. świetny model małego piecyka, stąd pewnie żółte roundplates zacząłem nazywać od tamtej pory „bułeczkami”.
Zdjęcie tyłu pudełka i modeli alternatywnych
Kolorystyka jest dla mnie rewelacyjna – idealne proporcje barw i ich dobór. Od strony konstrukcyjnej moje zastrzeżenia budziła przez pewien czas głowa smoka, chciałem by była nieco smuklejsza w obrębie szyi, ale potem mi to przeszło. Zestaw zawiera wg mnie wszystko co niezbędne. Nie jest przeładowany elementami. Jest bardzo estetyczny, bawialność zapewniają ciekawe akcesoria, jak beczka, wiosła, flaga, a raczej podpowiedź konstruktora, jak wspaniale i niekonwencjonalnie można ich użyć. To chyba użycie flagi w alternatywnym zestawie, jako języków ognia, zaczęło też pogłębiać moją wyobraźnię i sposób dostrzegania w klockach tego, co niewidoczne. Beczkowe bułeczki też bułeczkami być nie muszą, w końcu pierwotnie „złote puchary” też były żółte, ale beczka sugeruje spożywcze raczej przeznaczenie elementów. Detalem, który dorzuciłbym do zestawu to miecz dla jednego z rycerzy i/lub ewentualnie figurka rycerza przeciwnej frakcji.
Polecam zaopatrzyć się w zestaw każdemu, kto myśli o zbieraniu Castle lub kto chciałby rozpocząć przygodę ze zbieractwem „floty” rycerskiej.
Warto zaznaczyć, że jest to jedna z kilku łódeczek, stateczków struganych dla mini-rycerzy. Inne zestawy wypatrzone przez mnie w spisach to:
6017 ,6049, 6057, 1547, 1597 3-pack, 1752 i 1804, 2892, 8801, 7048,
A także różne nawodne wytwory w otoczeniu budowli:
6077, 6078, 8802, 8821, 7029, 65767
Przyczepić by się można do proporcji stateczku – czy aby długość na wysokość nie jest zbyt przesadzona, czy „ciężar” baldachimu nie zachwieje wypornością. Uważam, jednak, że w tym przypadku jest to, jak bywa często, konwencja, która raczej w pierwszym rzucie oka nie przeszkadza, a której efektem jest ostatecznie zgrabność tej łupinki.
Oto zatem otrzymujemy miłą rycerską scenkę z wojami czarnego sokoła, którzy w swojej łodzi przemierzają pewnie jakieś wielkie średniowieczne jezioro, porosłe u wybrzeży gęstym tatarakiem. Łódź wydaje mi się być jednak mini-łodzią towarową, niż statkiem bojowym, a panowie jej obstawą. Ale jak zestaw pokazuje, mogą być również i uzbrojonymi piekarzami pichcącymi kołacze walczącym kolegom.
Podsumowanie:
+ kolory, bawialność, zbiór ciekawych elementów, swoista samowystarczalność zestawu
- brak dodatkowej broni, ewentualnie minifiga przeciwnej frakcji, obecnie może być uznawany za tzw. „toporny”
Ja w każdym razie polecam, ale z jedną sugestią - bardziej na dywan niż do kąpieli :)