8839 Supply Ship
: 2007-01-05, 10:14
8839 Supply Ship
Rok produkcji: 1992
Ilość części: 523
Łódź. W zasadzie model, który, moim zdaniem, nie cieszył się nigdy jakąś wielką miłością fanów lego. Nie ma to jak auto, koparka czy buldożer. Może spowodowane jest to tym, że niektórym wydaje się, że zabawa tą łodzią na podłodze jest niemożliwa. Prawda jednak jest taka, iż da się nią bawić na każdej powierzchni bez uszczerbku na zdrowiu klocków.
Instrukcja jest cienka, przejrzysta, na dobrym papierze i bezbłędna. Kolorów w tym modelu wielu się nie znajdzie, więc ich rozróżnienie w instrukcji jest banalne i nawet przy słabym świetle nie przysparza kłopotów. Mamy tu takie oto barwy:
- czarny
- czerwony
- biały
- szary
- żółty (dwie śruby napędowe)
Czasami trzeba się trochę przyglądać, gdzie wsadzić dany klocek.
Jak przebiega budowa? A czy może być inaczej niż w przypadku innych zestawów? Odpowiedź brzmi - nie, nie może, jest dość fajnie. Oto poszczególne etapy prac.
1) Sam początek. Istnieje dopiero zarys kadłuba (jego spodnia część), dzięki któremu możemy określić rozmiar łódki. A czy zauważyliście koła? Czy to nie dziwne? O tym później ...
2) Tu doszła nam część (szara) z silnikami, umieszczonymi po spodniej stronie. Widać cięgna służące do sterowania kierunkiem przepływu wody. Jest też podwójne koło skrętne ...
3) Tu widzimy obrotnicę, na której w przyszłości osadzony będzie dźwig. Kadłub ma już docelową długość.
4) Zaczyna się budowa kabiny. Mechanizmy obrotu dźwigu oraz jego pochylania ukończone. Brakuje samego dźwigu.
5) Gotowy model. O nim w dalszej części tekstu.
Jako że ja jestem leniem patentowanym i nie za bardzo chce mi się o tym modelu opowiadać, niech może on sam o sobie powie.
- Jestem statkiem i mam dźwig z hakiem.
- Wspaniale. Rozwiń to proszę, bo nie chce mi się Ciebie ciągnąć za język.
- Jestem czerwono-czarnym statkiem. Mam biała kabinę, czerwony dźwig i takie tam ...
- Jaki jesteś każdy widzi. Powiedz może o swoich ukrytych zaletach.
- Zaletach ... może pierw o dziwach, jakie w sobie skrywam. Otóż mam koła. Tylne są skrętne, a ich skrętu dokonuje się za pomocą małego czarnego kółka za kabiną. Wydaje mi się, że podobny mechanizm ma wiele modeli lego.
- Zgadza się. Tylko, że z reguły skręca on przednie koła. W Twoim przypadku skrętne są tylne. Muszę przyznać, że daje to niesamowite wrażenie podczas jazdy/płynięcia po dywanie. Wygląda to rzeczywiście jak byś ciął fale ... wielki plus za to. Poza tym samo przeniesienie skrętu odbywa się za pomocą zestawu 3 cięgien. Wraz ze skrętem kół skręcają też obudowy śrub napędowych. W sumie ciekawy pomysł. Ale może mów sam za siebie.
- Mam jeszcze dwa cięgna na dachu kabiny. Nie pełnią one tam żadnej roli poza estetyką. Podtrzymują antenę. To może ja o dźwigu powiem co nieco.
- A proszę.
- Obsługiwany jest 3 pokrętłami. Jedno obraca całą wieżę, drugie podnosi ramię, a trzecie zmienia nachylenie ramienia. Daje mi to duże pole manewru i jestem nim w stanie sięgnąć w różne zakamarki. Hak wisi swobodnie i jest na tyle ciężki, że zawsze skierowany jest do ziemi. Jest on z metalu, wiesz?
- Bosko. A co z napędem?
- Przenoszony jest z przednich kół poprzez zestaw zębatek oraz dwóch kardanów. Dzięki temu obracają się moje żółte śruby.
- I to wszystko?
- Pytasz jak byś się rozczarował. A co chcesz jeszcze mieć z 500 klocków? Wydaje mi się, że we mnie tkwi pewna moc i z tej ilości budulca zrobiono praktycznie wszystko co możliwe było do zrobienia.
- No może i tak. Ale to jak pływasz mnie powala na kolana. Te kocie ruchy ....
Pływa faktycznie ślicznie. Niestety zakłóca to moją percepcję - nie jestem przyzwyczajony do skrętu tylnych kół. Wrażenie jest przedziwne i intrygujące jednocześnie. Ma się wrażenie, że tył zarzuca w wodzie, jak gdyby ważył tony.
System obsługi dźwigu jest niezły. Jedynie mam niewielkie zastrzeżenia do obrotu - chodzi nieco za ciężko. Wszystkie funkcje obsługiwane są poprzez pokrętła umieszczone na lewej burcie statku.
Statek wygląda dość ładnie i agresywnie. Ma się wrażenie, że chciałby wskoczyć do wanny i się popluskać.
Czy warto go kupić? Jeśli jesteś zmęczony pojazdami lądowymi to czemu nie. Ma sporo części i są dość przydatne. Oczywiście istotne jest za jaką cenę. Przyznam się, że nie wiem ile on może być warty. Prawdopodobnie cena nie osiąga 100 zł . Za model, który mi się trafił mógłbym mniej więcej tyle dać, gdybym tylko lubił statki.
Ocena instrukcji (jakość druku i papieru): 10
Ocena instrukcji (jak dobrze pokazane są etapy budowy): 8
Ocena modelu: 7
Cena/(jakość+ilość i rodzaj klocków): 9
Frajda z zabawy: 7
PS. Model alternatywny (poduszkowiec) nie jest zły ale wykorzystuje chyba połowę klocków z zestawu, czyli niewiele. Ma skrętne koła i ruchome osłony śrub (podobnie jak w statku), tyle że tu umieszczone są u góry za kabiną. Ma otwieraną (podnoszoną) osłonę kabiny za pomocą pokrętła. W zasadzie jest dobry tylko wizualnie.
Rok produkcji: 1992
Ilość części: 523
Łódź. W zasadzie model, który, moim zdaniem, nie cieszył się nigdy jakąś wielką miłością fanów lego. Nie ma to jak auto, koparka czy buldożer. Może spowodowane jest to tym, że niektórym wydaje się, że zabawa tą łodzią na podłodze jest niemożliwa. Prawda jednak jest taka, iż da się nią bawić na każdej powierzchni bez uszczerbku na zdrowiu klocków.
Instrukcja jest cienka, przejrzysta, na dobrym papierze i bezbłędna. Kolorów w tym modelu wielu się nie znajdzie, więc ich rozróżnienie w instrukcji jest banalne i nawet przy słabym świetle nie przysparza kłopotów. Mamy tu takie oto barwy:
- czarny
- czerwony
- biały
- szary
- żółty (dwie śruby napędowe)
Czasami trzeba się trochę przyglądać, gdzie wsadzić dany klocek.
Jak przebiega budowa? A czy może być inaczej niż w przypadku innych zestawów? Odpowiedź brzmi - nie, nie może, jest dość fajnie. Oto poszczególne etapy prac.
1) Sam początek. Istnieje dopiero zarys kadłuba (jego spodnia część), dzięki któremu możemy określić rozmiar łódki. A czy zauważyliście koła? Czy to nie dziwne? O tym później ...
2) Tu doszła nam część (szara) z silnikami, umieszczonymi po spodniej stronie. Widać cięgna służące do sterowania kierunkiem przepływu wody. Jest też podwójne koło skrętne ...
3) Tu widzimy obrotnicę, na której w przyszłości osadzony będzie dźwig. Kadłub ma już docelową długość.
4) Zaczyna się budowa kabiny. Mechanizmy obrotu dźwigu oraz jego pochylania ukończone. Brakuje samego dźwigu.
5) Gotowy model. O nim w dalszej części tekstu.
Jako że ja jestem leniem patentowanym i nie za bardzo chce mi się o tym modelu opowiadać, niech może on sam o sobie powie.
- Jestem statkiem i mam dźwig z hakiem.
- Wspaniale. Rozwiń to proszę, bo nie chce mi się Ciebie ciągnąć za język.
- Jestem czerwono-czarnym statkiem. Mam biała kabinę, czerwony dźwig i takie tam ...
- Jaki jesteś każdy widzi. Powiedz może o swoich ukrytych zaletach.
- Zaletach ... może pierw o dziwach, jakie w sobie skrywam. Otóż mam koła. Tylne są skrętne, a ich skrętu dokonuje się za pomocą małego czarnego kółka za kabiną. Wydaje mi się, że podobny mechanizm ma wiele modeli lego.
- Zgadza się. Tylko, że z reguły skręca on przednie koła. W Twoim przypadku skrętne są tylne. Muszę przyznać, że daje to niesamowite wrażenie podczas jazdy/płynięcia po dywanie. Wygląda to rzeczywiście jak byś ciął fale ... wielki plus za to. Poza tym samo przeniesienie skrętu odbywa się za pomocą zestawu 3 cięgien. Wraz ze skrętem kół skręcają też obudowy śrub napędowych. W sumie ciekawy pomysł. Ale może mów sam za siebie.
- Mam jeszcze dwa cięgna na dachu kabiny. Nie pełnią one tam żadnej roli poza estetyką. Podtrzymują antenę. To może ja o dźwigu powiem co nieco.
- A proszę.
- Obsługiwany jest 3 pokrętłami. Jedno obraca całą wieżę, drugie podnosi ramię, a trzecie zmienia nachylenie ramienia. Daje mi to duże pole manewru i jestem nim w stanie sięgnąć w różne zakamarki. Hak wisi swobodnie i jest na tyle ciężki, że zawsze skierowany jest do ziemi. Jest on z metalu, wiesz?
- Bosko. A co z napędem?
- Przenoszony jest z przednich kół poprzez zestaw zębatek oraz dwóch kardanów. Dzięki temu obracają się moje żółte śruby.
- I to wszystko?
- Pytasz jak byś się rozczarował. A co chcesz jeszcze mieć z 500 klocków? Wydaje mi się, że we mnie tkwi pewna moc i z tej ilości budulca zrobiono praktycznie wszystko co możliwe było do zrobienia.
- No może i tak. Ale to jak pływasz mnie powala na kolana. Te kocie ruchy ....
Pływa faktycznie ślicznie. Niestety zakłóca to moją percepcję - nie jestem przyzwyczajony do skrętu tylnych kół. Wrażenie jest przedziwne i intrygujące jednocześnie. Ma się wrażenie, że tył zarzuca w wodzie, jak gdyby ważył tony.
System obsługi dźwigu jest niezły. Jedynie mam niewielkie zastrzeżenia do obrotu - chodzi nieco za ciężko. Wszystkie funkcje obsługiwane są poprzez pokrętła umieszczone na lewej burcie statku.
Statek wygląda dość ładnie i agresywnie. Ma się wrażenie, że chciałby wskoczyć do wanny i się popluskać.
Czy warto go kupić? Jeśli jesteś zmęczony pojazdami lądowymi to czemu nie. Ma sporo części i są dość przydatne. Oczywiście istotne jest za jaką cenę. Przyznam się, że nie wiem ile on może być warty. Prawdopodobnie cena nie osiąga 100 zł . Za model, który mi się trafił mógłbym mniej więcej tyle dać, gdybym tylko lubił statki.
Ocena instrukcji (jakość druku i papieru): 10
Ocena instrukcji (jak dobrze pokazane są etapy budowy): 8
Ocena modelu: 7
Cena/(jakość+ilość i rodzaj klocków): 9
Frajda z zabawy: 7
PS. Model alternatywny (poduszkowiec) nie jest zły ale wykorzystuje chyba połowę klocków z zestawu, czyli niewiele. Ma skrętne koła i ruchome osłony śrub (podobnie jak w statku), tyle że tu umieszczone są u góry za kabiną. Ma otwieraną (podnoszoną) osłonę kabiny za pomocą pokrętła. W zasadzie jest dobry tylko wizualnie.